Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Lokomotiv Daugavpils to drużyna, która praktycznie co roku sprawia jakąś niespodziankę. Czuję, że w sezonie 2019 będzie podobnie.
Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Mamy identyczne odczucia. Zespół Nikołaja Kokina to fenomen. Od paru sezonów w Daugavpils doskonale zdają sobie sprawę z tego, że tak naprawdę jeżdżą dla rozrywki i by sprawiać swoim kibicom frajdę, bo sportowo nic więcej ugrać nie mogą. Moim zdaniem tak nie powinno być, ale to temat na inną rozmowę. Ktoś by mógł powiedzieć, jak w takiej sytuacji zmotywować drużynę, ale w żużlu najlepszą motywacją są pieniądze. Lokomotiv bez armat z zewnątrz, polegając głównie na swoich zawodnikach, robi niezłe show. Teraz też tak będzie, bo wrócił Andrzej Lebiediew.
[b]
Galewski:[/b] To jeden z ciekawszych transferów w Nice 1. LŻ. Gdyby Lebiediew poszedł znowu do ROW-u, to nie miałbym żadnych wątpliwości, że rybniczanie awansują. A tak jest jakaś szansa na niespodziankę, choć drużyna prezesa Mrozka i tak jest dla mnie faworytem. Wracając jednak do Łotyszy, moim zdaniem są prawie kompletnym zespołem. Dwóch wyrazistych liderów, solidna druga linia i zdolna młodzież. Czegoś Ci brakuje?
Makuch: Nie, bo jedynym celem sportowym Lokomotivu będzie utrzymanie się na zapleczu PGE Ekstraligi, a sądzę, że do tego wystarczy im to, czym obecnie dysponują, choć poziom Nice 1. LŻ poszedł w górę. Wielki atut ekipy z Daugavpils to ich domowy tor, który, nie wiedzieć czemu, cały czas stanowi sporą zagadkę dla rywali. Gdyby natomiast Lokomotiv miał możliwość awansować do elity, wówczas oczywiście potrzebny byłby ktoś solidny za Puodżuksa bądź Kostygowa. A tak mogą śmiało stawiać na swoich, którzy przyciągają miejscową publikę. W ostateczności na rezerwie jest jeszcze Pontus Aspgren.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji
Galewski: W Lokomotivie brakuje mi trzeciego wyrazistego lidera. Wtedy to byłby dla mnie zespół idealny. A co do utrzymania... naprawdę? Uważam, że Łotysze mogą pojechać nawet w finale.
Makuch: Zwróciłem tylko uwagę na to, że na logikę to jest ich jedyny cel sportowy, bo awansować nie mogą. Natomiast zgodnie z tym, co mówiłem wcześniej, upatruję ich w roli czarnego konia. Gary Lineker wypowiedział niegdyś słynne słowa o piłce nożnej, że w niej na końcu i tak wygrywają Niemcy. Ja bym sparafrazował to stwierdzenie i powiedział, że na końcu i tak Lokomotiv jest w pierwszej czwórce. Przypomnij mi, kiedy ostatni raz nie znaleźli się w TOP 4?
Galewski: Trzeba by się cofnąć wiele lat, żeby znaleźć taki sezon. Czwórki w ich przypadku jestem niemal pewien. Żałuję tylko, że nie udało im się zatrzymać Petera Ljunga. Wtedy ta drużyna miałaby wielką moc.
Makuch: Tak, ale zamiast niego jest Andrzej Lebiediew, który ma w Daugavpils status ikony, co najlepiej było widać podczas jednego z tegorocznych finałów SEC, jak gorąco i owacyjnie przyjęli go kibice. Co do samej mocy drużyny - zgoda, z Ljungiem w miejsce np. Kostygowa byłaby to ekipa bardzo silna. Znów wracamy jednak do rzeczy podstawowej: co miałoby to na celu? Nic poza większymi ubytkami w klubowej kasie. Tu jest pies pogrzebany, że cokolwiek w Lokomotivie by nie zrobili, nie mogą liczyć na nic więcej niż tytuł mistrzów Nice 1. LŻ. Znamy tłumaczenia, dlaczego Łotysze nie mogą wejść do Ekstraligi, ale dla mnie to nie w porządku. Przez wiele lat to był i jest stabilny ośrodek, który dwukrotnie wygrał tę ligę, podczas gdy niektóre polskie kluby wiemy, jak kończyły. A gdybyś Ty o tym decydował, dopuściłbyś Lokomotiv do elity?
Galewski: To jest temat na zdecydowanie szerszą dyskusję. Punktem wyjścia powinno być pytanie, czy dopuściłbym, jakąkolwiek zagraniczną drużynę do rywalizacji w polskiej lidze. Jeśli jednak się na to decydujemy, to konsekwencja nakazuje, żeby taki zespół miał szansę piąć się w górę jak inni i zdobyć mistrzostwo.
Makuch: Widzę, że jesteśmy w tej kwestii zgodni. Skoro powiedziało się A, należy powiedzieć B. Jeszcze wracając stricte do składu Łotyszy, bardzo ciekawie rozwija się Oleg Michaiłow. Rośnie następca Lebiediewa. Zaimponował zwłaszcza czystym kompletem przeciwko nie byle komu, bo ROW-owi Rybnik. Kto wie, może to będzie najskuteczniejszy junior ligi.
Galewski: To prawda, ale podchodziłbym do tematu ostrożnie. Równie fajnie rozwijał się Kostygow, a w zeszłym roku wszystko się u niego zacięło. Nie zmienia to jednak faktu, że trener Kokin ma rękę do młodych zawodników. W ogóle mało się o nim mówi, a to moim zdaniem fachowiec pełną gębą. Gdybym miał wybrać najlepszego trenera w pierwszej lidze, to chyba postawiłbym właśnie na niego.
Makuch: Dlatego wierzę, że po "zjeździe", jaki zanotował Kostygow, zostaną wyciągnięte wnioski i w przypadku Michaiłowa te błędy się nie powtórzą. Szkoda by było, bo widać gołym okiem, że chłopak ma papiery na jazdę. Jest zadziorny, zresztą to cechuje zawodników ze wschodu. Dla niego nie ma przegranych pozycji.
Galewski: Lokomotiv w ogóle ma drużynę walczaków. Tam nie ma zawodnika, który odpuszcza. Do tego dochodzi własny tor. Niby nie jest już taką zagadką jak kiedyś, ale i tak uważam, że każdemu będzie się jechać tam bardzo trudno. Myślisz, że ktoś wygra w Daugavpils?
Makuch: Stawiam na ROW Rybnik, ale wiele zależy od tego, jak ułoży się terminarz. Jeśli rybniczanie będą już mogli skorzystać z Grigorija Łaguty, to uważam, że wygrają w Daugavpils. Rosjanin na pewno podzieli się wiedzą na temat tamtejszego toru z kolegami. Zresztą ROW już w tym sezonie był bliski wyjechania z tarczą z Łotwy, a przecież w nadchodzących rozgrywkach będą silniejsi. Nie zdziwię się natomiast, jak Lokomotiv sprawi gdzieś psikusa na wyjeździe, bo w delegacjach jadą już kompletnie bez jakiejkolwiek presji. Może w Gnieźnie, może w Ostrowie.
Galewski: Myślę, że nawet ROW z Łagutą w składzie będzie mieć problemu na Łotwie. Czuję, że Lokomotiv zajedzie naprawdę daleko. Z drugiej strony, jeśli wejdą do finału, to będziemy mieć tam rywalizację o nic. No i meczów barażowych nie będzie, a w ostatnich latach są naprawdę ciekawe. Same "problemy" z tymi Łotyszami.
Makuch: Ale nie będzie można mieć o to pretensji do Lokomotivu. Zostali dopuszczeni do rozgrywek i traktują je poważnie. Należy im się za to szacunek, a tymczasem dwukrotnie zostali ukarani. Wiemy przecież, że gdyby dostali taką szansę, to pojechaliby w Ekstralidze i być może namieszaliby tak samo jak na jej zapleczu.
Dziękuje za uwagę