Warto zauważyć, kto doprowadził w tym roku Fogo Unię Leszno do złota. Pierwsze skrzypce grali Polacy. Do świetnej formy w fazie play-off doszedł Janusz Kołodziej. Ważne punkty, i to w kluczowych momentach, dorzucał Grzegorz Zengota. Piotr Pawlicki był niekwestionowanym bohaterem finału, a przez cały rok najlepszą parę juniorską tworzyli Bartosz Smektała i Dominik Kubera.
- Dla mnie to jest również zwycięstwo wizji Józefa Dworakowskiego - twierdzi były prezes Włókniarza Częstochowa Marian Maślanka. - On zawsze chciał, żeby leszczyńską drużynę do sukcesów prowadzili Polacy, a najlepiej wychowankowie - mówi nasz ekspert.
Maślanka zauważa, że strzałem w dziesiątkę było zwłaszcza ściągnięcie do Leszna Janusza Kołodzieja. - Można powiedzieć, że gdzie Kołodziej tam medale. Teraz pewnie niektórzy żałują, że nie można go sklonować, bo awans do PGE Ekstraligi wywalczyła w niedzielę Unia Tarnów. Teraz wydaje się, że to dla niego naturalny kierunek, ale najbardziej oczywiste rzeczy w życiu rzadko się sprawdzają. Uważam, że po takim sezonie Byki zrobią wszystko, by go zatrzymać - podkreśla Maślanka.
Nie można również wykluczyć, że za rok Unia z Leszna będzie jeszcze bardziej polska. Wiele mówi się o tym, że z zespołem pożegna się Peter Kildemand, który ma za sobą kiepski sezon. Jego miejsce może zająć wtedy Przemysław Pawlicki. - To wcale nie byłoby złe rozwiązanie dla Przemka, który awansował do Grand Prix. Byłby blisko brata i mógłby skorzystać z jego wielu cennych rad - przekonuje były prezes Włókniarza.
Jeśli taki scenariusz się sprawdzi, to w podstawowym składzie mistrza Polski będzie aż sześciu Polaków. Jedynym obcokrajowcem w Lesznie może być tak naprawdę Emil Sajfutdinow, który jest bliski porozumienia z klubem.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zachęca do ratowania życia