Żużel. Długa przerwa w rozgrywkach ligowych wybija zawodników z rytmu. Kacper Gomólski: Jest troszkę niepotrzebna

WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński / Na zdjęciu: Kacper Gomólski
WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński / Na zdjęciu: Kacper Gomólski

Zdunek Wybrzeże Gdańsk wraca do walki o fazę play-off po niemal miesięcznej przerwie. Żużlowcy zostali wybici z rytmu w kluczowym momencie sezonu. - Ta przerwa jest troszkę niepotrzebna - skomentował Kacper Gomólski, krajowy senior klubu znad morza.

Podopieczni Mirosława Berlińskiego są w bardzo złej sytuacji. Wszystko wskazuje na to, że kolejny rok z rzędu nie uda się im zakończyć rozgrywek w czołowej czwórce Nice 1.LŻ. Szanse na sukces mają tylko iluzoryczne. Nawet dwa zwycięstwa na koniec rundy zasadniczej mogą okazać się niewystarczające.

Gdańszczanie stracili rytm jazdy w kluczowym momencie. - Ta przerwa jest troszkę niepotrzebna. Jazdy mamy coraz mniej, ale na szczęście startowałem w Szwecji, a także w finale IMP. Tak naprawdę, to nie jeździłem tylko przez tydzień. Głód wrócił. Przed sobotnim meczem jeszcze pojeździmy i sprawdzimy sprzęt. Ostatnio miałem problemy z silnikami, które w dwóch ostatnich zawodach się zacierały. Wróciły do mnie i muszę je sprawdzić - powiedział Kacper Gomólski.

Zobacz także: Żużel. Zdunek Wybrzeże nie spełni oczekiwań prezesa. Sezon na wyciągnięcie wniosków

Zdunek Wybrzeże w sobotę zmierzy się na wyjeździe z Unią Tarnów. Oba zespoły w 2017 roku rywalizowały ze sobą w finale ligi. Gomólski spisał się wówczas rewelacyjnie. - Chciałbym, żeby znowu tak było. W tym finale dobrze poszły mi trzy biegi. Później musiałem zmienić motocykl. Wydawało mi się, że siadły sprężyny zaworowe. Okazało się jednak, że to nie było to. Teraz jest kolejny sezon, kolejny mecz. Nie skupiam się na tym, że kiedyś jeździłem w Tarnowie. Trzeba wykonać swoją pracę. Nie jestem zadowolony ze swojej postawy. Mam nadzieję, że dwa ostatnie mecze będą lepsze - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: Janusz Kołodziej: Rocznie żużel kosztuje mnie milion złotych

Drużyna z Gdańska raczej nie zdoła powtórzyć drugiego miejsca z 2017 roku. - Teraz mamy młodszy skład. Przed sezonem myśleliśmy, że młodość i zadziorność będzie naszą siłą. Mieliśmy pojedyncze mecze, ale nie mogliśmy się tak naprawdę zgrać. Zgraliśmy się tylko i wyłącznie na wyjeździe w Gnieźnie. To był nasz pierwszy ligowy mecz. Później każdy miał słabszy moment, ja również - stwierdził 26-latek.

Zobacz takżeŻużel. MRGARDEN GKM krok od spełnienia marzeń. Spokój zaburzyć może tylko Stelmet Falubaz

Gomólski wrócił do Gdańska po nieudanym sezonie w barwach klubu z Zielonej Góry. Miał się odbudować, ale jego występy nie są zadowalające. - Miałem dużo zmian. Zmieniłem mechanika, który odpowiada za sprzęt i trzeba było się z nim dotrzeć. Nie jest tak, że od razu będę zdobywać komplety. Tunerzy też czegoś cały czas szukają. To naprawdę żmudna praca, nie tylko na torze, a przede wszystkim w warsztacie. Trzeba dobrze wybrać silniki na dany mecz - zakończył.

Komentarze (2)
avatar
Buczok ze Strusiny
25.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Obawiam się meczu z Gdańskiem, nie tylko ze względu na przerwę. Ljung znaczy więcej dla Tarnowa niż Thorsell i Nilsson razem wzięci dla Gdańska. Mroczny po kontuzji, Cierniak już myślami we Wro Czytaj całość
avatar
ADASOS2
25.07.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Po co utyskiwać na 3 tygodniową przerwę w PLŻ , jak ani słowa się nie wspomina o końcu sezonu 4.08. Czy to nie okropny błąd ? Czytaj całość