Magazyn PGE Ekstraligi w nSport+ rozpoczął się akcentem humorystycznym. Prowadzący Marcin Majewski przedstawił Jaceka Gajewskiego i zauważył, że tym razem były menadżer Get Well pojawił się bez plecaka. - Jest, jest! Na zapleczu został - szybko uciął gość, by już po chwili przejść do ataku na swój były zespół. Już na samym wstępie wbił przysłowiową szpilkę w Get Well. - Znowu ciężki ten początek sezonu w Toruniu. Zanotowali tylko trzy biegowe zwycięstwa. Nie układa się im od samego początku. Nie ma Holdera, nie wiadomo czy w kolejnym meczu pojedzie Doyle. Przed rokiem nie mieliśmy problemów z kontuzjami, tylko z wygrywaniem spotkań. Przegrywaliśmy minimalnie czy to z Lesznem, czy z Wrocławiem - mówił Jacek Gajewski.
W superlatywach eksperci wypowiadali się o meczu w Tarnowie. Robert Wardzała docenił występ Nickiego Pedersena, który poprowadził swój zespół do wygranej. - Był rewelacyjny, zadziorny! Widać, że głód żużla mu doskwierał. Teraz miał okazję się najeść - chwalił. - Artur Mroczka z kolei widać, że w tej ekstraligowej rzeczywistości jeszcze się miota. Pojechał na minimum swoich umiejętności, a na tym tarnowskim torze powinien dać dużo więcej - ciągnął swoją ocenę Wardzała. - Młodzież z kolei musi się jeszcze trochę pouczyć, ale jak na pierwszy akcent PGE Ekstraligi w Tarnowie to rewelacja - zakończył.
Wspomniany wcześniej Gajewski szybko jednak zmienił się z atakującego pit bulla, w potulnego szczeniaka. Doszło do tego przy analizie występu forBET Włókniarza Częstochowa, który komplementował. Szczególnie mocno docenił występ Fredrika Lindgrena. - To już jest całkiem inny zawodnik niż jeszcze pięć-sześć lat temu. Widać, że wiele rzeczy uporządkował. Rzadko się zdarza w lidze, aby zawodnik robił taki wynik w meczu wyjazdowym - rozpływał się menadżer. - Myślę, że Częstochowa zrobiła bardzo dobry ruch mimo faktu, że było wiadome, iż on wraca po kontuzji. Lindgren jest mocno niedoceniany w Polsce. Będzie bardzo mocnym ogniwem drużyny - dodał. - Warto również wspomnieć o Madsenie, który już przed rokiem miał rewelacyjne wyniki. Będzie bardzo groźnym zawodnikiem na pewno w Częstochowie, ale jeśli się robi 15 punktów w meczu wyjazdowym, to też o czymś świadczy - dorzucił Robert Wardzała.
Kilka słów poświęcono też zmianom we wrocławskiej nawierzchni. - Nie było wymiany nawierzchni we Wrocławiu - stanowczo stwierdził Leszek Demski. - Dodano glinki oraz przesiano tę nawierzchnię, aby oczyścić ją z grubszych kamyczków i wymieszać. W tym momencie to pomogło. Na co warto zwrócić uwagę, to to, że przez cały ubiegły sezon na samym końcu przygotowania toru drapano tę nawierzchnię od góry. Tym razem tor był ułożony i ubity i nie było żadnego drapania - zdradził.
Demski dodał również, że nie wiadomo, czy Betard Sparta po tym remisie nadal będzie chciała przygotowywać taką właśnie nawierzchnię. - To pytanie do organizatorów, czy będą chcieli przygotować nawierzchnię tak, aby było widowisko, czy tak by tor był atutem gospodarzy. Na ten aspekt trzeba zwrócić uwagę podczas tego sezonu - powiedział Demski.
Na samo zakończenie mieliśmy wymianę zdań dotyczącą meczu we Wrocławiu. Menadżer Gajewski próbował zagiąć z regulaminu szefa polskich sędziów. Chodziło o sytuację, gdzie z bandy zeszło powietrze. - Zgodnie z regulaminem torów, były to chyba paragrafy 418 i 419, gospodarz powinien zapewnić ... - zaczął Gajewski, ale nie dokończył, bo Demski wszedł mu w słowo. - 418 i 419 to są paragrafy dyscyplinarne - odrzekł. - Ale mnie chodziło o regulamin torów. Tam jest informacja o częściach zamiennych - odparł z kolei Gajewski. - A to faktycznie, ale we Wrocławiu zabrakło prądu (a nie części zamiennych - dop. red.), a to inna sprawa - podsumował Demski.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne intro PGE Ekstraligi 2018