Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Już nie "Pawełek" tylko "Pan Paweł". Jak pan reaguje na takie opinie?
Paweł Przedpełski, zawodnik Eltrox Włókniarz Częstochowa: Haha... Szczerze? Nie wiem, co powiedzieć.
Na pewno jest to miłe, bo odnosi się do pana dobrej dyspozycji prezentowanej od początku sezonu.
No tak, to miłe, ale staram się podchodzić z chłodną głową, bo za nami dopiero trzy mecze, więc to jest początek sezonu. Na spokojnie podchodzę do przyszłości i nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca.
ZOBACZ WIDEO Świetne ściganie w Rybniku i kapitalny wyścig Madsena. Zobacz kronikę 3. kolejki PGE Ekstraligi
A proszę powiedzieć, jaka jest tajemnica tej dobrej dyspozycji? Niedawno był pan gościem w #MagazynBezHamulców u Dariusza Ostafińskiego i wspominał o uporządkowaniu kwestii sprzętowych. To ten element okazał się być kluczowy?
Na pewno sprzęt w dzisiejszym żużlu ma ogromne znaczenie. Poza tym nie ma dnia, abym nie pracował nad sobą fizycznie czy mentalnie. Ciężko pracuję i chcę, by to się dalej przekładało na wyniki. Cieszę się, że powoli widać tego małe owoce. Staram się robić swoje.
Zmieniła się tabela biegowa. Wpłynęła ona pozytywnie na pana występy?
Pierwsze mecze w moim wykonaniu były pozytywne, każdy kolejny jest coraz lepszy i chciałbym, aby tak pozostało. W takim razie można domniemać, że ta tabela miała na to wpływ, jednak szczerze mówiąc, patrząc na mecze wszystkich drużyn, to są zawodnicy, którzy gubią punkty, a wcześniej zdobywali ich więcej. W zespołach wyniki są zbliżone, nie ma tak dużych różnic, więc myślę, że wprowadziło to coś nowego. Na pewno jest ciekawiej i według mnie był to dobry ruch.
W niedzielę po raz pierwszy w barwach Włókniarza wystąpił pan w 15. biegu. Było to dla pana jakieś szczególne wyróżnienie, czy nie zwraca pan na to większej uwagi?
Wiadomo, że w pędzie i skupieniu podczas zawodów każdy bieg jest taki sam, tak samo istotny. Oczywiście fajnie, bo wyścig piętnasty to taki bieg dnia, ale za bardzo się tym nie podpalam. Potraktowałem to jak każdy inny wyścig.
Wspominał pan kiedyś o tym, że trochę czasu zajęło panu przyswojenie toru w Częstochowie. Zwłaszcza w tym roku widać, że lepiej niż wcześniej go pan odczytuje.
Cieszę się, że zaczynam widzieć linie na tym torze, które należy obierać, a gdzie nie powinno się w ogóle czegokolwiek szukać. Cały czas uczę się częstochowskiego toru i jeszcze wiele przede mną. Śmiało można powiedzieć, że jest to dla mnie taka niekończąca się historia. Tor w Częstochowie jest bardzo fajny dla oka, do ścigania i wyprzedzania, pod warunkiem, że wie się, gdzie trzeba jechać i ma się dobrze spasowane do toru motocykle, a nie jest łatwe znaleźć optymalne ustawienia w dzisiejszym żużlu i tak wyrównanym sprzęcie. Każdy trening traktuję jako nową lekcję, z której chcę wyciągać rzeczy mogące zaprocentować w przyszłości. Oglądając powtórki zawsze dostrzega się błędy.
I chciałoby się ich wystrzegać.
Dokładnie. Dlatego tak jak powiedziałem, uczę się non stop żużla, toru. To nigdy nie jest tak, że już wszystko się wie i potrafię idealnie na danym owalu jeździć. Przecież nigdy nie zdobyłem kompletu w Częstochowie...
A na pewno pan by chciał.
Myślę, że to marzenie każdego ekstraligowego zawodnika co mecz.
Jeszcze tak zostając przy częstochowskim torze. Wielu sobie go chwali, lubią na nim jeździć, ale przyznają też, że wbrew pozorom wcale nie tak łatwo go odczytać.
I o tym właśnie mówię. Jest fajny do ścigania, bardzo przyjemnie się na nim jeździ, ale pod warunkiem, że jest się szybkim. Jest to na pewno specyficzny tor.
To wróćmy na moment do sprzętu. Nowość: limitery obrotów. Jak się pan do tego rozwiązania dostosował?
W większości biegów czuję, że ten limiter jest, bo tego gazu wkręca się troszeczkę więcej. Wszystko zależy też od tego, jak jest przygotowany start, tzn. czy jest bardziej przyczepny, czy twardy.
