KSM przez większość rundy zasadniczej 2. Ligi Żużlowej prezentował się bardzo solidne i wydawało się, że nie będzie miał problemu z awansem do play-offów. W ostatnich meczach jednak z drużyny zeszło powietrze i ostatecznie tego celu nie udało się osiągnąć. 6 sierpnia odbył się ostatni mecz ligowy w Krośnie, ale nie oznaczało to, że na stadionie nie będzie się już nic działo. - Mieliśmy zabezpieczone pieniądze na play-offy, ale w związku z tym, że nie udało się ich osiągnąć, zaczęliśmy inwestować w szkółkę - mówi Wojciech Zych, wiceprezes KSM-u Krosno.
Jeszcze na początku roku w szkółce był tylko jeden adept. W trakcie sezonu dołączyło do niego pięciu następnych, a od sierpnia krośnieński klub ruszył znowu ze szkoleniem, które po 2008 roku zostało mocno zaniedbane. Od sierpnia jeśli tylko pogoda pozwalała, chłopcy trenowali pod okiem Ireneusza Kwiecińskiego średnio dwa razy w tygodniu. Łącznie przejechali od wtedy ponad dwadzieścia treningów, co jak na krośnieńskie warunki, jest dobrym wynikiem. Najstarszy z adeptów, 18-letni Konrad Stec, w czwartek w Częstochowie pomyślnie zdał egzamin na certyfikat "Ż".
- W końcu będziemy mogli wystawić swojego chłopaka do składu - cieszy się Wojciech Zych. - Zrobimy co w naszej mocny, żeby go zaopatrzyć w możliwe jak najlepszy sprzęt. Teraz pora na kolejnych. Naprawdę serce raduje się i chce się działać, gdy patrzy się na tę szkółkę. Mamy grupę młodych, 13-15 letnich adeptów, którzy są naprawdę ułożonymi chłopcami, sumiennie podchodzą do swoich obowiązków i nie opuszczają treningów. Fajne podejście mają też rodzice, którzy mocno ich wspierają. Z tej mąki może być chleb - opowiada działacz.
Wśród piątki adeptów, jest m.in. młodszy brat Konrada Steca i chłopak o bardzo dobrze znanym w Krośnie nazwisku. To syn byłego żużlowca Pawła Grygolca. 14-letni Aleksander już teraz ma dobrze opanowaną jazdę ślizgiem i w lipcu przyszłego roku, kiedy skończy 15 lat, będzie mógł przystąpić do egzaminu.
ZOBACZ WIDEO Tobiasz Musielak: Niewielu Polaków ma ten tytuł, co ja
- Były lata gdzie był problem z pieniędzmi, a były i takie, gdzie nie było chętnych do jazdy. I dlatego tego szkolenia nie było. Teraz pieniędzy też wiele nie ma, ale jeśli są chętni, to robimy co w naszej mocy, żeby mieli odpowiednie warunki i się nie zniechęcili. Zależy nam, żeby w niedalekiej przyszłość mieć swoją młodzież i nie importować jej z innych klubów - tłumaczy Zych.
Pieniądze są potrzebne, bo koszt jednego treningu to ok. 2 tys. złotych. Do tego dochodzi serwisowanie sprzętu, który tani nie jest. Od sierpnia na sześciu adeptów przypadały trzy motocykle. W zeszłą sobotę doszedł czwarty, bo w ramach podziękowania za okazaną po kontuzji pomoc, klubowi przekazał go Mariusz Fierlej. Optymalnym rozwiązaniem byłby jednak wariant jeden adept - jeden motocykl. Do tego klub, o czym już wspomniał Wojciech Zych, chce dosprzętowić Konrada Steca. Trzeba też znaleźć pieniądze na drużynę ligową.
- Szkółkę chcemy odciąć od budżetu, który idzie na ligę - wyjaśnia Zych. - Są ludzie chętni ją wspierać, ciągle szukamy również sponsorów. Liczę, że dalej zajmować się nią będzie Irek Kwieciński. Jego marzeniem od zawsze była praca z młodzieżą i mam nadzieję, że będzie chciał ją kontynuować. Zimą chcielibyśmy wysłać chłopców na obóz przygotowawczy, a z dwoma treningami w tygodniu ruszyć nie w wakacje, ale już od kwietnia. Chcemy im także uszyć jednolite pokrowce na motocykle - dodaje.
Częstym gościem na krośnieńskim torze była też w tym roku szkółka prowadzona przez Janusza Kołodzieja. - Im więcej chłopaków na torze, tym lepiej. Jeden podpatruje drugiego, tworzy się między nim taka wewnętrzna, ale zdrowa rywalizacja. Coś się dzieje i wierzymy, że dzięki temu swoich sił będą chcieli spróbować kolejni chłopcy. Drzwi dla szkółki Janusza Kołodzieja w Krośnie są otwarte. Kiedy tylko chce przyjechać potrenować ze swoimi chłopakami, może to nieodpłatnie robić - dodaje.