Nie da się ukryć, że spotkanie z wicemistrzami Polski było dla Falubazu Zielona Góra meczem o życie. A właśnie w takich pojedynkach atmosfera w drużynie odgrywa niezwykle ważną rolę. Przekonali się o tym zielonogórzanie, którzy wygrywając z Betard Spartą Wrocław, zgarniając przy tym punkt bonusowy, znacznie poprawili swoją sytuację w tabeli PGE Ekstraligi.
- Takiego życia, jakie było podczas tego meczu, w tym sezonie jeszcze u nas nie było. Wiedzieliśmy, o co jedziemy, wszyscy byli na maksimum zmotywowani. Wspieraliśmy się jak tylko mogliśmy - zarówno na torze, jak i poza nim. Każdy wyścig wspólnie przeżywaliśmy. W tym spotkaniu było tak, że jeden za drugiego wskoczyłby w ogień. Właśnie takim zespołem powinniśmy być zawsze. Wcześniej, gdy nie szło, każdy zamykał się we własnym ogródku, a tak być nie powinno - komentuje Grzegorz Zengota.
O ile pierwsza część niedzielnych zawodów należała do wrocławian, o tyle po ósmej gonitwie Falubaz przejął kontrolę nad meczem. Trzy podwójne wygrane sprawiły, że sytuacja gospodarzy z kiepskiej stała się bardzo komfortowa. Jak się okazuje, kluczem do sukcesu było odnalezienie świetnego przełożenia na zielonogórski tor. - Wydawało się, że to przełożenie może się nie sprawdzić, ale jednak okazało się, że to ma sens. Ustawienie, które wszyscy zastosowaliśmy, przyniosły właśnie takie same efekty - tłumaczy.
Dzięki wygranej za trzy punkty Falubaz uciekł ze strefy spadkowej. Przynajmniej na jakiś czas, bowiem przed zielonogórzanami trudny terminarz. - Wiadomo, że nie ma co popadać w hurraoptymizm, bo to tylko jeden mecz. Trzeba robić wszystko, by to, co udało się w tym spotkaniu, podtrzymywać w kolejnych ligowych potyczkach. Wówczas przyjdą podobne efekty, jak w spotkaniu przeciwko Sparcie - przyznaje Zengota.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku