Orzeł - TŻ Ostrovia: Kędziora szybko wystrzela się z juniorów. Większa gimnastyka czeka Staszewskiego (taktyka)

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Nicolai Klindt
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Nicolai Klindt

Lech Kędziora i Mariusz Staszewski wybrali żołnierzy, których puszczą w bój na inaugurację Nice 1 LŻ. Szachy taktyczne w wykonaniu dwóch szkół trenerskich rozpalają niemniej niż rywalizacja zawodników na torze.

Awizowane składy: Arged Malesa TŻ Ostrovia: 1. Aleksandr Łoktajew, 2. Tomasz Gapiński, 3. Nicolai Klindt, 4. Sam Masters, 5. Grzegorz Walasek, 6. Kamil Nowacki, 7. Marcin Kościelski. Orzeł Łódź: 9. Hans Andersen, 10. Rohan Tungate, 11. Rafał Okoniewski, 12. Kai Huckenbeck, 13. Tobiasz Musielak, 14. Piotr Pióro, 15. Dawid Wawrzyniak.

Panowie reprezentują dwie generacje menedżerskie. Kędziora to już uznana marka na rynku. Jest bardzo cenionym fachowcem, o którego w okresie między sezonami prezesi biją się równie mocno, co o wartościowych zawodników. Staszewski menedżerski żółtodziób wypłynął na szerokie wody w ubiegłym roku. Wygrał z Euro Finance Polonią Piła baraż o awans do Nice 1.LŻ i przez wielu ekspertów został okrzyknięty odkryciem roku na rynku trenerskim. Kto w starciu rutyny z młodością będzie górą?

Trenerzy Orła i Arged Malesy TŻ Ostrovii swoje teoretycznie największe armaty - Grzegorza Walaska i Tobiasza Musielaka zdecydowali się ustawić z juniorami. Taka zagrywka raczej nie powinna dziwić. Treningi punktowane uwypukliły problemy obu drużyn w tej formacji. A szans do pokazania się było multum. Dziury należało więc zacerować najmocniejszym ogniwami żeby w biegach z ich udziałem ponieść jak najmniejsze straty. Biorąc pod uwagę powyższe problemy w lepszej sytuacji jest Kędziora. On wystrzeliwuje się z młodzieżowców praktycznie już w pierwszej połowie zawodów, dlatego przy wyniku na styku większa gimnastyka i nerwy czekają Staszewskiego. Zakładając powyższy scenariusz kluczem do sukcesu będzie w głównej mierze równe i wysokie punktowanie piątki seniorów.

ZOBACZ WIDEO SEC na Stadionie Śląskim. Tak było w 2018 roku!

Mniejsze pole manewru ma z pewnością szef beniaminka. Jego dylemat ograniczał się do tego, którego z dwójki Sam Masters - Renat Gafurow desygnować do meczu. Padło na Australijczyka, ale daleko nam do stwierdzenia, że utrzyma w punktowych ryzach druga linię. Poza wspomnianymi młodzieżowcami właśnie Masters może przysporzyć Staszewskiemu największy ból głowy. Nic więc dziwnego, że został potraktowany na równi z nimi i jego buforem po zmianie par będzie lider Walasek. Podobne zadania wśród gospodarzy powierzono Musielakowi.

Czytaj także: W Łodzi chcą zapełnić nowy stadion. Skrzydlewski ma plan

Staszewski stara się zbudować Aleksandra Łoktajewa. Wytypował go do biegu otwarcia i dał jedynkę. Wsparł doświadczonym Tomaszem Gapińskim. Posunięcie o tyle ciekawe i z dużymi szansami powodzenia, że 37-latek pojechał dokładnie z tym samym numerem w ubiegłotygodniowym spotkaniu Północ - Południe. Sprawdził więc w praktyce jak zaczyna się zawody w pól zewnętrznych na torze Łodzi. A że wychowanek Polonii Piła na pewno nie zawiódł, nie kombinowano i zabieg powtórzono.

Nie trudno oprzeć się wrażeniu, że towarzyskie starcie w silnej obsadzie pozbawiło trenerów rozterek w kontekście ułożenie par. Zwłaszcza Kędziora posiadł świetny materiał do analiz. Pomijając kłopoty z dopasowaniem, zauważył, że Okoniewskiemu nie za bardzo odpowiada jazda dopiero na zakończenie pierwszej serii więc powędrował bieg wcześniej. Na tę chwilę jest również mniej pewny niż Musielak. Choć z drugiej strony w biegach z juniorami łatwiej o punkty i wyeksponowania największego atutu, atomowego startu.

Andersen z kolei jest przyzwyczajony do dziewiątki. Zagadkę stanowi Huckenbeck, ale widocznie szkoleniowiec Orła wie więcej od nas i powołał pod broń Niemca, a nie np. Marcina Jędrzejewskiego, albo Daniela Jeleniewskiego. Dużo się dyskutuje o tym, że ten pierwszy może wkrótce wzmocnić na zasadzie wypożyczenia swój macierzysty klub z Bydgoszczy. Ewentualny dobry występ przekreśliłby tę opcję.

W pierwszej kolejności Kędziora musi jednak uczynić atut z nowego toru. Czyli dokonać czegoś, co nie udało się w ubiegłym sezonie Januszowi Ślączce. Po przenosinach kilka metrów dalej na jeszcze pachnący świeżością obiekt miejscowi żużlowcy nijak nie potrafili się do niego dopasować. Inna sprawa, że mieli na to mało czasu, ale mimo to brak awansu do play off z tak silną kadrą jaką miał do dyspozycji Ślączka obciąża konto obecnego trenera Wilków Krosno. Ogarnięcie domowej nawierzchni, to główny cel jaki postawiono przed startym wygą Kędziorą. Właśnie po to prezes Witold Skrzydlewski ściągnął go po kilku latach przerwy.

Czytaj także: Lider Ostrovii ma szybki silnik na mecz z Orłem

Komentarze (0)