- Dla mnie te kwalifikacje czasowe są nadal badaniem nawierzchni. Każdy zawodnik z topu skupia się przede wszystkim na tym, bo doskonale wie, że dzień później rywalizacja może odbywać się w innych okolicznościach. Zwycięstwo i pierwszeństwo przy wyborze numeru kompletnie nic nie daje - komentuje były prezes Stali Gorzów.
Czwarte miejsce w kwalifikacjach zajął Maciej Janowski. To najlepszy rezultat spośród reprezentantów Polski. Siódmy był Janusz Kołodziej, ósmy Bartosz Zmarzlik, a jedenasty Patryk Dudek. - Jestem spokojny. Uważam, że nasi chłopcy złamią kod Pragi. Jeśli miałbym pokusić się o prognozę, to najwyżej będzie Zmarzlik. Niby na tym torze ważny jest start, ale uważam, że Bartek sobie doskonale poradzi. Coś podpowiada mi, że to dzięki niemu będziemy się najbardziej cieszyć. Marzy mi się zresztą polskie podium i myślę, że to wcale nie jest wykluczone - przekonuje Władysław Komarnicki.
Zobacz także: Polska wojna o mistrzostwo świata. Zmarzlik i Dudek walczą o tytuł
A co z Antonio Lindbaeckiem, który był najszybszy w piątkowych kwalifikacjach? - Moim zdaniem będzie podobnie jak z Matejem Zagarem w Warszawie. Wygrał trening, ale w zawodach przepadł. W przypadku Szweda taki scenariusz wydaje mi się bardzo prawdopodobny. Nie widzę przesłanek, żeby ten zawodnik miał odegrać w sobotę poważną rolę - podsumowuje Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO: Pedersen omal nie staranował Jensena. Jak to ma się do rodzinnej atmosfery w Falubazie?