Żużel. Blond piękność, która odmieniła życie i karierę zimnego Szweda. Lindgren najgroźniejszym rywalem Zmarzlika

Archiwum prywatne / Michał Świącik / Fredrik Lindgren i Carolina Jonasdotter.
Archiwum prywatne / Michał Świącik / Fredrik Lindgren i Carolina Jonasdotter.

Carolina Jonasdotter w 2016 roku rozpoczęła współpracę z Fredrikiem Lindgrenem jako jego menedżerka. Dziś jest żoną Szweda i wkrótce urodzi mu dziecko. Odmieniła nie tylko życie, ale i karierę Lindgrena, który w sobotę może zostać mistrzem świata.

Fredrik Lindgren od lat należał do żużlowców światowej czołówki, ale nie miał tego czegoś, co plasowałoby go w ścisłym topie. Szwed zajmował miejsca w klasyfikacji generalnej Grand Prix w połowie stawki. Przełom nastąpił w 2017 roku, kiedy to Lindgren wygrał w Warszawie Grand Prix Polski na PGE Narodowym. Pewnie już wówczas zdobyłby jeden z medali IMŚ, gdyby nie kontuzja odniesiona pod koniec sezonu.

Trzeba zaznaczyć, że już wówczas w teamie Lindgrena pojawiła się urocza blondynka, Carolina Jonasdotter, która praktycznie na krok nie odstępowała Szweda. - Współpracę nawiązaliśmy w 2016 roku, ale wówczas zajmowałam się poszukiwaniem sponsorów i pracowałam przy pojedynczych zawodach. Z czasem angażowałam się bardziej, aż w końcu zostałam menedżerką do spraw sportu i biznesu - mówiła w jednym z wywiadów Jonasdotter.

Zmiana w życiu sportowym, ale i prywatnym

Żużlowcowi wyraźnie pomógł fakt, że nie musiał się już zajmować wieloma sprawami, które faktycznie należały do obowiązków menedżera. Logistyka, kwestie sponsorskie czy organizacja pracy teamu nie zaprzątała już głowy Lindgrena, który skupił się tylko na jeździe na żużlu. W 2018 roku Szwed sięgnął po swój pierwszy medal IMŚ. Był trzeci za Taiem Woffindenem i Bartoszem Zmarzlikiem.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik o rywalizacji z Robertem Lewandowskim. "Wiele pracy przede mną"

- Fredrik w ostatnich sezonach niesamowicie się zmienił - potwierdza Przemysław Tajchert, były żużlowiec, a od kilkunastu lat mechanik, który przez sześć sezonów pracował w teamie Lindgrena. - Nie ma co ukrywać, kiedyś to nie był tytan pracy. Teraz Szwed może służyć za przykład dla innych, jeśli chodzi o pracowitość. Widać to zresztą po jego wynikach. Bez ciężkiej harówki w żużlu sukcesów się nie osiągnie - dodaje Tajchert.

Zimny Szwed zaczął się uśmiechać 

Szwedzki żużlowiec nie tylko poczynił ogromny progres sportowy, ale wyraźnie zmienił się też jako człowiek. Zazwyczaj zimny jak lód Skandynaw zaczął coraz częściej się uśmiechać i to nie tylko z powodu sukcesów na torze. Widać było, że w jego życiu prywatnym nastąpił przełom. Jeszcze na początku 2019 roku Carolina i Fredrik na pytania, czy łączy ich coś więcej niż tylko praca, zaprzeczali.

Wydaje się jednak, że chronili w ten sposób prywatność. Lindgren pojawiał się bowiem z piękną Szwedką na różnego rodzaju oficjalnych uroczystościach jak choćby Gala PGE Ekstraligi. W środowisku plotkowano, że ich relacja wykracza poza czysto zawodowe sprawy. Pewnego dnia żużlowiec w mediach społecznościowych napisał znamienne słowa: "Czasem życie się zmienia. Jeśli masz szczęście, zaczynasz widzieć rzeczy i ludzi w inny sposób niż wcześniej. Chyba nam się to przytrafiło". Wtedy stało się jasne, że Lindgrena z piękną Caroliną wiąże coś więcej niż tylko praca. Wkrótce później para ogłosiła, że bierze ślub.

Na uroczystości w Hiszpanii wśród gości był także Michał Świącik, prezes częstochowskiego klubu, którego barwy w PGE Ekstralidze reprezentuje szwedzki żużlowiec. Polski klub zapewnił rodzinie Lindgrenów komfortowe warunki pobytu w naszym kraju na czas trwania rozgrywek ligowych. Carolina Jonasdotter spodziewa się bowiem dziecka i w połowie października rodzina Lindgrenów się powiększy. "Chcę pochwalić moją żonę za to, że podjęła decyzję o pobycie ze mną w Polsce w tych okolicznościach i przy tym wszystkim, co dzieje się teraz w naszym życiu. Dzięki temu mogę normalnie wykonywać swoją pracę" - napisał na swoim profilu w social media Lindgren.

Przeciętny w PGE Ekstralidze - skuteczny w Grand Prix

Szwed w tym sezonie zaskakuje. W PGE Ekstralidze jest bardzo przeciętny, bo ma dopiero 18. średnią 1,892. Do bólu skuteczny jest jednak w Grand Prix. Wykorzystuje optymalnie nowy system punktacji, który premiuje uczestników finału. Lindgren w rundach zasadniczych jeździł z reguły przeciętnie, ale jako jedyny w pierwszych czterech turniejach SGP wchodził do finałów. Pierwszy raz potknął się w Pradze, dokąd przyjechał jako lider cyklu. Stolicę Czech opuszczał już jako drugi ze stratą siedmiu punktów do prowadzącego Bartosza Zmarzlika.

- Mistrzostwo świata to jeden z moich celów. W ostatnich sezonach byłem bardzo blisko. Wówczas niewiele mi brakło. Wiem, że jestem w stanie to osiągnąć - zapewnia szwedzki żużlowiec, który jeśli wygra będzie pierwszym od 15 lat Szwedem z mistrzowskim tytułem. Nawiąże tym samym do sukcesów Tonego Rickardssona, sześciokrotnego IMŚ, który ostatni tytuł wywalczył w 2005 roku.

Zobacz także: Transfer Kasprzaka najlepszą opcją dla GKM-u
Zobacz także: Znane listy startowe Grand Prix w Toruniu

Komentarze (10)
avatar
RECON_1
4.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I pomyslec ze kiedys uwazano go za "cieplego" :) a co do zuzla,jakos nie orzekonuje mnie taka dywagavja ze moglby zostac ims,mysialby miec w tym mega fuksa,medale bedzie zfobywal ale j3dnak twg Czytaj całość
avatar
Paladyn
2.10.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Z łóźka bym jej nie wyrzucił, ale żeby od razu piękność? Chyba jednak autor artykułu z kozą na łby się pomieniał. 
avatar
Nikt Nikt
2.10.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pan Lindgren nie zasłużył na tytuł mistrza świata. Kładł mecze w lidze kosztem tych o mistrzostwo świata. Czy tak zachowuje się mistrz? 
avatar
Nie dla wirusowego zamordyzmu
2.10.2020
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Zmienili te zasady chyba pod Lindgrena który jeździ przeciętnie w tym roku. Gdyby taki zawodnik został mistrzem to byłaby profanacja tytułu mistrza świata. 
avatar
Guercu
2.10.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Te wszystkie stare szlampy tylko sie kręcom gdzie kasa , najlepiej to ci konto odmienią na zero