W przyszłym tygodniu Komitet Wyłączeń dla Celów Terapeutycznych ma zdecydować, czy dać Maksymowi Drabikowi wsteczne TUE. Jeśli to zrobi sprawa przyjęcia infuzji dożylnej przez zawodnika, przed ubiegłorocznym finałem PGE Ekstraligi zostanie zamknięta. Drabik nie dostanie wówczas żadnej kary i będzie mógł jechać w lidze (więcej przeczytasz TUTAJ).
Udało nam się ustalić, co takiego zrobił Łukasz Klimczyk, adwokat Drabika, że POLADA mówi o mocnych dowodach we wniosku o wsteczne TUE. Cała linia obrony została zbudowana na stwierdzeniu - jednodniowa hospitalizacja. Termin hospitalizacja zasadniczo usprawiedliwia przyjęcie kroplówki powyżej pół litra. W takim przypadku przepisy stanowią, że w ogóle nie trzeba mieć TUE. Taką pokerową zagrywką mecenas żużlowca chce zaszachować antydopingówkę.
Czytaj także: Janowski skomentował wyrzucenie z kadry i kłamie
POLADA już sprawdza w ministerstwie zdrowia papiery, które zostały złożone z wnioskiem o wsteczne TUE. Jak się dowiedzieliśmy, kroplówka miała być odpowiedzią na nawracające dolegliwości żołądkowe zawodnika. Trochę się tych dokumentów uzbierało (to są dowody na leczenie ambulatoryjne, o których wcześniej pisaliśmy). Średnio raz do roku media informowały o wycofaniu się Drabika z zawodów z powodu bólu brzucha, więc to raczej nie jest żadna ściema. Ten ból został połączony z kroplówką, która miała być wręcz niezbędna dla ratowania zdrowia, i teraz Komitet Wyłączeń dla Celów Terapeutycznych ma zagwozdkę.
Przypomnijmy, że Drabik do przyjęcia kroplówki przyznał się na kontroli w dniu 22 września. W protokole zapisano, że podano mu pół litra, ale bez opisu okoliczności, w jakich do tego doszło. Nieoficjalnie wiemy, że stało się to na stadionie. Do infuzji doszło z zalecenia lekarza klubowego Bartosza Badeńskiego, ale fizycznie kroplówkę miał podać ratownik medyczny.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a