- Straszna złość siedzi we mnie. Dlaczego on nam to wszystkim zrobił? Jak mógł? - tak Krzysztof Cegielski, były żużlowiec, a obecnie ekspert nSport+ zareagował na wiadomość o śmierci Tomasza Jędrzejaka, przyjaciela z toru. - Żal i smutek przelewa się u mnie ze złością. Odkąd się dowiedziałem, siedzę i płaczę.
- Miałem dzisiaj do Tomka dzwonić - opowiada Cegielski. - W ostatnim czasie gadałem z nim i z jego żoną, która dzwoniła do mnie w jego imieniu. Ostatnio rozmawialiśmy w piątek, bo miał wątpliwość regulaminową. Obiecałem, że skontaktuję się z prawnikami i pomogę mu to wszystko wyjaśnić. Jak obiecałem, tak zrobiłem.
- We wtorek od rana zajmowałem się córką. Pomyślałem, że jak zjemy śniadanie, to zadzwonię do Tomka i opowiem mu, jak się sprawy mają. Jednak w międzyczasie zadzwonił do mnie Piotr Szymański z GKSŻ z tą straszną informacją. Od tego czasu nie potrafię znaleźć sobie miejsca. Nie wierzę w to, co się stało. To nie może być prawda.
- To był jeden z moich najbliższych kolegów w środowisku żużlowym - stwierdza Cegielski. - Z nim zaczynałem poważne ściganie. Ostatni mój wyścig w polskiej lidze jechałem właśnie z Tomkiem. 15. bieg meczu Atlas Wrocław - Unia Leszno wygraliśmy podwójnie. Po moim wypadku w Szwecji, który zakończył moją karierę, dalej mieliśmy silne związki. Na moim silniku zdobył brązowy medal mistrzostw Polski.
- W ogóle, to po moim wypadku mieliśmy stały kontakt. Potrzebował pomocy w różnych kwestiach, zawsze chętnie mu jej udzielałem. Kiedy przed sezonem przechodził do Stali Rzeszów, pytał, co o tym myślę. Ostatnio dużo mówił mi o córce, która bardzo dobrze gra w tenisa. Był z niej dumny, planował. Teraz ja miałem mu coś do powiedzenia, za chwilę miałem dzwonić, ale już tego nie zrobię. Jestem na niego strasznie zły za to, co zrobił - kończy Cegielski.
Cegielski, nie wiem jak "Wam towarzyszu" mógł to zrobić ale myślę, że jesteś najmniej istotny.
Depresja to bardzo ciężka choroba i nie zrozumie Czytaj całość