Jeszcze kilka tygodni temu mogło się wydawać, że mecz w Grudziądzu pomiędzy tymi dwoma drużynami będzie miał olbrzymie znaczenie w kontekście walki o utrzymanie. Ale w ostatnim czasie trochę się zmieniło. Grupa Azoty Unia Tarnów uzbierała już osiem punktów i przynajmniej w teorii wydawać się mogło, że jest pewna utrzymania. Gorzej wyglądała sytuacja MRGARDEN GKM-u, który przed tym spotkaniem zajmował ostatnie miejsce w tabeli i miał nóż na gardle. - Moi zawodnicy wysłali sprzęt do serwisu. W piątek mieliśmy trening i wyglądało to naprawdę dobrze. Można powiedzieć, że zrobiliśmy sobie takie małe Grand Prix. Wierzę, że nasze dotychczasowe niepowodzenia były spowodowane problemami sprzętowymi. Teraz jestem optymistą - mówił trener Robert Kempiński, jakby trochę chciał zaklinać rzeczywistość.
Prawdę mówić tej szybkości wcale w zespole grudziądzan nie było widać. Już w pierwszym biegu gdyby nie błąd Artura Mroczki, to goście zaczęli by mecz od podwójnego zwycięstwa. Później miejscowi szybko wyszli na prowadzenie, ale w dużej mierze była to zasługa błędów, które popełniali tarnowianie. Najbardziej raziła jazda Kennetha Bjerre. Duńczyk w tym roku na wyjazdach wygląda fatalnie. Ze startu jeszcze jakoś to wygląda, ale o jego jeździe na trasie nic nie napiszemy. Po prostu tak doświadczonemu zawodnikowi taka postawa nie przystoi. Później niby się przełożył, ale kwintesencją jego jazdy był wyścig dziesiąty. Bjerre o dziwo po ładnej akcji wysforował się na prowadzenie, żeby chwilę później mieć problem ze złożeniem motocykla w łuku. W konsekwencji zaliczył groźnie wyglądający upadek. A jego drużyna straciła kolejne punkty.
Słowo o rezerwowych, bo w obu drużynach odegrali istotną rolę. Po stronie GKM-u po pierwszym nieudanym starcie Kaia Huckenbecka szansę otrzymał Krystian Pieszczek. I nie zmarnował jej, bo od razu zaczął od zwycięstwa. Co innego Wiktor Kułakow, który Petera Kildemanda zmieniał już od samego początku. Trener Paweł Baran mówił, że da szansę Rosjaninowi i słowa dotrzymał. Ten jednak nie potrafił dopasować się do grudziądzkiego betonu. Po prostu był wolny. Dopiero w wyścigu czternastym coś u niego drgnęło i na otarcie łez przywiózł "trojkę".
Swoją drogą trzeba uczciwie przyznać, że mecz w Grudziądzu był grą błędów. Jedni i drudzy sadzili babole. Unia traciła punkty na dystansie, a zawodnicy GKM-u często przeszkadzali sobie na dystansie. Gdyby miejscowi mierzyli się w tym dniu z drużyną mocniejszą od tej tarnowskiej, z pewnością by przegrali. A tak kontrolowali przebieg spotkania, a gra toczyła się w zasadzie o punkt bonusowy. W Grudziądzu mogą dziękować Artiomowi Łagucie, bo gdyby nie on, to ze spadkiem już dawno mogliby się pogodzić. Z kolei tarnowian przy tlenie utrzymywał rewelacyjny Nicki Pedersen. Choć do czasu, bo im dalej w las, tym Unia gubiła się coraz bardziej. Szanse na zwycięstwo straciła chyba w biegu jedenastym, w którym wykluczony został Mroczka. Z decyzją sędziego się jednak nie zgadzał. Postanowił zadzwonić do sędziego i przedstawić mu swoje racje. Na nic to się zdało. Krewki żużlowiec był jednak mocno zdenerwowany. Tuż po rozmowie krzyknął na głos "skurwy***". Kilka chwil później mówił w wywiadzie telewizyjnym. - Sędzia jest ślepy! Nigdy nie jeździł na żużlu i nie ma pojęcia, co tutaj się dzieje. Pieszczek mnie przewrócił - denerwował się. Pana Artura chyba trochę poniosło. Nie zdziwimy się, jeśli za swoje słowa srogo zapłaci.
Z tarnowian w końcówce meczu jakby zeszło powietrze. Stracili nadzieje i na zwycięstwo i na bonus. W tej sytuacji w biegu trzynastym po raz pierwszy na torze pojawił się... Peter Kildemand. O dziwo wcale źle nie pojechał. A już na pewno lepiej niż bezbarwny Kenneth Bjerre. Tak czy siak, drużyna GKM-u z każdym biegiem odjeżdżała rywalowi i łapała coraz większy luz. Skończyło się pewnym zwycięstwem za trzy punkty. Beniaminek ma nad czym myśleć, bo okazuje się, że utrzymanie wcale nie jest takie pewne. Grudziądzanie złapali drugi oddech i wciąż mają szanse na utrzymanie. W grze jest też Falubaz Zielona Góra, który niespodziewanie pokonał u siebie Betard Spartę Wrocław.
Punktacja:
MRGARDEN GKM Grudziądz - 52 pkt.
9. Przemysław Pawlicki - 11+1 (2,2*,2,3,2)
10. Kai Huckenbeck - 0 (0,-,-,-)
11. Krzysztof Buczkowski - 10+2 (2*,1*,3,2,2)
12. Antonio Lindbaeck - 9+1 (3,2,2*,1,1)
13. Artiom Łaguta - 13+1 (3,3,3,3,1*)
14. Dawid Wawrzyniak - 0 (u,d,0)
15. Kamil Wieczorek - 4 (3,1,0)
16. Krystian Pieszczek - 5+1 (3,0,2*)
Grupa Azoty Unia Tarnów - 38 pkt.
1. Nicki Pedersen - 16+1 (3,3,1*,3,3,3)
2. Artur Mroczka - 3 (1,0,2,w,-)
3. Jakub Jamróg - 5 (1,2,1,1,0)
4. Peter Kildemand - 2 (-,-,-,2,w)
5. Kenneth Bjerre - 3 (2,1,w,d)
6. Patryk Rolnicki - 4 (2,0,1,1)
7. Kacper Konieczny - 1 (1,0,-)
8. Wiktor Kułakow - 4 (0,1,3)
Bieg po biegu:
1. (67,07) Pedersen, Pawlicki, Mroczka, Huckenbeck - 2:4 - (2:4)
2. (67,86) Wieczorek, Rolnicki, Konieczny, Wawrzyniak (u) - 3:3 - (5:7)
3. (68,57) Lindbaeck, Buczkowski, Jamróg, Kułakow - 5:1 - (10:8)
4. (66,89) Łaguta, Bjerre, Wieczorek, Konieczny - 4:2 - (14:10)
5. (68,64) Pedersen, Lindbaeck, Buczkowski, Mroczka - 3:3 - (17:13)
6. (67,49) Łaguta, Jamróg, Kułakow, Wawrzyniak (d) - 3:3 - (20:16)
7. (68,21) Pieszczek, Pawlicki, Bjerre, Rolnicki - 5:1 - (25:17)
8. (68,62) Łaguta, Mroczka, Pedersen, Wieczorek - 3:3 - (28:20)
9. (68,33) Pedersen, Pawlicki, Jamróg, Pieszczek - 2:4 - (30:24)
10. (69,74) Buczkowski, Lindbaeck, Rolnicki, Bjerre (w) - 5:1 - (35:25)
11. (69,18) Łaguta, Pieszczek, Jamróg, Mroczka (w) - 5:1 - (40:26)
12. (69,37) Pedersen, Buczkowski, Rolnicki, Wawrzyniak - 2:4 - (42:30)
13. (68,79) Pawlicki, Kildemand, Lindbaeck, Bjerre (d) - 4:2 - (46:32)
14. (69,99) Kułakow, Buczkowski, Lindbaeck, Kildemand (w) - 3:3 - (49:35)
15. Pedersen, Pawlicki, Łaguta, Jamróg - 3:3 - (52:38)
Sędzia: Krzysztof Meyze
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku