Przez kilka tygodni wydawało się, że Bartłomiej Kowalski trafi do Moje Bermudy Stali Gorzów. Młodzieżowiec miał porozumienie z brązowymi medalistami DMP z ubiegłego sezonu, gorzowianie planowali ogłosić to podczas uroczystego balu, który odbędzie się 6 listopada. Z czasem jednak kontakt z zawodnikiem i jego ojcem się urwał.
Nie urwały się za to kontakty Kowalskich z Betard Spartą Wrocław, do której finalnie trafił junior. Nim transfer został ogłoszony, do sieci trafiło szeroko komentowane zdjęcie (więcej TUTAJ).
Fotografia, do której Bartłomiej Kowalski pozował wspólnie z ojcem i Markiem Grzybem miała być potwierdzeniem, że młodzieżowiec osiągnął porozumienie z Moje Bermudy Stalą. - Zdjęcie było zrobione na wypadek podpisania kontraktu - tłumaczył nam Bartłomiej Kowalski (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO Żużel. Rafał Dobrucki kręci nosem! Poszło o zagranicznego juniora
Na żużlowca spłynęła fala krytyki. Zupełnie nie rozumie jej Andrzej Rusko, nowy szef juniora. - Dla mnie w tym wszystkim słaba jest mocna nagonka na zawodnika. Zupełnie niepotrzebna - komentuje Rusko w magazynie News+.
Wbija też szpilę Moje Bermudy Stali Gorzów. - Jeśli ktoś zdecydował się na pozowanie do zdjęcia z nieswoim zawodnikiem, tłumacząc, że zrobiono to na wszelki wypadek, jeśli podpisze się z nim kontrakt, a później się to zdjęcie publikuje, to nie jest w porządku - uważa Rusko.
Szef Betard Sparty jest przekonany, że powtórki z rozrywki można w przyszłości uniknąć. - Należałoby wprowadzić rozwiązania, które nie powodowałyby oczekiwania do samego końca. Wszystkie karty i tak rozdane są dużo wcześniej. A później dochodzi do takich sytuacji, jak teraz z Kowalskim. Gdyby wcześniej podjął decyzję i coś podpisał, teraz nie byłoby całego zamieszania - mówi Rusko.