W tej chwili bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym w sezonie 2020 wystartuje jedynie liga żużlowa w Polsce. Jest to spowodowane koronawirusem, który wstrzymał wszelkie rozgrywki sportowe na Starym Kontynencie. Wprawdzie na Wyspach Brytyjskich powstał plan wznowienia rywalizacji od 1 czerwca, ale mecze miałyby się odbywać przy pustych trybunach. Dlatego Premiership raczej nie ruszy w tym okresie.
Tym samym problem ma Robert Lambert. Brytyjski żużlowiec posiada kontrakt z King's Lynn Stars i równocześnie w polskiej PGE Ekstralidze w ROW-ie Rybnik. - Być może będę musiał podjąć trudną decyzję. Myślę, że ona jest dość jasna dla wszystkich i będę się ścigać zagranicą - powiedział Lambert w rozmowie speedwaygp.com.
Obcokrajowcy, aby móc w ogóle startować w Polsce, musieli 8 maja przyjechać do naszego kraju i poddać się tutaj 14-dniowej kwarantannie. Lamberta ten problem nie dotyczył, bo już w marcu dotarł on nad Wisłę. Tyle że brytyjska federacja cofnęła swoim zawodnikom zgodę na jazdę w PGE Ekstralidze. Nie podoba się jej zapis regulaminowy zmuszający żużlowców do pozostania w Polsce do końca roku.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
- Sezon już został skrócony. Normalnie ścigałbym się już o tej porze na Wyspach, Szwecji, Polsce i Danii. Miałbym za sobą rundy kwalifikacyjne SGP i SEC. Teraz nie mam w ogóle dochodu, a w normalnych warunkach bym zarabiał. Dlatego chcę pojechać w tylu zawodach, w ilu tylko mogę. Skoro mam kontrakty w trzech ligach, to dlaczego mam z tego rezygnować i ścigać się tylko w Wielkiej Brytanii? - dodał Lambert.
Lambert zwraca też uwagę na to, że PGE Ekstraliga jako jedyna jest w stanie w obecnej chwili rozpocząć rywalizację bez kibiców na trybunach, bo ma na to środki. - Polska będzie pierwszą ligą, jaka ruszy. Dlatego wprowadzają przepisy, które mają ich chronić. Wydają dużo pieniędzy, by ściągnąć obcokrajowców, stąd przepis o 14-dniowej kwarantannie - stwierdził brytyjski żużlowiec.
- Jeśli inne ligi ruszą, a nadal będą obowiązywać ograniczenia w przemieszczaniu się, być może ludzie będą chcieli wrócić do swoich krajów. Wtedy pieniądze, jakie wydali Polacy i wysiłek jaki włożyli w start rozgrywek, będzie na nic - podsumował Lambert.
Czytaj także:
Blokada Śląska problemem dla PGE Ekstraligi
Leigh Adams mógł trafić do Torunia