Najmocniej widać to po żużlowej PGE Ekstralidze, w której w tym roku ma występować aż pięciu Rosjan, a każdy z nich odgrywa w swoim zespole czołową rolę. Brak któregokolwiek z nich może przekreślić szansę konkretnych zespołów na wysokie miejsce w rozgrywkach. Dość jasno w tej sprawie postanowił wypowiedzieć się właściciel Apatora Toruń, Przemysław Termiński.
- Jestem za ukaraniem Rosjan jako narodu i dyskwalifikacją ich drużyn narodowych ze wszystkich rozgrywek międzynarodowych, ale jednocześnie uważam, że rosyjscy zawodnicy dalej powinni mieć możliwość startu w rozgrywkach ligowych. Jeśli ktoś zdecydowałby o wykluczeniu wszystkich rosyjskich żużlowców z PGE Ekstraligi, to moim zdaniem od razu musiałby zawiesić całe rozgrywki na najbliższy rok. Powiedzmy to sobie otwarcie, ściganie bez czołowych zawodników z Rosji byłoby bez sensu i wypaczyło wyniki rywalizacji w sposób tak radykalny, że wszyscy zostalibyśmy ośmieszeni - uważa Przemysław Termiński, były senator RP.
Właściciel klubu ma oczywiście w tym swój interes, bo zawodnikiem toruńskiego klubu jest Rosjanin Emil Sajfutdinow. Prawnicy Apatora są w stałym kontakcie z żużlowcem i analizują każdą możliwą opcję. W tym momencie wydaje się, że najbardziej prawdopodobną odpowiedzią zawodnika na ewentualne sankcje byłoby... ubieganie się o starty z polską licencją.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Znamy plany Włókniarza na obóz przed sezonem
- Jesteśmy w całkiem dobrej pozycji, bo Emil od wielu lat ma polskie obywatelstwo i nie sądzę, by ktokolwiek robił mu problemy, gdyby w połowie marca przystąpił do egzaminu licencyjnego. Oczywiście lepiej byłoby nie robić zamieszania i pozwolić Rosjanom na starty z ich krajową licencją. Każde inne rozwiązanie byłoby niesprawiedliwe i wywołało mnóstwo niepotrzebnych emocji - uważa Termiński. Na razie jednak wszyscy cierpliwie czekają na stanowisko władz FIM, bo to od niego będzie zależały decyzje w PZM i PGE Ekstralidze.
W razie wykluczenia Rosjan, kluby zatrudniające zawodników z tego kraju, poza problemami sportowymi, mogłyby mieć także ogromne problemy finansowe. Każdy z nich otrzymał już bowiem swojego pracodawcy od 400 do nawet 800 tysięcy złotych na przygotowanie do sezonu, a po ewentualnym zawieszeniu tych pieniędzy raczej nie dałoby się odzyskać.
- Jeśli ktoś zdecydowałby się wykluczyć Rosjan, to pytanie czy ktoś wypłaciłby klubom z tego tytułu odszkodowanie. Brakuje tu jakiś konkretnych informacji. Mowa o milionach złotych, bo oprócz wspomnianych kwot za podpis, pojawia się straty spowodowane mniejszym zainteresowaniem fanów. Nie ma wątpliwości, że część kibiców zrezygnowałaby ze śledzenia rozgrywek, w których nie występują czołowi zawodnicy. Zawieszenie Rosjan miałoby więc dramatyczne skutki dla nas wszystkich i na pewno nie jesteśmy na to przygotowani - mówi Termiński, którego klub jest jednym z poważniejszych kandydatów do mistrzostwa Polski.
Zobacz także:
Miał być ślub, a była walka o przekroczenie granicy
Rosjanin poszedł po wizę do Polski. To usłyszał w Moskwie