Żużel. Niemcy wygrali walkę m.in. z Falubazem. Menedżer mówi, jak do tego doszło

WP SportoweFakty / Marek Bodusz / Na zdjęciu: Mads Hansen
WP SportoweFakty / Marek Bodusz / Na zdjęciu: Mads Hansen

Mads Hansen był jednym z najgorętszych nazwisk na transferowej giełdzie. Nieoczekiwanie wybrał Trans MF Landshut Devils, których menedżer przekonuje, że kluczowe nie były pieniądze.

Duńskiego żużlowca chciało pół Polski. Mads Hansen był na celowniku m.in. klubów z Grudziądza, Gorzowa, Ostrowa, chciały go też pierwszoligowcy: Stelmet Falubaz Zielona Góra czy Aforti Start Gniezno. Ten jednak zaskoczył swoją decyzją.

Wybrał beniaminka eWinner 1. Ligi - Trans MF Landshut Devils. Był to o tyle niespodziewany ruch, że wcześniej Hansena nie łączono z niemieckim klubem. A jednak to Diabły wygrały walkę o jego podpis.

- Nie wiem, jakie warunki proponowali mu inni. Falubaz jako były ekstraligowiec z pewnością ma inne, większe możliwości niż Landshut. Gdyby pieniądze były głównym czynnikiem, to Hansen na pewno nie trafiłby do Landshut - przekonuje Sławomir Kryjom, menedżer Trans MF Landshut Devils, w rozmowie z polskizuzel.pl.

Nic dziwnego, że Mads Hansen wzbudzał tak wielkie zainteresowanie na transferowej giełdzie. W minionym sezonie był jedną z rewelacji 2. Ligi Żużlowej, w barwach OK Bedmet Kolejarza Opole notując średnio 2,183 punktu na wyścig. Do tego jeszcze przed trzy sezony będzie mógł jeździć jako senior U24.

- My go bardzo chcieliśmy, bo on daje nam dużo możliwości, gdy idzie o ułożenie taktyczne drużyny. Może jeździć jako U24, ale i też jako rezerwowy pod numerami 8, 16. Wiosną będziemy rozmawiać z Madsem o tym, jak go najlepiej wykorzystać. Zobaczymy, co się będzie działo - opisuje Kryjom.

Zobacz też:
Żużel. Rafał Karczmarz: W Stali nie było dla mnie miejsca, a Wilków początkowo nie brałem pod uwagę
Żużel. Orzeł ogłosił dwóch stranieri. Mają medalistę IMŚ

ZOBACZ WIDEO Żużel. Mocne słowa Cegielskiego. Jest odpowiedź Przewodniczącego GKSŻ

Źródło artykułu: