Jak oni to zrobili? W Tarnowie zepsuły się dwie polewaczki, a beniaminek i tak ograł mistrza!

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Artur Mroczka na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Artur Mroczka na prowadzeniu

Grupa Azoty Unia Tarnów przed i w trakcie spotkania z Fogo Unią Leszno miała mocno pod górkę. Działacze i sztab szkoleniowy musieli zmierzyć się z awarią dwóch polewaczek. Mimo to udało się przygotować tor, który był atutem gospodarzy.

- Jestem teraz chyba najszczęśliwszym człowiekiem w światku żużlowym - mówi nam po wygranej z mistrzem Polski Łukasz Sady. - Ta wygrana jest cenna pod wieloma względami. Zdobyliśmy coś więcej niż dwa punkty do ligowej tabeli. Jako pierwsi pokonaliśmy mistrza Polski i dzięki temu wywieramy presję na innych drużynach, z którymi walczymy o utrzymanie - cieszy się prezes Grupa Azoty Unii Tarnów.

W niedzielę na wysokości zadania stanęło większość zawodników tarnowskiego klubu. Gospodarze znowu mieli wielki atut w postaci własnego toru. Jeśli weźmiemy pod uwagę problemy, które towarzyszyły im w sobotę i niedzielę, to możemy mówić o naprawdę wielkim wyczynie.

- Gratulacje należą się nie tylko całej drużynie, ale również naszym trenerom i wspaniałym toromistrzom. Wszyscy zostawili serce i wykonali kawał dobrej roboty – podkreśla Sady. - Mieliśmy potwornego pecha podczas sobotniego treningu. Całkowicie zepsuła się jedna z naszych polewaczek, a już w trakcie zawodów awarii uległa ta druga, zapasowa. Ratowaliśmy się strażą pożarną. Musieliśmy zmierzyć się z wieloma przeciwnościami, więc z tego powodu ta wygrana smakuje szczególnie -tłumaczy Sady.

Co zmieniły się w Tarnowie? Jak to możliwe, że drużyna, która przegrała dość zdecydowanie z Betard Spartą Wrocław, jako pierwsza zatrzymała mistrza Polski? - Nie dorabiałbym żadnej ideologii do tej wygranej - wyjaśnia prezes. - Zadecydowała po prostu dyspozycja dnia. Tor był nieco inny niż podczas meczu ze Spartą, ale szczegółów zdradzać nie chcę. Niemniej jednak uważam, że nie to było kluczowe. Nie tłumaczyłbym tego tak, że coś zmieniliśmy z nawierzchnią i z tego powodu wygraliśmy. To nie tak - podkreśla Sady.

Tarnowianie zrobili w niedzielę ważny krok w kierunku utrzymania. W tej chwili zdecydowanie więcej zmartwień mają zespoły z Grudziądza i Zielonej Góry, które przegrały kolejne spotkania. - Niczego nie jestem jeszcze pewien, ale jesteśmy na dobrej drodze. Zespół, który był przez większość skazywany na pożarcie, radzi sobie całkiem nieźle. Wcale nie jesteśmy wielkim niewypałem. To przede wszystkim zasługa naszego Głównego Partnera, a więc Grupy Azoty - podsumowuje Sady.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku

Źródło artykułu: