Czesław Czernicki (trener Unii Leszno): Dziękuję gospodarzom i wszystkim, że w ten Poniedziałek Wielkanocny stworzyli znakomite widowisko. To jest początek rozgrywek, to co mówiłem przed meczem. Inny był tor niż zazwyczaj jest w Częstochowie. Tutaj składam gratulacje mojemu przyjacielowi Grzesiowi (Dzikowskiemu – dop. red.). Były takie ścieżki, które trudno było nam rozszyfrować. Potraciliśmy gdzieś tak około dziesięciu punktów, bo było znakomite rozegranie startu i pierwszego łuku, ale później na trasie z 5:1 robiło się 3:3. To było można powiedzieć kluczowym momentem. Do frustracji doprowadziła mnie postawa Troy’a (Batchelora – dop. red.), który miał bardzo dobre występy. Skończyło się tak jak się skończyło, szczęśliwie dla nas, że obroniliśmy remis. Damiana (Balińskiego – dop. red.) nie było, osiągnęliśmy taki rezultat i nie ma co dywagować. Jest to początek rozgrywek i muszę sprawdzić wszystkich zawodników. Nie chciałem ryzykować z Damianem, który odpoczął i uważam, że podjąłem słuszną decyzję. Mieli możliwość jazdy inni zawodnicy. Nie ma meczy łatwych, nie ma meczy przyjemnych, bo żużel rządzi się swoimi prawami. Życie jest bezwzględne i pisze swój scenariusz. Sport jest tą dziedziną, gdzie scenariusze pisze ta dziedzina życia, a w żużlu scenariusze piszą również warunki na torze, sytuacja, determinacja zawodników i dlatego chylę czoła przed tą determinacją jaką mieli zawodnicy z Częstochowy. Wynik, który osiągnęli w Zielonej Górze, mimo, że przegrali wysoko, to jechali bardzo dobre wyścigi. Może nie do wszystkich moich zawodników dotarło, a przestrzegałem ich przed meczem, że nie można lekceważyć rywala. Czy zawiódł mnie Jurica Pavlic? Na pewno tak. Od tak doświadczonego zawodnika, który się ściga trzeci sezon w polskiej lidze mogę wymagać trochę lepszej postawy, ale powtarzam jeszcze raz: jest to początek rozgrywek i wszystko co najlepsze jeszcze przed nami, tak samo jak przed Częstochową.
Grzegorz Dzikowski (trener Włókniarza Częstochowa): Przed meczem ten remis brałbym w ciemno. Nie chcę nikogo w tej drużynie wyróżniać. Wszyscy zasłużyli na ten, dla nas, sukces. Są to pierwsze punkty i nie ostatnie, dlatego, że uważam, że z tej drużyny można jeszcze dużo wyciągnąć. Nie jest to szczyt możliwości tego zespołu. To zamieszanie wokół naszej drużyny odbiło się na chłopakach. Troszeczkę zabrakło mi czasu, może dwóch, trzech treningów. Na pewno byłoby ciut inaczej, ale tak jak powiedziałem: ten remis nas zadoawala, gdyż widzę, że każdy zawodnik walczył na tyle na ile było go stać, a wiadomo, przeciwnik był godny. Wstrzymam się na razie z odpowiedzią na temat ewentualnego startu Bridgera we Wrocławiu. Poczekajmy, ochłońmy z tego wszystkiego. Dzisiaj naprawdę było dużo wrażeń. Nie jestem przyzwyczajony. W lidze rosyjskiej miałem troszeczkę więcej spokoju, u nas jednak czuć tę atmosferę. Adrenalina naprawdę buzowała. Bardzo byśmy chcieli wygrać we Wrocławiu, tym bardziej, że Greg, "Gapa" i "Drabol" jeździli tam, znają ten tor. Wszystko to jest kwestia potrenowania u nas na podobnym torze. Postaramy się.
Adam Shields (Unia Leszno): Myślę, że nie było najgorzej. Tak naprawdę cały czas zbieram doświadczenie, gdyż nie mam go zbyt wiele na polskich torach. Z każdym kolejnym meczem staram się uczyć czegoś nowego, gdyż mam za sobą jedynie niecały zeszły sezon, w którym z powodu kontuzji opuściłem wiele spotkań. Oczywiście stać mnie na lepsze wyniki. Naszej drużynie udało się zremisować i uważam, że jest to dobry rezultat. Spotkanie było naprawdę trudne. Sytuacja z Michałem Szczepaniakiem w czternastym wyścigu była typowa w pierwszym łuku. Było ciasno i nikt nie odpuszczał, jak zawsze w takim trudnym wyścigu. Nie mam do niego jakiś pretensji. Patrząc na nasze personalia, rzeczywiście można powiedzieć, że jesteśmy faworytem do zdobycia złota w tym sezonie. Myślę, że nasz skład wygląda najlepiej. Jeśli nic nieprzewidzianego się nie wydarzy, myślę, że mamy wielkie szansę na osiągnięcie tego celu.
Lee Richardson (Włókniarz Częstochowa): Moja dyspozycja nie była zła. To były bardzo wymagające zawody. W ostatnim biegu miałem dobry start, ale podjąłem złą decyzję i odjechałem za szeroko, przez co byłem ostatni. Myślę, że Leszno to bardzo dobry zespół w Ekstralidze. Dzisiejszy wynik jest dobrym rezultatem. Tym bardziej, że jechaliśmy bez Nickiego Pedersena.
Jurica Pavlic (Unia Leszno): Nie jestem kompletnie usatysfakcjonowany ze swojego występu. Było bardzo ciężko. Tor również nie należał do najłatwiejszych. Ciężko było znaleźć odpowiednie ustawienia motocykla. Myślę, że w końcowym rozrachunku możemy się cieszyć z remisu. Częstochowski tor znacznie różnił się od tego, jaki był rok temu. Rok temu był bardzo przyczepny, a teraz nie można powiedzieć, że był ani przyczepny, ani twardy. Był bardzo trudny dla nas i ciężko było znaleźć optymalne ustawienie motocykla. Po tym spotkaniu czuję się bardzo źle. Myślę, że było to moje najgorsze spotkanie w karierze w polskiej lidze. Mam nadzieję, że szybko o nim zapomnę i w następnych spotkaniach będzie lepiej.
Fotorelacja z Częstochowy - foto.sportowefakty.pl
Tai Woffinden (Włókniarz Częstochowa): Jestem trochę zły i odczuwam niedosyt, gdyż mogłem zdobyć więcej punktów. Na pewno było to trudne spotkanie. Wszyscy dali z siebie wszystko i pojechali naprawdę na maksimum swoich możliwości. Możemy być zadowoleni, bo tak naprawdę nikt na nas nie stawiał. Rzeczywiście, było blisko do wygranej. Wszyscy dali z siebie wszystko i mogliśmy wygrać, ale niestety nie udało się. Taki jest jednak ten sport.
Jarosław Hampel (Unia Leszno): Trzeba powiedzieć otwarcie, że liczyliśmy na wygraną, ale taki jest sport. Gospodarze postawili twarde warunki od samego początku. Jechali bardzo zdeterminowani i w końcówce udało nam się uratować remis. Nie ulega wątpliwości, że nasz kolejny rywal, Falubaz Zielona Góra będzie wymagającym przeciwnikiem. Dobrze o tym wiemy, że będzie to ciężki mecz, ale będziemy starali się powtórzyć mecz z Gorzowem. Mam nadzieję, że uda nam się to spotkanie również wygrać, tym bardziej, że jedziemy u siebie i z tego powodu uważam, że będzie nam łatwiej. Aczkolwiek wiemy, że rywal będzie ciężki. Zmieniłem motocykl przed tymi biegami, w których spisałem się dobrze. Ten motocykl na tym torze radzi sobie doskonale. Niestety nie trafiłem ze sprzętem i przyznaję, że jest to mój błąd. Z początku tych punktów na pewno zabrakło i zdaję sobie z tego sprawę. Tor na pewno nie zaskoczył nas w jakiś znaczący sposób. Spodziewaliśmy się, że może on tak wyglądać. Myślę, że nie ma co poruszać tematu tego toru. Gospodarze od początku jechali naprawdę bardzo zmobilizowani i tak się układał mecz. Ja pojechałem trochę słabiej i nie ustrzegłem się błędów i tak naprawdę tylko Leigh Adams był bardzo dobrze dysponowany i dlatego jest wynik remisowy.
Tomasz Gapiński (Włókniarz Częstochowa): Rewelacji na pewno nie było. Spodziewałem się lepszego wyniku z mojej strony, ale chociaż są te cztery "oczka". Komplet jest – jedynek. Na pewno jest to ważny remis, ważny punkt. Szkoda, że brakło tego jednego punktu żeby ten mecz zwyciężyć, bo mogliśmy ten mecz wygrać. Szkoda, bo wiadomo, że może się to później odbić, a dwa punkty to dwa punkty. Jeśli chodzi o mnie i mój sprzęt, to sam nie wiem co jest nie tak. W czwartek i piątek będę u moich majstrów w Rzeszowie i będziemy przez te dwa dni testować wszystko co się da, tak żeby było dobrze.
Borys Miturski (Włókniarz Częstochowa): Z remisu wcale nie jestem zadowolony, ale jakby nie było, byliśmy bardzo blisko tej wygranej. Każdy nas co prawda skazywał na porażkę, więc jestem zadowolony chociaż z tego, że utarliśmy tym wszystkim ludziom nosa. Ze swojej jazdy też nie jestem zadowolony. Co prawda pierwszy bieg wygraliśmy 5:1. Motocykl, na którym wyjechałem do pierwszego biegu się zapalił i musiałem później przesiąść się na drugi motor, który już nie był tak dobrze spasowany z nawierzchnią.
Wypowiedzi zbierali: Adrian Heluszka i Paweł Zeller.