W zasadzie trudno dziwić się Bartoszowi Smektale, że liczył na występ w gonitwie nominowanej. Po 13. wyścigu miał na swoim koncie więcej punktów od dwóch seniorów Fogo Unii Leszno, a dodatkowo Piotr Baron już wcześniej wykorzystał pięć biegów Dominika Kubery. Tymczasem menedżer Byków zdecydował się postawić na Brady'ego Kurtza, który w 14. odsłonie zawodów przywiózł do mety "zero".
- Nie ukrywam, że liczyłem na szansę w 14. biegu, ale niestety jej nie dostałem. Musiałem przyjąć decyzję trenera. Byłem jednak gotowy na wyścig nominowany, tym bardziej, że czułem się szybki - mówi Smektała w rozmowie z "Radiem Elka".
Młodzieżowiec zakończył pierwsze spotkanie finałowe PGE Ekstraligi z dorobkiem czterech punktów z bonusem w pięciu wyścigach. - Na początku męczyłem się. Przed 12. wyścigiem musiałem zmienić motocykl, bo okazało się, że we wcześniejszych biegach zacierał się silnik. W drugiej maszynie była prędkość, goniłem Martina Vaculika - komentuje.
Po pierwszej odsłonie finałowej batalii Cash Broker Stal ma dwa punkty przewagi nad Fogo Unią. To niewiele, zważywszy na to, że rewanż zostanie rozegrany na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie.
- Spodziewałem się takiego wyniku. Liczyłem, że spotkanie będzie wyrównane, szczególnie że ścigaliśmy się na gorzowskim torze, na którym zawsze trudno się jeździ. Prawdziwą siłę naszego zespołu pokażemy w Lesznie. Dwa punkty można odrobić, można stracić. Wszyscy czekamy na rewanż - dodaje Smektała.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: półfinał Fogo Unia Leszno - Betard Sparta Wrocław