Hit w pigułce. Jackowi Frątczakowi drogę przebiegł czarny kot. Przydałaby się jakaś podkowa (komentarz)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Jacek Frątczak.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Jacek Frątczak.

Pamiętam ostatni sezon Jacka Frątczaka w Falubazie. Plaga kontuzji spadła na zespół i nie pomogło nawet sprowadzanie Darcy’ego Warda. Sezon 2018 w Get Well menedżer rozpoczął od upadku lidera na wyjściu z pierwszego łuku.

KOMENTARZ. Jakiś pechowy ten Jacek Frątczak. Ma wiedzę, jest inteligentny, więc powinien odnosić w sporcie sukcesy. Z Falubazem Zielona Góra, kiedy prowadził zespół samodzielnie, zabrakło mu jednak szczęścia. Pierwszy mecz sezonu 2018 z Get Well Toruń i w 1. biegu na tor upada Jason Doyle. Wstrząśnienie mózgu oznacza koniec spotkania dla lidera.

Nie wiem, ale wydaje mi się, że menedżer Aniołów musi coś zrobić, żeby odgonić od siebie pecha. Może przydałaby się jakaś podkowa, czterolistna koniczyna, albo słonik z trąbą do góry do kieszeni. A jak nie, to niech chociaż wstaje prawą nogą i łapie się za guzik, jak widzi kominiarza. Nie wiem, co więcej mógłbym doradzić. Gdzieś czytałem, że można postawić przy łóżku szklankę z rozbitym jajem. Po siedmiu dniach szklanka z jajem ma ściągnąć całą negatywną energię. Radzę przed najbliższym meczem z Betard Spartą Wrocław spróbować. Poważnie.

BOHATER. Nie obraź się Krzysiu, ale wybieram Bartosza Zmarzlika. Trzy najlepsze czasy dnia, niesamowita prędkość, to było prawdziwe wejście smoka w wykonaniu wychowanka Cash Broker Stali Gorzów. Niemniej Kasprzak też był fantastyczny. Ta jego agresja, ta walka i ten piruet, gdzie do końca bronił się przed upadkiem. To robiło wrażenie. Stal mając takich prowadzących parę (a nie zapominajmy o Martinie Vaculiku) może zajść naprawdę wysoko.

KONTROWERSJA. Dla mnie było nią latające krzesełko. Już doszły mnie słuchy, że niby Kasprzak prowokował kibiców Get Well, bo kiedy przejeżdżał obok ich sektora, to raczył ich pozdrowić. Nie wiem, może faktycznie tak było i nie ulega wątpliwości, że zawodnik powinien się wystrzegać takich zachowań. Z drugiej strony nie ma żadnego usprawiedliwienia dla chamstwa. Rok temu chuligani mieniący się kibicami Aniołów atakowali gości na Motoarenie, teraz ruszyli z inwazją w Polskę.

AKCJA MECZU. Stawiam na pierwszą odsłonę pierwszego biegu i fatalną w skutkach kraksę Doyle’a. Dlaczego? Bo ta jedna sytuacja miała wpływ na przebieg meczu. Get Well na dzień dobry oberwał lewym sierpowym. Menedżer Frątczak musiał przywołać do siebie zawodników i mobilizować ich do dalszej jazdy. Zwłaszcza czterdziestolatka Runego Holtę, który miał już pewne obawy wynikające ze stanu toru, a ten upadek tylko je pogłębił. Trzeba go było mentalnie zbudować, żeby nie stracić następnego zawodnika. Tak czy inaczej, śmiem twierdzić, że gdyby Doyle jechał, to mielibyśmy inne spotkanie i nie tak łatwą przeprawę Stali.

CYTAT. "Doyle nie wie, gdzie się znajduje. Przykre obrazki" - mówił Jakub Zborowski, reporter nSport+ chwilę po upadku mistrza świata. Co musiało się wówczas dziać w głowie menedżera Get Well. Początkowo nawet nie podchodził do Jasona, tak jakby bał się powtórki sprzed lat, kiedy to na jego oczach fatalną kraksę (zakończoną przerwaniem rdzenia) zaliczył Darcy Ward. Upadki Doyle'a i Warda były w pewnym sensie podobne. Dobrze, że Jasonowi nic złego się nie stało.

LICZBA. 1121. Tyle punktów zdobył Niels Kristian Iversen, jeżdżąc przez 7 sezonów dla gorzowskiej Stali. Wystartował w 591 biegach. W niedzielę Duńczyk stanął po przeciwnej stronie barykady, bo jesienią zamienił Gorzów na Toruń.

Źródło artykułu: