Mniej niż pięćset osób oglądało wspólnie potyczkę Betard Sparty i Fogo Unii w strefie kibica na stadionie w Lesznie. Po triumfie leszczynian ta liczba zaczęła się zwiększać. Tłum czekał na zawodników. Około północy, jako pierwszy, przyjechał Emil Sajfutdinow Reszta zespołu była na miejscu trzydzieści minut później.
Prowadzący całą celebrację najpierw wyczytał nazwiska wszystkich zawodników i … stracił głos. Mikrofon przejął Piotr Pawlicki. Kapitan zespołu doskonale sprawdził się w roli wodzireja i jak relacjonują świadkowie tych zdarzeń, spokojnie mógłby poprowadzić nie jedno wesele. Wychowanek Unii włączał się do akcji również na wniosek kibiców. Kiedy zapytano Sajfutdinowa, czy zostanie na kolejny rok w Lesznie, kapitan ponownie przejął inicjatywę. - Ja cię nigdzie nie puszczę! - wykrzyczał.
Śpiewom nie było końca. Były też prośby ze strony fanów o pozostanie na kolejny rok Janusza Kołodzieja. - Dziś świętujemy, a w przyszłości rozmawiamy. A może już rozmawiamy? Teraz jestem trochę pijany ze szczęścia - podkreślał rozemocjonowany wychowanek Unii, ale tej z Tarnowa.
Fanów nie przestraszył nawet deszcz, który spadł jeszcze przed przybyciem zespołu. Całość trwała do wczesnych godzin rannych, gdyż na tą okazję specjalnie w niedziele odbyła się impreza w najpopularniejszym klubie w Lesznie.
Jak nie teraz to za rok