Żużel. Ostafiński i Hynek biorą się za łby. Stali odcięło prąd i co z tym zrobić. Walkower wisi w powietrzu

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: stadion Stali Gorzów po awarii prądu.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: stadion Stali Gorzów po awarii prądu.

Mecz Stal - Włókniarz przerwany po 10. biegu. Zabrakło prądu. - Jeden prezes chce zachować wynik z toru, drugi chce powtórki, a w środku jest regulamin. Z niego wynika, że powinien być walkower - mówi Ostafiński, ale Hynek chce to obejść.

WYCIĄG Z REGULAMINU
Pozostałe obowiązki organizatora zawodów
Artykuł 419: Organizator odpowiada na zasadzie ryzyka za sprawność i zapewnienie niezbędnej liczby wszelkich urządzeń technicznych wykorzystywanych podczas zawodów, a wymaganych regulaminami FIM, PZM, SE, w tym także oświetlenia niezbędnego do przeprowadzenia zawodów oraz bandy pneumatycznej i elementów zapasowych do niej.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Od piątkowego wieczoru trwa dyskusja, co z przerwanym po 10. biegu z powodu pożaru rozdzielni meczem Stal - Włókniarz? Czytam jednak regulamin i dla mnie sprawa jest oczywista. Na pewno nie można zaliczyć spotkania i zatwierdzić wygranej Stali. Gdyby tak zrobiono, to gospodarze, choć Stali absolutnie niczego takiego nie zarzucam, mogliby zacząć gasić światła w dogodnym dla siebie momencie. Zatem wybieramy między walkowerem i powtórką. Chociaż nie widzę w artykule 419 furtki pozwalającej na powtórkę. Może ty masz lepszy wzrok?

Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Skoro jednak prezes Michał Świącik wychodzi z inicjatywą i zamiast walkowera chce odjechać ten mecz jeszcze raz, to dla mnie sprawa jest załatwiona. Gorzej, gdyby jeden i drugi prezes upierał się na punkty przy zielonym stoliku. Mam tylko nadzieję, że na finał tej sprawy nie będziemy czekali równie długo, co na rozstrzygnięcie losów Maksyma Drabika.

ZOBACZ WIDEO Trzeba przewietrzyć szatnię Stali. Zostać powinni tylko Zmarzlik z Thomsenem

Ostafiński: Kamilu drogi, ale to nie działa tak, że prezes jednego z zainteresowanych klubów coś mówi, a PGE Ekstraliga to klepie. Jest jakieś prawo, w tym przypadku regulamin, i do niego się odnosimy. Mnie nie interesuje, że jeden z panów chciałby utrzymać wynik, a drugi mówi: jedziemy. Liczy się litera prawa, a nie to, co prezesi między sobą ustalą. Dlatego pytam cię raz jeszcze, co widzisz w artykule 419? I proszę, nie skręcaj, tylko mów do rzeczy.

Hynek: No umiem czytać. Wiem, do czego zmierzasz, ale jesteś strasznie bezduszny i surowy. Chcesz, żeby marzenia Stali o dobrym wyniku poszły z dymem.

Ostafiński: Chcę szacunku dla ustalonych zasad i reguł. I bynajmniej nie jestem bezduszny. Strasznie żal mi Stali, bo walczyła pięknie, ale niestety to organizator odpowiada za wszystko, co dzieje się na jego podwórku. W ogóle to ciekaw jestem, co miałaby rozstrzygnąć Komisja Orzekająca Ligi, która ma zbadać sprawę. No, chyba że w trakcie śledztwa wyjdzie, że to ktoś z Włókniarza wzniecił pożar w pomieszczeniu, w którym była rozdzielnia.

Hynek: Na pewno nie zrobił tego Paweł Przedpełski, któremu cholernie współczuję. Był szybki, do momentu przerwania zawodów szedł na komplet, pewnie już oczami wyobraźni widział siebie ustawionego w kolejce po fajną wypłatę za punkty i wszystko szlag trafił.

Ostafiński: Tylko kpić i żartować potrafisz. Jednak dobrze, skoro mówisz o wypłacie, to powiedz mi panie mądry, co z kasą za ten mecz w przypadku powtórki. Rozumiem, że żużlowcy pojechali w piątek za swoje, bo przecież tamto spotkanie uznajemy za nieważne. Nie płacimy nic, choć żużlowcy nie piłkarze i jednak taki mecz nie oznacza dla nich wyłącznie kupna kapsułki do prania.

