W tym artykule dowiesz się o:
Efekt tego jest taki, że Wilki podobnie jak miało to miejsce przed rokiem, zostały czerwoną latarnią polskiego speedwaya. Dla kibiców tej drużyny jest to tym bardziej bolesne, gdyż początek sezonu dawał nadzieję na coś zupełnie innego.
Międzynarodowy skład
Działacze przed sezonem zakontraktowali ponad dwudziestu zawodników (nie licząc kontraktów warszawskich) z aż dziewięciu krajów. Dość niespodziewanie drużynę wzmocnił Paweł Hlib, który został namaszczony na nowego lidera Wilków. - W Krośnie już od kilku lat próbowali się ze mną porozumieć, a ja uważam, że to dobry klub. Pożyjemy, zobaczymy, ale wydaje mi się, że dobrze wybrałem - mówił były młodzieżowy indywidualny mistrz Polski oraz były brązowy medalista indywidualnych mistrzostw świata juniorów.
Wiceprezes KSM, Wojciech Zych, tłumaczył jakie zadanie zostanie postawione przed żużlowcami. - Cel jest prosty - wygrać jak najwięcej meczów. Nie wywieramy na zawodnikach jakiejś presji, chcemy żeby ten sport ich bawił, żeby mogli się ze spokojem przygotowywać do każdego kolejnego spotkania i aby swoją postawą dostarczali kibicom jak najwięcej pozytywnych emocji. To tyle. Mam nadzieję, że sezon będzie dla nas dużo lepszy od poprzedniego.
Pogoda była, chęci były, ale karetek już nie
Nie pierwszy już raz żużlowcy z Krosna przed sezonem nie mogli solidnie potrenować na swoim torze. Co ciekawe, na przeszkodzie nie stanęła pogoda, ani finanse. Problemem był... brak zabezpieczania medycznego.
Od tego roku pogotowie w Krośnie nie mogło już zabezpieczać zawodów i treningów żużlowych, ze względu na brak wystarczającej liczby pracowników (w drodze wyjątku zrobiło to tylko raz). Działacze KSM mieli również problem, aby zamówić karetki z innych miejscowości. Po kolei odmawiały im pogotowia w Jaśle, Brzozowie oraz w Sanoku. Czas upływał, a żużlowcy jazdy musieli szukać sobie na własną rękę.
Nic dziwnego więc, że załamany takim obrotem spraw był szkoleniowiec zespołu Ireneusz Kwieciński. - Jest to już kolejny sezon, kiedy tak naprawdę tor nadaje się do jazdy, wszystko przemawia za tym żebyśmy potrenowali, a jednak nie możemy. Jeśli tak dalej pójdzie, to skład na pierwszy mecz w Krakowie będziemy ustalać na zasadzie chybił trafił, gdzie mam obawy, żeby to jednak bardziej nie było chybił - mówił w rozmowie z naszym portalem.
Thriller na inaugurację
Tuż przed startem ligi działacze KSM wyciągnęli asa z rękawa. Kontrakt z Wilkami parafował Kevin Woelbert, który wraz z Pawłem Hlibem miał być siłą napędową ekipy z Podkarpacia. Niemiec od razu znalazł się w składzie na zaplanowany na Lany Poniedziałek pojedynek w Krakowie ze Speedway Wandą.
Sam mecz był prawdziwym dreszczowcem. Przed biegami nominowanymi krakowianie prowadzili 42:35, a ostatecznie... przegrali 44:45. Wszystko dzięki świetnej postawie duetu Hlib - Woelbert. Najpierw triumfował on 5:1 jadąc jako podwójna rezerwa taktyczna w czternastym wyścigu, a chwilę później powtórzył to w ostatniej odsłonie spotkania, pieczętując zwycięstwo KSM. - Wszyscy zawodnicy, zarówno krajowi, jak i zagraniczni, byli dla nas wielką niewiadomą. Nie było żadnego treningu, sparingu, żeby się zintegrować, chociaż tak naprawdę dużo na sparingu u siebie nie straciliśmy, bo dopasowalibyśmy się do zupełnie innej nawierzchni. Początek był ok, w końcówce odjechali nam na 7 punktów. Zadecydowały o tym wielkie problemy sprzętowe Adriana Szewczykowskiego. Świetna była postawa Pawła Hliba, ale nie tylko na torze, przede wszystkim w parkingu. To dobry duch drużyny, pomaga wszystkim, także przy sprzęcie. A jak mamy jechać na 5:1 to jedziemy, nie ma problemu. Świetny materiał na lidera - komentował po meczu Ireneusz Kwieciński.
Wilki nie przestawały zadziwiać
Przed sezonem mało kto liczył, że KSM Krosno będzie w stanie pozytywnie zaskakiwać, a zwycięstwo w Krakowie przyjęto tylko jako miłą niespodziankę. Wilki jednak i w kolejnych potyczkach prezentowały się bardzo dobrze. Najpierw wygrały z Victorią Piła (47:43), następnie minimalnie przegrały z Kolejarzem Rawag Rawicz (44:46) i sensacyjnie, pierwszy raz w historii, wygrały w Rybniku z ROW (47:43). Rozwiązany został też problem karetek, które sprowadzane były z Rzeszowa. W międzyczasie do drużyny dołączył kolejny zawodnik - Norbert Magosi, który miał być trzecim po Hlibie i Woelbercie zawodnikiem drużyny. Debiut w zespole zaliczył też... Argentyńczyk Nicolas Covatti. Był to pierwszy w historii zawodnik z Ameryki Południowej, który wystąpił w spotkaniu ligi polskiej.
Ekipa z Grodu Pawła po pierwszych czterech kolejkach była najrówniej jeżdżącą drużyną w Polsce i plasowała się na drugim miejscu w tabeli II ligi. - Cieszymy się, że tak to się wszystko układa. Realizujemy założony przed sezonem plan, gdyż chcieliśmy przede wszystkim tworzyć zacięte i emocjonujące widowiska. Myślę, że kibice mogą być zadowoleni z postawy zespołu - mówił Wojciech Zych.
Odnosił się też do tematu ewentualnej walki o awans do I ligi. - Na razie nie ma w ogóle o czym gadać. Sezon dopiero się rozpoczął, a o awansie zadecyduje postawa w fazie play-off. My mamy nakreślony cel, którym jest jak najlepsza jazda w każdym kolejnym spotkaniu, cieszenie się tym sportem i tego chcemy się trzymać. Na razie przynosi nam to zadowalające wyniki i oby tak było dalej. Chcemy, żeby kibic był zadowolony z produktu, który otrzymuje przychodząc na stadion, żeby widział drużynę walczącą i jeżdżącą z zębem. To właśnie jest naszym celem - tłumaczył.
Z nieba do piekła
Udany początek rozgrywek rozbudził apetyty wśród fanów KSM Krosno. Mało kto prognozował, że kolejne mecze mogą być w ich przypadku mniej udane. A tak właśnie było. Wszystko zaczęło się od porażki na swoim torze z opolskim Kolejarzem 39:51.
Zawiódł wówczas m.in. Paweł Hlib, który z każdym kolejnym meczem spisywał się coraz słabiej, a w pojedynku z Kolejarzem musiał startować na motocyklu Tobiasa Buscha. "Hlipek" przed meczem podczas motorów zapomniał dolać do silników oleju, przez co te nie nadawały się do użytkowania.
Nie tylko w tym pojedynku Wilki zawiodły jednak kibiców. Drużyna przegrał też rewanż w Opolu (35:55), następnie u siebie z ROW Rybnik (36:54) i w Rawiczu z Kolejarzem Rawag (24:53). Nie dość, że zespół spisywał się coraz słabiej, to w jego składzie przestał pojawiać się Hlib. Ani klub, ani zawodnik nie chciał jednak przyznać, co jest tego powodem.
Zawieszenie i wycofanie z ligi
Nie dość, że KSM zaczął przegrywać mecz za meczem, to w dodatku Główna Komisja Sportu Żużlowego wydała komunikat, w którym poinformowała o zawieszeniu klubu. Miało to związek z nieuiszczeniem kary finansowej nałożonej na KSM. Chodziło o słynną już sprawę z 2011 roku, kiedy Wilki zastosowały zastępstwo zawodnika za Kennetha Hansena, który tuż przed meczem z Kolejarzem Rawicz postanowił nie brać w nim udziału i wrócić do Danii. GKSŻ uznała, że KSM nie miał prawa tego uczynić i nałożyła na KSM karę w wysokości 10 tys. zł.
Klub nie miał jednak zamiaru tej kary zapłacić, przekonując, iż jest ona nałożona niezgodnie z regulaminem. Na znak protestu 13 czerwca działacze postanowili wycofać drużynę z ligi. GKSŻ zapowiadała natomiast, że w sprawie KSM Krosno złoży do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Na zapowiedziach jednak się skończyło.
Sprawa ta była sporym zaskoczeniem dla zawodników. Tym bardziej, iż w ich opinii klub nie miał problemów finansowych. - Od początku sezonu wszystko układało się nieźle, a ludzie w klubie traktowali mnie przyjaźnie. Nigdy nie było też problemów z płatnościami. I nagle nadeszła wiadomość, że Krosno więcej w lidze nie pojedzie. Trochę mnie to zszokowało, jednak utrzymuję dobre zdanie o tym klubie - twierdził Tobias Busch, który od początku sezonu był podstawowym zawodnikiem drużyny. W podobnym tonie wypowiadali się też Kevin Woelbert, czy Adrian Szewczykowski.
Co dalej?
Sezon zapowiadał się na przełomowy, ale zakończył się tak jak poprzedni - na ostatnim miejscu w tabeli. Jak będzie wyglądać przyszłość Wilków? Klub na pewno przystąpi do ligi. Nie ma żadnych długów i otrzymał już licencję warunkową. Wiosną działacze muszą jedynie odnowić licencję toru, a wówczas nie będzie żadnej przeszkody, aby KSM mógł uczestniczyć w lidze.
Na razie dużą zagadką pozostaje jednak skład, którym klub będzie dysponował. Na pewno znajdzie się w nim Adrian Szewczykowski, który zdecydował się już parafować kontrakt, ale nie wiadomo kto do niego dołączy. Kadra drużyny najprawdopodobniej ogłoszona zostanie dopiero pod koniec stycznia.