Od samego początku w dyskusji o Speedway of Nations przytaczane są różne argumenty za tą imprezą lub przeciwko niej. Komentator Polsatu Sport Tomasz Lorek w zmianach widzi szansę na rozwój dyscypliny, a honorowy prezes Stali Gorzów Władysław Komarnicki uważa, że rezygnacja z Drużynowego Pucharu Świata to poroniony pomysł. Do chóru krytyków należy również Krzysztof Cegielski.
Były żużlowiec zwraca uwagę na pozornie mało istotny element sporu o rywalizację par. - Jak na złość pomysłodawcy nie umieją nazwać nowego turnieju jak Pan Bóg przykazał, czyli Mistrzostwa Świata Par. Wymyśla się jakieś nazwy, które nie wiem, co mają na celu. Powoduje to tylko obniżenie rangi zawodów. Puchar Narodów? W żużlu to z niczym się nie kojarzy - ocenia ekspert naszego portalu.
Zdaniem Cegielskiego, zawody pod szyldem Mistrzostw Świata Par byłyby znacznie lepszym rozwiązaniem. Trudno będzie zainteresować kibiców czymś, co już w swojej nazwie jest niejasne. - My, siedząc w środku, mamy problem, żeby nazywać nową imprezę, a co dopiero kibice, którzy mają zamiar zainteresować się żużlem. Może fani rugby zrozumieją o co chodzi. Właśnie w tej dyscyplinie sportu istnieje Puchar Narodów, który cieszy się dużą popularnością - ironizuje nasz rozmówca.
Ekspert nie ma wątpliwości, że ranga Speedway of Nations będzie zdecydowanie niższa niż DPŚ. Jak mówi, wystarczy przypomnieć sobie zawody w ramach The World Games we Wrocławiu. - Wydaje się, że był ogromny prestiż, ale mało o tym mówiliśmy i mówimy. Polacy wygrali i w zasadzie nic wielkiego się nie wydarzyło. Teraz znowu będziemy musieli się przyzwyczajać do czegoś nowego. Tego typu turniej nie będzie miał wiele większego prestiżu niż Speedway Best Pairs, który funkcjonuje od kilku lat. Po prostu - kończy Cegielski.
ZOBACZ WIDEO Z 1:5 na 4:2. W finałowym biegu na Motoarenie działo się!