Żużel. Leigh Adams walczy z bólem. Z tego powodu raczej nie zobaczymy go w Europie

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan. / Na zdjęciu: Darcy Ward i Leigh Adams
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan. / Na zdjęciu: Darcy Ward i Leigh Adams

Leigh Adams po zakończeniu kariery miał wypadek, wskutek którego porusza się na wózku inwalidzkim. Australijczyk ciągle zmaga się z silnym bólem, przez co raczej nie zobaczymy go w roli gościa na meczach Foto Unii Leszno czy Swindon Robins.

Leigh Adams to legenda Fogo Unii Leszno i Swindon Robins. Australijczyk w obu klubach startował przez wiele lat i zapracował na ogromny szacunek kibiców "Byków" i "Rudzików". Dlatego co pewien czas pojawia się pytanie, czy były wicemistrz świata pojawi się w Europie na jednym ze spotkań swoich byłych drużyn.

Niestety, los nie oszczędził Adamsa po zakończeniu żużlowej kariery. Australijczyk miał wypadek podczas jazdy na motocyklu enduro, wskutek którego doznał urazu kręgosłupa. Od tego momentu 49-latek porusza się na wózku inwalidzkim.

Jak zdradził Adams w rozmowie ze "Swindon Advertiser", bardzo chętnie pojawiłby się on na meczu swoich byłych drużyn na Starym Kontynencie, ale ból sprawia, że będzie o to trudno. - Chciałbym wrócić do Europy, ale podróżowanie w mojej sytuacji jest trudne. Byłem w USA na rehabilitacji i długi lot był dla mnie zabójczy - powiedział były australijski żużlowiec.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

- Ten ból był okropny. Rozsadzał mnie od środka. Dlatego jest mi naprawdę ciężko. Jednak nigdy nie mów nigdy. Być może pewnego dnia się uda i pojawię się na jakimś meczu w Europie, ale obecnie byłoby to trudne do zrealizowania - dodał Adams.

Australijczyk na łamach brytyjskiej prasy podkreślił też, że czuje się mocno związany ze Swindon, w którym spędził sporą część europejskiej kariery. - Mieszkanie w tym mieście było głównym powodem, dla którego tak bardzo lubiłem jeździć w miejscowym klubie. Dlatego spędziłem tam tyle lat - wyjaśnił.

- To była świetna konfiguracja, która się sprawdzała przez lata. Miałem szczęście, że w tamtym okresie w klubie pojawił się Terry Russell i został jego promotorem. Nie można było prosić o lepszego promotora - podsumował Adams.

Czytaj także:
Włókniarz chce więcej pieniędzy z miasta
Maksym Drabik chce rozprawy z POLADĄ

Źródło artykułu: