Faworytem spotkania w Lublinie był Motor, jednak przyjezdni nie zamierzali już przed prezentacją wywieszać białej flagi. I okazało się, że podopieczni Lecha Kędziory napsuli sporo krwi gospodarzom, a ku uciesze swoich fanów, do ostatniego biegu mieli szansę na to, by zainkasować na południowym-wschodzie ligowe punkty.
Zawodnicy zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa ostatecznie musieli uznać wyższość rywala, ale starają się znaleźć pozytywy z wyjazdu do Lublina.
- Mimo tego, że przegraliśmy mecz, czuję, że duch w drużynie był naprawdę wysoki. Wszyscy walczyli przez całe spotkanie, ale niestety nie udało nam się osiągnąć odpowiedniego wyniku - przyznał w rozmowie z WlokniarzTV Fredrik Lindgren.
ZOBACZ WIDEO Jest niezadowolony z debiutu w PGE Ekstralidze. Mówi o różnicach z eWinner 1. Ligą
Szwed w niedzielny wieczór był jednym z najskuteczniejszych ogniw Włókniarza. W pięciu startach wywalczył dziewięć punktów z bonusem, a dodatkowo trzy wyścigi z jego udziałem kończyły się zwycięstwami biegowymi "Lwów". - Dla mnie oczywiście, mój drugi i trzeci wyścig nie był najlepszy, ale cieszę się, że udało mi się to zmienić, czego rezultatem było 5:1 w biegach 13. i 14. z Kacprem Woryną.
Teraz przed zespołem z Częstochowy kolejna wyjazdowa potyczka, a rywalem Włókniarza będzie Arged Malesa Ostrów. "Biało-zieloni" wierzą, że w końcu zainkasują pierwsze punkty, a pomóc w tym ma przede wszystkim druga linia - zawodnicy do lat 21, którzy ścigali się tam w turnieju Zaplecza Kadry Juniorów oraz Jonas Jeppesen, który reprezentował tamtejszą Ostrovię. - Dawno tam nie byłem. W tym roku, to dla nas nowy tor, tak więc zobaczymy, jak to będzie. Czuję, że mamy na czym budować i mam nadzieję, że wkrótce dopiszemy kilka punktów do tabeli - dodał Lindgren.
Czytaj także:
Pedersen podejrzewał Janowskiego o oszustwo
Zbyt niskie wyroki dla pijanych kierowców?