Żużel. Mecz życia Jakuba Miśkowiaka. Uratował Włókniarzowi remis, a sobie sprawił prezent [BOHATER KOLEJKI]

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak na prowadzeniu

Jak zrobić sobie prezent na urodziny, to tylko w taki sposób. Jakub Miśkowiak w poniedziałek świętuje ukończenie 19. roku życia, a w niedzielę został bohaterem Eltrox Włókniarza w Grudziądzu. Pojechał najlepsze spotkanie w karierze.

Trener Eltrox Włókniarza Częstochowa, Marek Cieślak, przed meczem w Grudziądzu był przekonany, że tym razem jego liderzy w osobach Jasona Doyle'a i Leona Madsena nie zawiodą, mając w pamięci ich nie najlepsze występy w czwartek w Rybniku. Tymczasem Australijczyk i Duńczyk znów nie pojechali na miarę swoich możliwości, łącznie zdobywając 14 punktów. Mimo ich gorszej postawy, Włókniarz z GKM-em nie przegrał.

W głównej mierze jest to zasługą jednego z najmłodszych zawodników w ekipie z Częstochowy, Jakuba Miśkowiaka. Warto też wyróżnić dobry występ drugiego z juniorów Lwów, Mateusza Świdnickiego (5+1), ale ten dzień należał do mistrza Polski U21. Pierwszy jego start nie wróżył zbyt wiele dobrego, bo w biegu młodzieżowym był dopiero trzeci, ale odpowiednie korekty w sprzęcie i wysłuchanie rad wujka Roberta Miśkowiaka dały niesamowite efekty.

Jakub później poczynał sobie jak stary wyga, a nie niespełna jeszcze 19-latek. Wraz z teamem świetnie odczytali warunki panujące na torze. Przede wszystkim liczył się start i od swojego drugiego biegu Miśkowiak spod taśmy wyjeżdżał perfekcyjnie. Od razu szukał odpowiedniej ścieżki. Jak równy z równym walczył z miejscowym liderem, również kapitalnie dysponowanym tego dnia Kennethem Bjerre. To właśnie Miśkowiak jako pierwszy w tym starciu pokazał mu plecy.

ZOBACZ WIDEO Tajemnicza wypowiedź Zmarzlika. O co mu chodziło? Dyrektor Stali komentuje

Marek Cieślak nie wahał się i dwukrotnie posłał swojego młodzieżowca do boju zamiast Rune Holty. Jakub nie zawiódł, wywalczył w nich 5 punktów. Przede wszystkim wygrał bardzo ważny wyścig 14., w którym to pokonał Nickiego Pedersena. Ostatecznie Lwy zremisowały 45:45, a Miśkowiak przy swoim nazwisku zapisał 12 "oczek" w pięciu starach!

To, że w Jakubie Miśkowiaku drzemie ogromny potencjał, wiemy nie od wczoraj. Przypadkiem mistrzem Polski juniorów się nie zostaje, a po taki sukces Kuba sięgnął w zeszłym roku. Cały czas sumiennie pracuje, zachowuje pokorę, słucha podpowiedzi wspomnianego wujka Roberta, który przecież zęby na żużlu zjadł. To on mądrze i spokojnie opiekuje się karierą Jakuba. Gdy o młodego Miśkowiaka zaczęły zabiegać kluby ekstraligowe, Robert uznał, że to jeszcze nie jest odpowiedni czas i Jakub kolejny sezon objeżdżał się na zapleczu w Orle Łódź.

Tymczasem niektórzy już zaczęli w Jakuba powątpiewać po słabej końcówce zeszłorocznych rozgrywek. Ciekawe co mają do powiedzenia teraz, gdy jest on drugim najskuteczniejszym młodzieżowcem w PGE Ekstralidze po Dominiku Kuberze, choć w tym przypadku określenie "drugim" jest przesadzone, gdyż obaj mają niemalże identyczną średnią biegową: Kubera 1,900, a Miśkowiak 1,889.

Co jeszcze w przypadku Miśkowiaka istotne, nie obrasta on w piórka. Gdy dziennikarz nSport+ podczas niedzielnej transmisji zapytał go o to, jak zamierza świętować 19. urodziny, które obchodzi w poniedziałek, ten odparł krótko: - Skupię się na przygotowaniach do wtorkowego, zaległego meczu z Unią Leszno (ostatecznie spotkanie przełożono na środę 12 sierpnia z powodu niekorzystnych prognoz).

Nam w takim dniu pozostaje pogratulować i złożyć życzenia: 100 lat Kuba!

Czytaj również:
-> Wielkie emocje i walka do ostatnich metrów! Wynik nikogo nie cieszy 
-> GKM bierze gościa i postawią od początku na Lachbauma!

Źródło artykułu: