Krystyna Kloc: Maciuś będzie mistrzem świata. Jestem dumna, że wrócił do Sparty (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Unia Tarnów - Sparta. Maciej Janowski na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Unia Tarnów - Sparta. Maciej Janowski na prowadzeniu

Dlaczego Maciej Janowski może zostać mistrzem świata? - To idealna biomaszyna, wybitny czas reakcji, mocny psychicznie, dobrze wyszkolony technicznie, znakomity timing i podzielność uwagi, świetnie czyta tor - przekonuje Krystyna Kloc.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Od kiedy zna pani Macieja Janowskiego?

[b][tag=5182]

Krystyna Kloc[/tag], przewodnicząca RN WTS Sparta Wrocław:[/b] Od zawsze. Pamiętam jak pierwszy raz wyjechał na tor, jego pierwsze sukcesy, jak się szybko rozwijał, jak dorastał. Dziś to dorosły mężczyzna, czołowy zawodnik świata, ale dla mnie Maciuś. Nasze relacje były, są i mam nadzieje będą zawsze ciepłe i osobiste.

Czy Janowski i Woffinden zostaną w Sparcie do końca swoich karier lub przynajmniej do momentu, kiedy klubem będą rządzić Krystyna Kloc i Andrzej Rusko?

Chciałabym, żeby zawodnicy jeździli u nas jak najdłużej, żeby identyfikacja z klubem i kibicami była prawdziwa. Chciałabym, żeby zakładanie plastronu Betard Sparty Wrocław było dla nich zaszczytem. Tomek Jędrzejak zawsze mówił: "jestem zaszczycony, że mogę jeździć dla Sparty". Maciej i Tai to nasze gwiazdy, kibice ich kochają, my zresztą też. Wierzę, że długo będą jeździć we Wrocławiu, dotąd dopóki klubem kierować będą osoby, do których mają zaufanie i z którymi jest im po drodze.

Co takiego robicie, że oni nie chcą zmieniać barw klubowych? W jakim stopniu decydują pieniądze, a w jakim pozostałe kwestie i jakie?

Mówiąc o relacjach, atmosferze i o klubie muszę wrócić do początku. Kiedy zastanawialiśmy się jaki powinien być ten "nasz" klub sportowy - nowoczesny, profesjonalny, jak powinien funkcjonować. Nasze doświadczenia z czasów młodości były takie, że dla nas klub był drugim domem. Stanowiły one wytyczne do stworzenia podstaw klubu sportowego, w którym zawodnicy są najważniejsi, a my wszyscy jesteśmy po to, aby zapewnić im jak najlepsze warunki do rozwoju i osiągania wyników. To nasz obowiązek, nasza misja. Budując klub od początku staraliśmy się zerwać z przyzwyczajeniami i nawykami zawodników panującymi w żużlu, bo z profesjonalnym sportem niewiele miało to wspólnego. W WTS-ie zawodnicy czują się ważni, dostrzegamy ich potrzeby i troski, nie lekceważymy żadnych sygnałów. Każdy kto kiedykolwiek uprawiał sport, poświęcał temu czas, angażował się i ciężko pracował wie co to jest pot, ból, łzy radości, ale też i porażki - to pozwala rozumieć więcej. Zapewniamy zawodnikom profesjonalną opiekę, dajemy możliwość rozwoju. Nie jesteśmy tylko bankomatem i nie działamy jak objazdowy cyrk.

Jak wyglądało ściąganie Macieja Janowskiego do Sparty z Unii Tarnów? Jaką rolę odegrała wtedy pani, a jaką Andrzej Rusko? Ktoś był kluczowy w tych negocjacjach?

Nikt Macieja nie musiał ściągać i przekonywać. Maciek zawsze był sercem we Wrocławiu, to przecież "71 Magic". Trudniejsze było rozstanie z Maćkiem i związane z tym emocje. Był to trudny czas dla WTS-u. Skansen Olimpijski, jak określali stadion dziennikarze, działał odstraszająco na kibiców i sponsorów. Ciężko było dopiąć i tak bardzo skromny budżet. Wiedziałam, że Maćkiem interesują się wszystkie kluby, że jest numerem jeden na liście życzeń. Otrzymywał fantastyczne oferty, a nas nie było stać na zaproponowanie Maćkowi kontraktu na jaki zasługiwał. Maciek nie chciał odejść i z pewnością jego oczekiwania względem WTS-u były dużo niższe niż oferty, jakie otrzymywał z innych klubów. Do dziś mam żal do siebie, że nie potrafiłam stworzyć mu realnej szansy na dalszy rozwój we Wrocławiu, że tłumaczyłam sobie, iż tak będzie dla niego lepiej, ale dumna jestem z tego, że wrócił i że jest. Maciek to bardzo ważne ogniwo zespołu, to kapitan drużyny, to on dziś spaja ten zespół, jest gotów do poświęceń i nigdy nie mówi "ja". Zawsze mówi "my", a my wszyscy powinniśmy się czuć zobowiązani do zapewnienia Maćkowi warunków koniecznych do zdobycia tytułu Indywidualnego Mistrza Świata w gronie seniorów.

Polacy czekają na kolejnego mistrza świata po Tomaszu Gollobie. Większość mówi: Dudek lub Zmarzlik. Założyłaby się pani z nimi i powiedziała, że Janowski będzie najwyżej z Polaków?

Każdy z wymienionych zawodników ma ogromne możliwości i sportowy potencjał. Nie założę się, bo nie jestem hazardzistką, ale wierzę w Maćka i życzę mu sukcesu z całego serca. Maciek już w ubiegłym sezonie dał sygnał, że aspiruje do tego tytułu, potem jednak coś umknęło. Jest zawodnikiem kompletnym. Idealna biomaszyna, wybitny czas reakcji, mocny psychicznie, dobrze wyszkolony technicznie, znakomity timing i podzielność uwagi, świetnie czyta tor. I to wszystko robi naturalnie, podświadomie, bez napinki, po prostu talent. W sporcie do sukcesu potrzebna jest też odrobina szczęścia, która pozwoli na postawienie kropki nad "i" i wierzę, że tego szczęścia Maćkowi nie zabraknie. Najkrótsza odpowiedź na pańskie pytanie - tak, Maciek będzie Mistrzem Świata.

Występy w Grand Prix to także walka o start w Speedway of Nations. Czy jako gospodarz wyobrażacie sobie całą imprezę na Stadionie Olimpijskim bez Macieja Janowskiego?

Nie wyobrażam sobie, żeby na tych zawodach mogło Maćka zabraknąć. Maciek to fighter, wie kiedy trzeba sięgnąć po najgłębsze rezerwy, to on pociągnął wynik na The World Games i dał sygnał do walki.

Czy te zawody - z racji swojego regulaminu - mogą podzielić polskie środowisko żużlowe? Przecież, jeśli w finale nie będzie Dudka lub Zmarzlika, to grono niezadowolonych będzie ogromne. Ma pani obawy o atmosferę wokół imprezy, która powinna być wielkim żużlowym świętem?

Zawody międzynarodowe z udziałem Polaków na szczęście łączą kibiców i nic tego nie zmieni. Po prostu jadą "nasi". Dużo zależy od mediów, na ile rozsądnie, bez rozbudzania negatywnych emocji potrafią przedstawić decyzję selekcjonera, pokazać powody którymi kierował się dokonując wyboru i przekonać kibiców do tych racji.

Jest pani zwolenniczką organizacji mistrzostw świata par, DPŚ czy obu imprez?

Obie imprezy mają rację bytu i obie powinny mieć miejsce w kalendarzu FIM. Pytanie tylko jak często powinny być organizowane? Mistrzostwa Świata w piłce nożnej rozgrywane są np. co 4 lata. Może proponowana przez prezesa Witkowskiego formuła organizowania na zmianę obu imprez jest najwłaściwsza? Ja jestem gorącą zwolenniczką Mistrzostw Świata Par. Tę formułę udało nam się przywrócić do życia dzięki The World Games. Kierowaliśmy się chęcią stworzenia podstaw do rozwoju speedwaya w krajach gdzie powoli zanika. Zdobycie medalu lub nawet sama obecność w finale na przykład Łotyszy, Włochów, Czechów, Słowaków może dać impuls do odrodzenia żużla w tych krajach.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Grand Prix na PGE Narodowym jest najlepsze w sezonie

Komentarze (37)
avatar
zawodowiec
14.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czekalem na te bzdury.. no czekalem.. 
Nowy w mieście
13.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak "Maciuś" utrzyma się w 8 to będziesz Pani zadowolona. 
StalRzeszówFan
12.05.2018
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Maciuś będzie mistrzem świata jak Hampel. Czyli nigdy. Obydwoje jak nie wygrają startu to na trasie są osrani. 
avatar
wawra
12.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
KATO-OSTAFA NIE CZYTAM
12.05.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
czas mistrzów świata takich jak Janowski minął bezpowrotnie wraz z jednodniowymi finałami.