To ma być "Super Falubaz". Kaloryfery na brzuchach to nie przypadek

Materiały prasowe / Dariusz Biczyński, Falubaz Zielona Góra / Falubaz Zielona Góra na sezon 2019
Materiały prasowe / Dariusz Biczyński, Falubaz Zielona Góra / Falubaz Zielona Góra na sezon 2019

- W tak mocnej drużynie chyba jeszcze nie jeździłem - stwierdził Piotr Protasiewicz. - Play-off to plan minimum, ale mierzymy wyżej - rzucił Adam Skórnicki. Żużlowcy "Super Falubazu", z kaloryferami na brzuchach, mają wrócić na szczyt.

W Zielonej Górze czuć przeogromny głód sukcesu. I tego nawet nikt nie ukrywa. Nie ma gadania, że "co ma być, to będzie". Mają być co najmniej play-off, a brak medalu zostanie odebrany jako porażka. Nie po to Adam Goliński zbudował tak mocną drużynę, by zakończyć sezon poza podium. Ba, nawet najniższy stopień podium wielu nie zadowoli. Kibice Falubazu chcą finału, pragną złota.

To dało się wyczuć na prezentacji, która w sobotę zagościła w Amfiteatrze. Minusowa temperatura? Żaden problem. W kultowym dla zielonogórzan miejscu i tak pojawiło się kilka tysięcy kibiców, którzy szczelnie wypełnili obiekt. Zresztą fanów nie brakowało nawet w minionym, tak fatalnym dla Falubazu sezonie. On jest już oddzielony grubą kreską. Drugiego takiego dramatu w Winnym Grodzie już nikt przeżywać nie chce.

- Jak to będzie? Myślę, że będzie dobrze. Mamy stare gwiazdy, mamy nowe gwiazdy. Liczę, że nasza drużyna będzie wygrywać - stwierdził prezes Falubazu Zielona Góra. To właśnie on stoi za transferami dwóch armat: Nickiego Pedersena i Martina Vaculika. - Mamy mocny zespół, czeka nas mnóstwo dobrej zabawy. Jestem pewny, że będziemy monolitem - powiedział Pedersen, który został przywitany głośnymi okrzykami "Nicki, Nicki, Myszka Miki". Swoją drogą Duńczyk w swoich wypowiedziach co rusz podkreśla, że liczy się dla niego nie wynik indywidualny, a drużynowy. Czy to będzie widać także na torze?

Wzmocnieni Pedersenem, Vaculikiem i juniorem Norbertem Krakowiakiem, zielonogórzanie nazwali się "Super Falubazem". Taki napis pojawił się nie tylko na klubowej odzieży, ale i w głowach zawodników i kibiców. A koszulki z "kaloryferami" na brzuchach to nie przypadek. To ma być najmocniejszy Falubaz od lat. Waleczny, nieustępliwy, zwycięski.

- Na papierze mamy świetną drużynę. W tak mocnym zespole chyba jeszcze nie jeździłem, ale do sezonu podchodziłbym skromnie i z pokorą. Myślę, że od początku będziemy jechali z myślą walki o play-off, co jest naszym celem - przyznał Piotr Protasiewicz. Jeszcze dalej poszedł Adam Skórnicki, który nadal będzie prowadził Falubaz w PGE Ekstralidze. - Play-off na pewno są w naszym zasięgu. To nasz plan minimum, ale mierzymy wyżej. Im dalej w sezon, tym będziemy mocniejsi. Liczę, że będziemy cieszyć się z wielu zwycięskich meczów - podkreślił menedżer, który zapytał kibiców wprost: chcemy play-off?! Odpowiedź mogła być tylko jedna.

- Na marzec będę gotowy. Ręka działa, będzie dobrze - zapewnił Patryk Dudek, nazwany przez prowadzącego prezentację "lokalnym superbohaterem". A i gospodarz to nie był postacią anonimową. Prezentację poprowadził Radosław Blonkowski, znany jako Rademenez. To aktualny mistrz Polski w improwizowanym rapie. Kilka tygodni temu freestylował bez przerwy przez ponad cztery godziny.

Formację seniorską Falubazu w przyszłym sezonie uzupełni Michael Jepsen Jensen. Dyspozycja Duńczyka w 2018 roku była jedną z największych niespodzianek w PGE Ekstralidze. Z zawodnika drugiej linii stał się liderem zespołu. - W Zielonej Górze jestem bardzo szczęśliwy. Mam za sobą udany sezon, rozwinąłem się jako zawodnik. Czuję, że w Falubazie obdarzono mnie zaufaniem. Już wyczekuję kolejnego sezonu w tej drużynie - powiedział duński żużlowiec.

- Cel na zimę? Kaloryfer! - zażartował Mateusz Tonder, który przeszedł na kontrakt zawodowy. - Myślę, że to będzie kolejny krok w rozwoju mojej kariery. Wierzę, że wszystko się poukłada - wyjaśnił ten ruch. Oprócz niego o młodzieżowej sile Falubazu będą stanowili też Damian Pawliczak i Norbert Krakowiak. - Falubaz zawsze kojarzył mi się z dwoma rzeczami: Myszką Miki i niesamowitą atmosferą na trybunach. Nigdy nie byłem na meczu w Zielonej Górze, ale w telewizji było czuć magię - takimi słowami przywitał się nowy junior Falubazu z zielonogórskimi kibicami.

Nie zabrakło też niespodzianek. Nimi były nowe kontrakty Martina Smolinskiego i Sebastiana Niedźwiedzia. Tego pierwszego, z uwagi na kolizję terminów z jego imprezą podsumowującą sezon, zabrakło w Amfiteatrze. Niedźwiedź natomiast zdecydował się na przedłużenie współpracy z Falubazem, gdzie szykowany jest na pozycje 8/16. Będzie mógł też startować w 2. Lidze Żużlowej na zasadzie gościa.

Wszystko zamknęła prezentacja nowego kevlaru. Ten, trzeba przyznać, robi naprawdę duże wrażenie. Tym razem postawiono na żółto-biało-zielone barwy, z czarnymi wstawkami i złotym logo. W takim kombinezonie Falubaz ma dojechać co najmniej po medal DMP. Jeśli o kevlarze mowa, ten w poniedziałek trafi na licytację w ramach Falubazowych Mikołajek. Wspominamy o tym nie bez przypadku. Biletem wstępu na prezentację Falubazu były czekolady - znajdą się one w świątecznych paczkach, które za kilka tygodni wylądują u dzieci z domów dziecka, szpitali, placówek opiekuńczo-wychowawczych. Widać, że Falubaz wszedł na najwyższy poziom nie tylko na płaszczyźnie sportowej.

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać

Źródło artykułu: