Bartosz Zmarzlik: Nie chudnę, zrobiłem selekcję sprzętu, od początku chcę być mocny (wywiad)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Bartosz Zmarzlik na treningu przed GP Australii.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Bartosz Zmarzlik na treningu przed GP Australii.

- Czemu dwa lata z rzędu zaczynam Grand Prix słabiej? Także dlatego, że źle czułem się z wagą. Nie byłem pewny siebie na motorze, to mi nie pasowało - mówi Bartosz Zmarzlik, brązowy medalista Grand Prix 2016.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Rok temu reprezentacja Polski wygrała DPŚ oraz turniej par na World Games. Teraz będą mistrzostwa świata par, a DPŚ nie będzie.

Bartosz Zmarzlik, żużlowiec Cash Broker Stali Gorzów i reprezentacji Polski: A moim zdaniem byłoby fajnie, jakby było jedno i drugie, czyli mistrzostwa drużynowe i par. Szkoda, że doszło do zmiany. Nie ma jednak co gadać, bo nic to nie zmieni. Będzie, co ma być.

Na dokładkę regulamin Speedway Of Nations, bo to oficjalna nazwa mistrzostw świata par, zakłada, że o złocie zdecyduje jeden bieg.

Tak jest, ale mój komentarz niczego nie zmieni. Trzeba się przystosować do reguł gry, czyli do tego, że po dwóch dniach finału trzeba pojechać bieg o złoto. Na razie jednak trzeba się pokazać trenerowi, żeby dał powołanie na ten turniej, żeby w nim wystartować.

W ostatnich sezonach stał się pan gwiazdą ligi. Wiem jednak, że jak co roku szuka pan zimą sposobu, by stać się jeszcze lepszym zawodnikiem.

Po każdym sezonie zastanawiam się, czego brakowało, co można by poprawić.

Trener Stali mówi, że jest pan typem, który szuka winy w sobie.

Tak jest. Zwłaszcza pod względem fizycznym, bo na to mam większy wpływ. Na takim dobrym poziomie jeżdżę od 2012 roku, z przerwą na sezon 2013, który był słabszy, ale zawsze znajduję jakieś drobiazgi, które zmieniam, dzięki czemu poprawiam się jako zawodnik.

A co pan zmienił teraz?

To, że już nie chudnę do 58 kilogramów, jak kiedyś. Nie robię tego, bo skutek odchudzania był zły. Czemu dwa lata z rzędu zaczynam Grand Prix słabiej? Także dlatego, że źle czułem się z wagą. Nie byłem pewny siebie na motorze, to mi nie pasowało. Końcowe rundy były już lepsze, bo inna też była waga i inaczej funkcjonowałem. Teraz mam 61-62 kg. Zastrzegam jednak, że to nie jest tak, że jem wszystko. Zachowuję sportową sylwetkę. To naturalne, bo lubię wszelkie aktywności, prowadzę sportowy styl życia.

A jak pan widzi słodycze?

Ograniczam się. Nie powiem, że nie jem, bo to byłoby kłamstwo. Coś tam zjem, jak każdy, ale walczę, żeby nie było tego za dużo.

Sprzęt?

Zrobiłem selekcję. Wcześniej było tak, że silnikom, które się nie sprawdziły, dawałem drugą szansę. Teraz je odstawiłem.

Tunerzy? W ubiegłym roku było tak, że każdy pasował na inną pogodę. Pan jeździł dobrze, jak było bardzo ciepło.

Ja bym się nie czepiał pogody. Moim zdaniem było w tym trochę przypadku. Zadałbym pytanie, a dlaczego jeździłem dobrze, jak było ciepło? Powinienem przecież prezentować się gorzej, bo jak jest gorąco, to silnik słabnie, a ja lubię mocne. To nie chodzi o pogodę, ale o różne składniki. Coś, co dobrze działało, w pewnym momencie popsuło się przez serwisy. To był jednak przypadek. Miałem taki silnik, który jechał tak samo, bez względu na to, czy było ciepło, czy zimno.

Patent na sukces w tym roku wydaje się oczywisty, skopiować drugą część sezonu 2017.

W polskiej lidze od początku jeździłem dobrze. Kopia przydałaby się, gdy idzie o Grand Prix. Nie ma co ukrywać, że niektóre tory mnie zaskoczyły. Ten w Krsko, na pierwszej rundzie. Po ulewie, a ja jechałem bez treningu. W Teterow też było zaskoczenie. Miałem problemy z silnikiem, który już do końca roku sprawiał mi kłopoty. Gdyby te dwa turnieje wypadły lepiej, byłbym w innym nastroju. Do medalu brakowało przecież tak niewiele. Jednak nie poddaję się. Teraz chcę być gotowy od początku.

ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat? Prawdopodobnie najgrubszym facetem jakiego widzieliście

Da pan wszystkim popalić?

Nie dam. Trzeba mieć respekt, nie wolno tak myśleć. Zresztą nie chcę mówić czegoś przeciwko komuś. Takimi rzeczami nie należy się zajmować. Lepiej skupić się na sobie, myśleć o sobie, bo to pozwala stać się dobrym zawodnikiem.

Na co stać Stal Gorzów?

Na wszystko.

Jesteście słabsi. Odeszli Pawlicki oraz Iversen, doszedł tylko Woźniak.

Żużel jest nieprzewidywalny. Po każdej drużynie możemy się spodziewać absolutnie wszystkiego. Dajcie nam szansę. Nie skreślajcie nas już teraz, bo po co mielibyśmy wyjeżdżać na tor. Może jednak uda nam się zrobić dobry wynik.

Za nami dyskusja, że trener Chomski mógłby zrobić Zmarzlika rezerwowym pod numerem 8, bo to zwiększyłoby możliwości taktyczne zespołu. Szkoleniowiec mówi jednak, że nie zrobi tego, bo nie chce psuć atmosfery w zespole i wstawiać do składu zawodnika na sztukę.

Dla mnie to była ciekawa dyskusja. Jeszcze nikt nie wiedział, jak to działa, nie spróbował tego, a już zamieniano mi numery z pierwszego lub środkowego na ostatni. Nie ma rzeczy niemożliwych, więc jakby trener zdecydował, że jadę pod ósemką, to pewnie bym się podjął, ale nie ma to, jak numer podstawowy.

Dlaczego?

Widać po różnych zawodnikach, jak zaczynają od 1, 2, a potem robią same trójki. Każdy z nas dopasowuje się po kolejnym starcie. A rezerwowy to może dostać szansę od drugiej albo nie daj Boże od trzeciej serii i ma problem. Zwłaszcza jeśli obok siebie ma takich, co już odjechali trzy biegi. Dlatego uważam, że nie ma sensu tego robić. Jako rezerwowy wcale nie muszę dać drużynie, tyle ile się niektórym ludziom wydaje.

Źródło artykułu: