W ostatnich miesiącach słowa: skoszarowanie, zamknięcie, czy izolacja odmienialiśmy w ujęciu żużlowym przez wszystkie możliwe przypadki. W piątek zawodnicy z zagranicy wraz z teamami kończą okres dwutygodniowej określonej rygorem państwowym, przymusowej kwarantanny (nawiasem mówiąc kolejna piękna fraza, która już na stałe wryła się do naszego słownika).
Ale tak naprawdę będą w niej przebywać do otrzymania wyników testów. Głównie dla własnego, ale też innych osób, bezpieczeństwa. Trąciłoby absurdem spuszczenie zawodników z przysłowiowej smyczy już teraz, kiedy tak naprawdę nie wiadomo, czy nie są nosicielami koronawirusa. Czyli de facto są uziemieni nie na czternaście dni, a prawie trzy tygodnie.
Testy na obecność COVID-19 ruszają w poniedziałek, a wszystkie wyniki powinny być znane w środę. Negatywny rezultat, automatycznie będzie oznaczać zielone światło dla zawodnika na powrót do szeroko pojętego życia publicznego, treningów na torze etc.
ZOBACZ WIDEO: Mecze rozgrywane w maseczkach i rękawiczkach? "To nie ma najmniejszego sensu"
Polacy i obcokrajowcy osiedleni w naszym kraju funkcjonują na odrobinę innych zasadach. Ich separacja jest dobrowolna. Jeśli siedzą w domu, stosują się do zaleceń regulaminu sanitarnego, obracają się w okolicy miejsca zamieszkania do czasu otwarcia próbek.
Rozmawiając z żużlowcami, ci różnie znoszą alienację. Niektórzy usychają z nudów, siedzą jak na szpilkach i odliczają godziny, żeby zerwać się z łańcucha i wyjść do ludzi. Ukojenia i pocieszenia nie znajdują już nawet w konsoli. Pół biedy przyjechać z rodziną, jak uczynił to choćby Nicki Pedersen, ale gapić się w ściany samemu, albo gadać do monitora trochę słabo. Strach się bać, co by było gdybyśmy nie żyli w dobie internetu i wszędobylskich mediów społecznościowych.
Inni natomiast z uśmiechem na ustach przyznają, że czas im płynie wyjątkowo szybko. Kwestia jego odpowiedniego zagospodarowania o czym wielokrotnie podkreślali np. Martin Vaculik i Andrzej Lebiediew.
U wszystkich, począwszy od zawodników na kibicach i dziennikarzach kończąc, ten apetyt na żużel jest wyjątkowo wyostrzony u progu sezonu. Podobnie mają piłkarze, którzy wychodzą na boiska po długiej przerwie, albo między rundami. Katowanie się powtórkami z dawnych lat jest fajne, ale do momentu i ileż można?
Skoro żużlowcy wychodzą spod klosza, to może dobra chwila, żebyśmy teraz my zażyli oddechu, zrobili sobie detoks, wjechali w połowie czerwca na głodzie. Przyjemność z włączenia i oglądania speedway'a na żywo w Eleven Sports Network i nSport+ będzie tym większa. Mam ten schemat sprawdzony i naprawdę go polecam.
CZYTAJ TAKŻE: Rodzina Lindgrenów planuje na kwarantannie poród córeczki
CZYTAJ TAKŻE: Widzą się przez płot, codziennie wpada do nich policja