O Jonasie Seifercie-Salku zrobiło się głośno w ubiegłym sezonie, gdy bez kompleksów ścigał się w lidze duńskiej. Wygrał nawet plebiscyt na najwaleczniejszego zawodnika. Teraz chce iść krok dalej. - Patrząc na moje rezultaty w ubiegłym sezonie mogę powiedzieć, że czuję, że jestem już gotowy na ligę polską. Nie wiem jednak czy na Nice 1.LŻ, czy na niższą klasę rozgrywkową, zobaczymy - powiedział Duńczyk.
Seifert-Salk ma pomysły na to, jak stać się lepszym żużlowcem. - Pracuję na to, by być jak najlepszym startowcem. Przede wszystkim jednak podchodzę do żużla tak, że nie można się poddawać i nie można mieć straconych pozycji. Zawsze trzeba walczyć o jak najlepszy wynik. Mimo wszystko wiem, że najlepszym sposobem na wygranie biegów są dobre starty - podkreślił.
- Podpisałem ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk dwuletni kontrakt, jednak nie czuję tego, że dzięki temu będę jakoś szczególnie traktowany. Żeby się dostać do drużyny, muszę walczyć o miejsce w składzie i się rozwijać - zauważa.
ZOBACZ WIDEO Majewski: Zawodnicy nie mogą się chować po meczu
Nieoczekiwany lider na zgrupowaniu Zdunek Wybrzeża. Zobacz więcej!
Duńczyk swoją dużą waleczność i podejście do życia pokazał już podczas zgrupowania Zdunek Wybrzeża. Ambitnie podszedł do turnieju kręgli oraz do sprawdzianu z polskiej wymowy - obie konkurencje wygrał. Był też drugi w wyścigu na gokartach elektrycznych. Widać, że rywalizacja mu nie straszna.
Zawodnik ma charakter, bo od początku swojej przygody z żużlem musiał walczyć o swoje miejsce. - Na miniżużlu jeździłem przez dwa lata i od razu byłem w ścisłej czołówce. Przeniosłem się szybko do wyższej klasy i rywalizowałem z wieloma trochę starszymi ode mnie zawodnikami. Podjąłem rękawicę. Na motocykle w klasie 500 cc przesiadłem się bardzo szybko, na klasycznych motocyklach jeżdżę od trzech sezonów - wspomniał.
Współpraca Wybrzeża z Dackarną może otworzyć wiele drzwi. Zobacz więcej!
Duńczycy to obecnie łakomy kąsek dla polskich klubów. U siebie nie mają natomiast tak wielkiej szansy na regularną jazdę. - W najwyższej klasie rozgrywkowej mamy teraz tylko sześć profesjonalnych drużyn, a druga jest bardziej amatorska i ma niewysoki poziom. W naszej Metal Speedway League można się jednak mocno rozwinąć. Ze względu na zmniejszenie liczebności ligi z siedmiu na sześć drużyn nastąpiła reforma ligi, dzięki której po rundzie zasadniczej wszystkie drużyny będą jechać dalej, dzięki czemu nie będzie mniej spotkań niż w siedmiozespołowej lidze - opisał sytuację Jonas Seifert-Salk.
Jest to jednym ze sposobów prowadzenia kariery oraz pokaz(yw)ania się na torze.