Pozostaje zatem być elastycznym i widzieć, ile gazu na danej nawierzchni wkręcić.
Zgadza się. Limitery są obowiązkowe, więc nie wkurzam się i nie jestem tym sfrustrowany tylko się dostosowuję do tego. Podczas meczu, gdy czterech zawodników "nawija gaz" daje się słyszeć, że zawsze komuś go odcina.
Panu ten limiter bardziej przeszkadza, pomaga, czy to jak z jazdą na rowerze - kwestia nauki i przyzwyczajenia?
Już się przyzwyczaiłem i nawet o tym nie myślę. Jestem neutralny w tym temacie.
W ostatnim meczu przeciwko Betard Sparcie Wrocław (53:37) pokazaliście, że na ten moment jesteście zespołem kompletnym. Gdy słabiej pojechał Fredrik Lindgren, a i Jasonowi Doyle'owi brakowało prędkości na dystansie, to pan zdobył dwucyfrowy wynik. Juniorzy też, mówiąc kolokwialnie, robią swoje.
W dzisiejszych rozgrywkach ekstraligowych punkty młodzieżowców są bardzo istotne. Myślę, że tam gdzie juniorzy nie punktują, to drużyna ma znikome szanse na zwycięstwo. My młodzież mamy bardzo dobrą, starają się. Zresztą fajnie, że też mam z nimi częstą możliwość trenowania spod taśmy i dzięki temu mamy między sobą porównanie. Co do całej drużyny to team od początku wygląda bardzo fajnie. Wiadomo, że w tym wszystkim potrzebne jest szczęście, aby przejechać wszystkie zawody bez żadnych komplikacji. Ciągle należy być czujnym i nie spoczywać na laurach. Czasami o wyniku decyduje dyspozycja dnia i to się może zmieniać. Na razie skupiamy się na tym, aby podtrzymać dotychczasową dyspozycję.
Jak wygląda od wewnątrz współpraca między wami, atmosfera? Bo z zewnątrz wydaje się, że jeśli wyniki są super to automatycznie przekłada się to na team spirit.
Atmosfera jest bardzo fajna, wspieramy się, wymieniamy się informacjami. Tak jak się uzupełniamy punktowo, tak też wymieniamy się wiadomościami dotyczącymi warunków na torze itd. Idzie to w fajnym kierunku, ale na razie się nie podpalamy. Każdy wie, co ma robić. Trzeba też mieć świadomość, że będą gorsze biegi czy mecze, porażki. Z tym trzeba się liczyć, bo to jest sport. Nie jest powiedziane, że coś przegramy albo że wszystko musimy wygrać. Nie miałoby to sensu, gdyby dało się wszystko z góry przewidzieć.
Dotacja miejska na Włókniarz została uszczuplona o milion złotych. Nie chcę pana zagłębiać w kwestie pozasportowe, tylko chciałem zapytać czy na ten moment pod względem finansowym wszystko jest w porządku?
Jak najbardziej tak, wszystko jest "okej". Poza tym, z tego co wiem, poszła już informacja we wtorek, że chyba temat został ogarnięty. Jeśli mam być szczery, to nie chcę się w to mieszać, to nie moja działka i nie moje zadanie...
Oczywiście, pana zadanie jest na torze i to nie ulega wątpliwości.
Otóż to. Ten temat to rola dla prezesa. Mogę tylko powtórzyć, że obecnie w kwestii pieniędzy jest wszystko dobrze.
W piątek czeka was mecz w Gorzowie. Drużyna Stali dotąd nie wygrała żadnego spotkania, więc pewnie będzie mocno zmotywowana i podrażniona. Jakie prognozy i jakie ma pan odczucia z gorzowskiego owalu? Rok temu było całkiem nieźle, bo z bonusami 8 punktów.
Gorzowski tor jest również bardzo fajny do ścigania i jedyny w swoim rodzaju. Nie potrafię przyrównać go do jakiegokolwiek innego toru na świecie. Na pewno gorzowianie bezapelacyjnie posiadają atut własnego owalu i nie jest łatwo na nim jeździć. Wiem, że Stal bardzo potrzebuje punktów i przypuszczam, że będą bardzo zdeterminowani do tego, aby nas pokonać. Uważam, że bardzo trudne spotkanie przed nami. Przygotowujemy się jednak jak do każdego innego meczu. W środę potrenuję w Częstochowie, a już w piątek "lecimy" ligę.
Czytaj również:
-> Legenda Stali broni Stanisława Chomskiego
-> Włókniarz rządzi w lidze, a prezydent miasta podcina klubowi skrzydła