Niemożliwe, niewiarygodne, niesamowite - te słowa najczęściej padały z ust komentatorów meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Fogo Unia Leszno. Pod Jasną Górą obejrzeliśmy kapitalne ściganie. Nudnych wyścigów w zasadzie nie było, więc trudno się dziwić, że Tomasz Dryła i Wojciech Dankiewicz chcieli, żeby zawodnicy rywalizowali na dystansie dłuższym niż jedynie cztery okrążenia. Lepsi okazali się ostatecznie gospodarze, którzy dwa ostatnie wyścigi wygrali podwójnie.
- Te ostatnie wyścigi wyzwoliły we mnie drugą młodość - przyznał w rozmowie z Marcinem Majewskim trener Marek Cieślak, który 28 czerwca skończył 68 lat. - Zawodnicy zrobili mi świetny prezent. Swoje urodziny zacznę chyba dopiero dziś - żartował w swoim stylu trener.
Przed meczem szkoleniowiec forBET Włókniarza mówił, że faworytem spotkania jest Fogo Unia, ale po jego zakończeniu był już bardzo pewny siebie i tryskał dobrym humorem. - Nie chcę się chwalić, ale wiedziałem, że możemy wygrać ostatnimi trzema biegami. Rywal jechał już wtedy bez juniorów, a wiadomo, że pod tym względem miał przewagę - stwierdził Cieślak.
Sukces Marka Cieślaka, który jako drugi zatrzymał mistrza Polski, postanowił wykorzystać prowadzący magazyn Gabriel Waliszko. Od razu wziął w obroty byłego prezesa Falubazu Roberta Dowhana i pytał, czy zielonogórzanie nie żałują, że stracili takiego trenera. - Z Markiem przeżyliśmy kilka dobrych lat. Drogi się rozeszły. Chciałbym mu podziękować za piękny mecz, bo biegi były na styk - odpowiadał wymijająco Dowhan, ale Waliszko nie odpuszczał.
- Ja nie pracuję już w klubie. Decyzja nie należała do mnie. Sprawa była dogadana, ale być może Marek wybrał Częstochowę, bo zrobił się tam świetny klimat dla żużla -dodawał Dowhan.
Senator na temat odejścia Cieślaka rozwodzić się nie chciał, ale zdradził, że Falubaz popełnił w okresie transferowym inny błąd. - Rozmawialiśmy zimą z Adrianem Miedzińskim, ale wiedzieliśmy, jakie miał problemy i odpuściliśmy ten temat. Teraz możemy żałować, bo ma świetny sezon - przyznał Dowhan.
Nad forBET Włókniarzem rozpływał się Gabriel Waliszko. - Gdyby w Częstochowie był jeszcze jeden junior z nazwiskiem, to stawialibyśmy ich jako kandydata do pierwszego miejsca - zauważył. Jego goście zauważyli z kolei, że taki junior jeździ obecnie we Wrocławiu i nazywa się Maksym Drabik.
Ciekawie było również przy okazji dyskusji na temat meczu Get Well Toruń - Falubaz Zielona Góra. Gospodarze wygrali 52:38 i wywalczyli trzy punkty. - Byłem pewny, że zgarniemy bonus - komentował niepocieszony Dowhan. - A my liczyliśmy, że mecz potoczy się właśnie w ten sposób - odgryzał się Robert Wardzała, który w rywalizacji o utrzymanie trzyma kciuki za Grupę Azoty Unię Tarnów, więc z niepowodzenia zielonogórzan był zadowolony.
To nie była zresztą jedyna wymiana zdań pomiędzy Dowhanem i Wardzałą. - To było dziwne, że tarnowianie wygrali u siebie trzy ostatnie wyścigi z Unią Leszno - wypalił Dowhan. - Jak to dziwne? W Tarnowie jest handicap własnego toru i zawodnicy to wykorzystali - odpowiadał Wardzała. - Ale za to polewaczki się często psują - wtrącił Waliszko. - Podobno są tylko dwie na cały Tarnów - podsumował były prezes Falubazu.
Dowhan i Wardzała się spierali, ale po pewnym czasie doszli do wniosku, że z PGE Ekstraligi wcale nie musi spaść ani Falubaz, ani Unia Tarnów. W niedzielę kolejną porażkę zaliczył MRGARDEN GKM Grudziądz, który nie był w stanie wykorzystać osłabień Cash Broker Stali Gorzów. - Tam nie dzieje się dobrze. Każdy wyjazd do porażka. Gdyby nie Artiom Łaguta, to nie byłoby ich w Ekstralidze. Wynik jest jeszcze sprawą otwartą, ale przeliczyłem sobie wszystko. Grudziądz ma czerwoną lampkę. Jeśli nie wygrają u siebie, to mogą polecieć z ligi - podsumował Dowhan.
Do tablicy regularnie wywoływany był także Leszek Demski, który jak zwykle analizował decyzje arbitrów. Nie za bardzo chciał jednak odnosić się do wykluczenia Bartosza Zmarzlika w półfinale Grand Prix Danii w Horsens. - Ja nie jestem od oceniania sędziów w imprezach międzynarodowych - tłumaczył. - Odwagi panie sędzio - podpuszczał go Dowhan.
- Skoro mnie tak namawiacie, to powiem tak: chciałbym w tym przypadku bronić Bartka, ale nie mogę. Nadawał się do wykluczenia. Sędzia podjął dobrą decyzję. Inna sprawa jest taka, że Nicki Pedersen jest bardzo cwany. Wykorzystuje najmniejszy kontakt i upada na tor - podsumował szef sędziów.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku