Kolejnym zespołem, który przekonał się o wybornej formie Fredrika Lindgrena, jest Falubaz Zielona Góra. W niedzielę Szwed był na zielonogórskim torze po prostu nie do złapania. Nawet, gdy nieco gorzej poradził sobie na pierwszym wirażu, kilka chwil później z łatwością objeżdżał rywali, kończąc zawody z kompletem punktów. Jego świetna dyspozycja znacznie pomogła forBET Włókniarzowi Częstochowa w odniesieniu kolejnego zwycięstwa w tym sezonie (46:44).
- Faktycznie mogło wyglądać tak, że jechało mi się bardzo łatwo, ale w rzeczywistości tak nie było. Nie ukrywam, że w tym momencie moja pewność siebie jest na bardzo wysokim poziomie, jestem usatysfakcjonowany moją jazdą i sprzętem, którym dysponuję. Ufam moim silnikom. Jestem szczęśliwy z mojej postawy i z faktu, że Włókniarzowi udało się wygrać mecz w Zielonej Górze - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Lindgren.
Klucz do astronomicznej szybkości 32-latka? Szwed wskazuje na dwa czynniki. - Moja forma wynika z mieszanki dwóch elementów. Pierwsza to forma fizyczna, na którą bardzo mocno pracowałem podczas okresu zimowego. A przypomnę, że najpierw musiałem poradzić sobie z kontuzją kręgosłupa. Druga sprawa to mentalność. Pod tym kątem jestem bardzo silny. W mojej głowie nie ma już żadnych wspomnień związanych z urazami. Teraz po prostu cieszę się życiem i tym, że znów mogę jeździć na żużlu - tłumaczy Lindgren.
Jego forBET Włókniarz w tym sezonie nie zaznał jeszcze goryczy porażki i jest na dobrej drodze do play-off PGE Ekstraligi. - Start sezonu jest w naszym wykonaniu niesamowity. Wygrana w Zielonej Górze wymagała od nas wielkiego poświęcenia ze strony całej drużyny. Świetnie, że Miedziński tak dobrze spisał się na zielonogórskim torze, pojechał najlepszy mecz w tym sezonie - dodaje Lindgren.
ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls