Żużlowcy Falubazu Zielona Góra już rozpoczęli przygotowania do sezonu 2019. Część z nich trenowała w Białce Tatrzańskiej z akrobatami. Reprezentanci Danii mieli obóz przygotowawczy na Wyspach Kanaryjskich, a niektórzy ćwiczą indywidualnie. Swego rodzaju podsumowaniem ma być wspólne zgrupowanie w Szklarskiej Porębie.
Jan Krzystyniak, były żużlowiec klubu z Zielonej Góry, ma poważne wątpliwości, czy w lutym wszyscy zawodnicy przyjadą w Karkonosze. - Osobiście w to nie wierzę. Polacy pokornie podporządkowują się dyscyplinie klubowej, a z zagranicznymi żużlowcami jest problem, ale na to im pozwolono. Szczerze mówiąc, zdziwiłbym się gdyby Pedersen i Vaculik stawili się na zgrupowaniu - ocenia.
W 2017 roku, gdy trenerem zespołu był Marek Cieślak, zabrakło Jasona Doyle'a. Wówczas tłumaczono, że Australijczyk nie przywykł do ujemnych temperatur i mróz mógłby mu zaszkodzić. Nasz rozmówca widzi to nieco inaczej. - Liderzy często stosują takie chwyty poniżej pasa. To nie jest fair. Brak takiego czy innego zawodnika na pewno nie przysporzy mu sympatii ze strony kolegów - podkreśla Krzystyniak.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji
Niemniej ekspert nie ma wątpliwości, że organizacja obozu w Szklarskiej Porębie to świetny pomysł, który sprawdza się już od lat. - Tam żużlowcy mogą się znakomicie przygotować do sezonu. Jestem gorącym zwolennikiem tego rodzaju zgrupowań. To nie jest już taka rodzina, jak to bywało za moich czasów, ale obóz wyjdzie zawodnikom na dobre, nie na złe - kończy były żużlowiec.
Przypomnijmy, że Falubaz w ubiegłym sezonie zajął siódme miejsce w PGE Ekstraligi i dzięki wygranym barażom uniknął spadku. Po wzmocnieniach w postaci Nickiego Pedersena i Martina Vaculika w klubie liczą na walkę o najwyższe cele.