Zeszły sezon nie ułożył się po myśli Fredrika Lindgrena. Walkę o medale mistrzostw świata uniemożliwiły mu urazu. Najpierw doznał kontuzji kolana, a następnie kręgosłupa. Z tego powodu pauzował kilka miesięcy, ale zapowiadał, że do kolejnych rozgrywek będzie w stu procentach przygotowany.
Gdy forBET Włókniarz Częstochowa kontraktował Lindgrena, wielu ekspertów mówili, że kupił kota w worku. Szwed od początku sezonu imponuje formą. W dwóch pojedynkach wywalczył łącznie 31 punktów. Tylko w dwóch biegach musiał uznać wyższość rywala, a jego pogromcą był Nicki Pedersen.
Po kontuzji Szweda nie ma śladu i biorąc pod uwagę pierwsze mecze, jest on jednym z kandydatów do walki o tytuł mistrza świata. Sam przyznał, że tęsknił za żużlem. - Bardzo dobrze zacząłem sezon. W Grudziądzu wywalczyłem 18 punktów, z Unią zdobyłem 13 "oczek". Jestem odpowiednio przygotowany mentalnie. Cieszę się z tego, że wróciłem do zdrowia, bo brakowało mi żużla. Dzięki temu mogę się ścigać w barwach Włókniarza - ocenił Lindgren.
Włókniarz starcie z Grupą Azoty Unią Tarnów wygrał 54:36, choć pierwsza faza pojedynku nie wskazywała na tak pewny triumf częstochowian. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi z wygranej. To jest dla nas najważniejsza sprawa. Na początku spotkania Unia nam się postawiła, ale nie wpadliśmy w panikę. Doskonale wiedzieliśmy, co mamy robić. Później odskoczyliśmy rywalom i wysoko wygraliśmy - dodał szwedzki żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls