Piotr Pawlicki zaczął sobotnie GP od ostrzeżenia za utrudnianie startu. Później musiał już uważać i ze startów wychodził nie najlepiej. Mimo to udawało mu się co niektóre wygrać, ale na trasie był zbyt wolny i tracił pozycje. U wychowanka Fogo Unii dało się zauważyć, że nie jest to ten sam Pawlicki co choćby w pierwszym meczu finałowym PGE Ekstraligi. Nie było zawziętości i woli walki. Wyglądało to tak, jakby 23-latek odczuwał skutki dwóch upadków we wspomnianym meczu z Betard Spartą (Pawlicki upadał w pierwszym meczu dwa razy, przy czym po drugim upadku trafił na wózek i karetką został przetransportowany do parku maszyn).
"Dałem z siebie wszystko, jednak ból w prawej nodze plus dzisiejszy tor. Nie było łatwo. A trzeba dbać o kości przed finałowym starciem!" - napisał zawodnik na Twitterze.
Jak widać, Pawlicki w trakcie walki w GP myślał o swoim klubie i niedzielnym zakończeniu sezonu w najlepszej lidze świata. Postawa godna pochwały, bo nie każdy zawodnik tak podchodzi do naszych rozgrywek. Trzeba jednak zwrócić uwagę na początek wpisu. Pawlicki jako pierwszą przyczynę wymienił ból w prawej nodze. Wiadomo, że nie ma tam złamań, ale jak widać, sam zawodnik mocno odczuwa ostatnie upadki. W niedzielnym finale wszystko się okaże, ale wygląda na to, że leszczyński zespół ma niemały problem. Kapitan drużyny w ostatnim meczu był czołową postacią, a z tak doskwierającym bólem ciężko mu będzie osiągnąć dobry wynik.
Dałem z siebie wszystko, jednak ból w prawej nodze plus dzisiejszy tor.. nie było łatwo.
A trzeba dbać o kości przed finałowym starciem!✊✊⚪