Hynek: No i to jest dobre pytanie. Najlepiej by było, żeby prezesi wyciągnęli coś z portfela, albo chociaż średnią z dwóch meczów wyciągnęli. Taki Madsen beznadziejnie zaczął zawody, przyjedzie za drugim razem i wykręci komplet, a Przedpełski na przykład totalnie się pogubi i co wtedy?

Ostafiński: Ty na wszystko masz odpowiedź. Pierwszy mecz nieważny, a ty mówisz: płać prezesie. Tylko na jakiej podstawie? W budżetach nikt nie planował dodatkowych spotkań czy ekstra wydatków za spotkania, których nie było. I wiesz co, lepiej już nic nie mów, bo zaczynam sobie wyobrażać, jaki byłby bałagan w PGE Ekstralidze, gdybyś był jej prezesem. Rozumiem też, że jakbyś pracował w drogówce, to machałbyś ręka na tych, co przechodzą na czerwonym świetle. Przecież dla ciebie prawo nic nie znaczy.

Hynek: Kilka razy za dzieciaka przebiegło się po pasach na czerwonym. Mówisz, że w budżetach nikt nie planował dodatkowych spotkań. Dobrze, że w niektórych klubach zaplanowali taką nadwyżkę w kasie, żeby sprowadzać nowych zawodników. Czasami mam wrażenie, że ty w jakieś mydlanej bańce żyjesz. Twój świat jest zbyt wyidealizowany.

Ostafiński: Za to u ciebie wszystkie chwyty dozwolone. Wbrew temu, co mówisz, to ja wiem, że świat nie jest czarno-biały. Nie uważam jednak, żeby rolą dziennikarz było to, żeby mówił ludziom, to co chcą usłyszeć. Bo ty zdajesz się mówić tak, pal licho regulamin, bo jeden prezes powiedział, że przecież pojedzie powtórnie ten mecz. A pieniądze? Znajdą się. W sumie wszystko gra. Zaraz wyjdzie, że trzeba te rozdzielnie spalić jedną po drugiej. W ogóle nic się nie stało, co tam przerwane spotkanie. Ktoś napisał w regulaminie, że gospodarz ponosi ryzyko. No dobrze, ale nie napisał, że w razie pożaru też. Potem niektórzy się dziwią, że regulamin puchnie. Tak się dzieje, bo są ludzie jak ty, którzy każdy zapis, nawet najbardziej precyzyjny, zweryfikują, jak im się podoba.

Hynek: Nie unoś się tak, bo znikniesz na niebie. Aż dziw, że nie wzięli cię jeszcze do KOL. Pozamiatałbyś wszystko, jak leci. Zgodzę się tylko z tym, że Marek Grzyb odleciał z zatwierdzeniem wyniku. Nieźle mnie ubawił też pomysł z dokończeniem zawodów od 11.  biegu. Poszedłbym dalej i końcówkę rozegrał na neutralnym terenie. Patrzę jednak trochę szerzej i przyznanie walkowera będzie ciosem wizerunkowym w całą ligę.

Ostafiński: Sam powiedziałeś, że świat nie jest idealny, więc nie mów mi tutaj o wizerunku. Finalnie chciałbym, żeby zapadła decyzja, o której większość powie, że jest dobra. I nie nazywaj walkowera ciosem wizerunkowym, bo zaraz pójdziesz dalej i to samo powiesz o każdej czerwonej kartce. Sankcje od czegoś w końcu są i spełniają jakąś funkcję. Jeśli sytuacja wymaga walkowera, to trzeba go ogłosić, czy to się panu Hynkowi podoba, czy nie.

Hynek: Ale skoro Świącik nie chce walkowera, to wciśniesz mu go na siłę? Dlaczego nie możemy czasami nagiąć przepisów, idąc z duchem sportu? Rozumiem twój tok rozumowania i pewnie bym go nawet poparł, gdyby szef klubu z Częstochowy naciskał, żeby rozstrzygnął zielony stolik. On jednak chce iść na rękę.

Ostafiński: Ty już tam wiesz, czego chce prezes Świącik. Poza tym powtórzę ci raz jeszcze, że nadrzędny jest regulamin, a nie chciejstwo prezesa.

Hynek: A mnie bardziej zastanawia, co robiły motocykle w tej rozdzielni. Jakiś schowek na czarną godzinę, czy tam przetrzymują złote silniki.

Ostafiński: A to już chyba temat na inną rozmowę.

Czytaj także:
Prezes Włókniarz nie chce walkowera
Nasza szpila: regulamin do poprawki po pożarze rozdzielni

Źródło artykułu: