Potrzebuję jazdy - rozmowa z Simonem Steadem, zawodnikiem Intaru Ostrów Wielkopolski

Simon Stead zdecydował się na starty w Intarze Ostrów Wielkopolski. Wcześniej Anglik startował w barwach klubów z Lublina, Torunia, Gniezna i Bydgoszczy.

Jarosław Galewski: W Turnieju o Puchar Prezydenta zdobyłeś 5 punktów i zostałeś sklasyfikowany na dwunastej pozycji. Jak oceniasz swoją jazdę w tych zawodach?

Simon Stead: Na pewno liczyłem na większą zdobycz punktową. Wydaje mi się, że było mi trudniej z tego powodu, że zdecydowana większość zawodników mogła już potrenować na ostrowskim torze. Niemal każdy żużlowiec zdążył już tutaj wykręcić odpowiednią liczbę kółek. Cieszę się jednak, że wraz z upływem zawodów było znacznie lepiej. W całym swoim występie potrafię dostrzec wiele pozytywów. Jestem przekonany, że następnym razem zacznę od miejsca, w którym w niedzielę skończyłem i będę w dalszym ciągu poprawiał swoją jazdę.

W sobotę wziąłeś udział w prezentacji ostrowskiego zespołu. Jakie są twoje wrażenia po tym, co zobaczyłeś?

- Było świetnie. Ostrowski klub ma naprawdę niesamowitych kibiców, którzy bardzo entuzjastycznie reagują na wszystko, co jest związane z żużlem. Wydaje mi się, że mamy w tym sezonie bardzo ciekawy zespół, który stać na wiele. Potrzeba nam tylko zgrania i wsparcia kibiców. Wierzę, że reszta przyjdzie sama, kiedy fani będą z nami.

Czy jesteś już w stu procentach gotowy do ligowej rywalizacji?

- Tak, czuję, że jestem gotowy do normalnego ścigania. Po niedzielnych zawodach wiele się dowiedziałem i teraz wiem, w jakim kierunku należy pójść z ustawieniami moich motocykli. Jestem przekonany, że kilka kolejnych okrążeń na ostrowskim torze sprawi, że będzie znacznie lepiej.

Jak przygotowywałeś się do sezonu?

- Okres przygotowawczy był bardzo pracowity. Trzy razy w tygodniu trenowałem kick – boxing, pięć razy w tygodniu biegałem. Do tego wszystkiego doszły również zajęcia w siłowni. Jeżeli chodzi o moje przygotowanie fizyczne, to nigdy nie było lepiej niż teraz. Motocykle również spisują się bardzo dobrze, ale należy dokonać kilku drobnych zmian.

Dlaczego wybrałeś starty w ostrowskim klubie?

- Bardzo podobał mi się zespół, który budowali ostrowscy działacze. Tutejszy klub ma świetną promocję. Ostrowski tor jest wspaniały do jazdy. Poza tym, bardzo chciałem być częścią zespołu, który może odnieść sukces. Na papierze Ostrów ma naprawdę wielkie szanse na zakwalifikowanie się do fazy play off a w dalszej kolejności na walkę o awans do Ekstraligi.

Jak wiele polskich klubów było zainteresowanych twoimi usługami?

- Rozmawiałem z kilkoma osobami na temat tego sezonu w Polsce, ale uznałem, że najbardziej komfortowo będę czuł się w Ostrowie. Znam przecież doskonale kilku chłopaków, którzy będą tutaj jeździć. Wystarczy wspomnieć o Chrisie Harrisie czy też Danielu Kingu. Znam również Karola Ząbika, Daniela Nermarka czy Madsa Korneliussena. Poza tym, klub ma świetnych kibiców. Ja natomiast wychodzę z założenia, że jeżeli dobrze czujesz się z ludźmi, którzy cię otaczają, to masz znacznie większe szanse na odniesienie sukcesu.

Porozmawiajmy zatem o celach. Z jakimi nadziejami przystępujesz do rywalizacji w polskiej lidze?

- Przede wszystkim potrzebuję jazdy. Jeżeli otrzymam kilka okazji, żeby pokazać swoje umiejętności, to jestem przekonany, że dostarczę sporo punktów ostrowskiej drużynie. Zdaję sobie sprawę, że muszę ustabilizować swoją formę w Polsce i jeździć bardzo konsekwentnie na znacznie lepszym poziomie niż do tej pory. Wierzę, że będę w stanie odwdzięczyć się za spędzony na torze czas. Teraz musimy wszystko dograć i zdobywać jak najwięcej punktów, które pozwolą znaleźć się nam na szczycie.

O jazdę w ostrowskim klubie jednak łatwo nie będzie. Kadra twojego polskiego zespołu jest naprawdę szeroka...

- Na pewno rywalizacja o miejsce w składzie będzie trudna. Wszyscy zawodnicy doskonale wiedzą, że muszą jechać naprawdę dobrze, by znaleźć się w składzie zespołu. Jestem również przekonany, że pod uwagę będą brane występy w Anglii i innych zawodach. Wydaje mi się, że trener naszego zespołu jest odpowiednią osobą, która będzie podejmować właściwe decyzje personalne. Mam nadzieję, że będę brany pod uwagę.

A czy nie jest tak, że Simon Stead preferuje typowo angielskie tory i będzie miał kłopoty na ostrowskim owalu?

- Słyszałem już o tym, ale o ile dobrze pamiętam, to kiedy zaczynałem jeździć, startowałem właśnie na większych torach. Wystarczy wspomnieć o nawierzchniach w Sheffield, Workington. W obu tych miejscach ustanawiałem rekord toru. Mam świadomość, że stać mnie na dobrą jazdę również na dużych obiektach. Myślę, że potrzeba mi jedynie nieco więcej czasu na torze. Jestem przekonany, że nie będzie żadnego problemu, kiedy otrzymam trochę więcej szans na pokazanie swoich umiejętności.

Bardzo często mówi się, że Anglikom trudno odnaleźć się w Polsce z racji dużych różnic pomiędzy brytyjskimi i polskimi torami. Jak się do tego odniesiesz?

- Być może i jest trudno, ale tylko na samym początku. Jeżeli tylko otrzymasz szansę na jazdę w Polsce i będziesz mieć czas na przystosowanie się do tutejszych warunków, to problem może szybko zniknąć. Jak już wspomniałem na początku naszej rozmowy, posiadam naprawdę szybkie motocykle i jestem świetnie przygotowany pod względem fizycznym. Wszystko jest w porządku i nie obawiam się żadnego toru.

Miniony sezon spędziłeś w bydgoskiej Polonii. Jakbyś podsumował ten okres?

- Na pewno wszystko poszło po myśli zespołu, który uzyskał awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jeżeli chodzi o mnie, to miałem spore wahania formy. Zacząłem całkiem nieźle meczem w Rybniku. Niestety, później pojawiło się trochę problemów sprzętowych. Poza tym, mieliśmy bardzo silny skład. Mój sprzęt w ubiegłym sezonie nie pracował idealnie, ale wydaje mi się, że w tym roku jestem znacznie lepiej przygotowany do rywalizacji w Polsce. Mam nadzieję na znacznie lepsze występy w waszym kraju.

Szczerze mówiąc, do tej pory w polskiej lidze nie zachwycałeś...

- Tak, to prawda. Wielokrotnie się nad tym zastanawiałem. Po raz kolejny powtórzę jednak, że bardzo ważne są częste występy w lidze polskiej. Jestem naprawdę przekonany, że czas spędzony na polskich torach sprawi, że stanę się znacznie lepszym zawodnikiem. Mam nadal wielką nadzieję, że stać mnie na sukcesy. W tym sezonie mam wszystko znacznie lepiej poukładane i czekam na swoją szansę.

Jeździłeś już w Polsce dla kilku klubów. Były to drużyny z Lublina, Torunia, Gniezna i Bydgoszczy. Który okres wspominasz najlepiej?

- To trudne pytanie. Na samym początku odjechałem kilka spotkań w barwach klubu z Lublina. To było naprawdę dawno temu, ale o ile dobrze pamiętam, ta drużyna jeździła wtedy w drugiej lidze. Punktowałem na całkiem niezłym poziomie. Można jednak powiedzieć, że smaku polskiego speedwaya pierwszy raz zasmakowałem tak naprawdę w barwach ekipy z Gniezna. Niestety, wtedy w tym klubie było sporo problemów finansowych. Niektórzy zawodnicy po prostu nie byli opłacani. Miło wspominam tamtejszych kibiców i tor, na którym przyszło nam startować.

Który sezon w Polsce był zatem najlepszy w twoim wykonaniu?

- Ten będzie najlepszy.

W tym roku kolejna batalia w Drużynowym Pucharze Świata. Z pewnością liczysz, że znajdziesz się w składzie twojej narodowej drużyny...

- To na pewno mój cel. Muszę skoncentrować się na mojej własnej formie. Wierzę, że moje dobre występy zostaną zauważone i znajdę się w drużynie narodowej. Jeżeli chodzi o nasze szanse, to rywalizacja z czołowymi nacjami w speedwayu będzie naprawdę trudna. Mamy jednak kilku zdolnych zawodników i mam nadzieję, że będziemy w stanie znaleźć się w finale i powalczyć.

Jak na Anglika przystało, regularnie startujesz w angielskiej Elite League. Z pewnością zauważyłeś, że poziom tej ligi spada. Z roku na rok startuje tam mniejsza rzesza zawodników z cyklu Grand Prix. Z czego to wynika?

- Zawodnicy z cyklu Grand Prix są chyba po prostu bardzo zajęci. Starty w lidze polskiej, szwedzkiej, duńskiej czy nawet rosyjskiej sprawiają, że ci żużlowcy nie mogą narzekać na brak pracy. W Anglii natomiast jeździ się bardzo dużo, wiążą się z tym również podróże, i być może kalendarz niektórych zawodników stałby się zbyt napięty. Myślę jednak, że w angielskim speedwayu pojawią się nowe gwiazdy. Rywalizacja stoi nadal na bardzo dobrym poziomie. Mecze są w dalszym ciągu bardzo trudne.

I mam wierzyć, że pieniądze nie mają żadnego wpływu na całą sytuację?

- Oczywiście, że mają. Gdziekolwiek jeździsz, zawsze pojawia się kwestia pieniędzy. To normalne, że zawodnicy wybierają większe pieniądze i mniej jazdy w innych krajach, jeżeli pojawiają się odpowiednie oferty. Anglia była kiedyś w odmiennym położeniu, ale być może pieniądze odpłynęły do innych krajów. Wierzę jednak, że w niedługim czasie ponownie zobaczymy na wyspach gwiazdy światowego żużla.

Co należy zrobić, żeby do tego doszło?

- To bardzo trudne zadanie. Nie jestem wprawdzie promotorem, ale wydaje mi się, że ze spotkań w Anglii należy zrobić większy show. Kiedy przyjeżdżam do Polski, widzę naprawdę wielu ludzi. Kibice reagują tutaj na czarny sport bardzo entuzjastycznie. W tym wszystkim jest wiele zabawy. Wiele zależy również od dni, w których będą rozgrywane spotkania. W Polsce dniem żużlowym jest niedziela, w Szwecji wtorek. Być może liga angielska powinna rozgrywać swoje mecze jednego dnia, a nie przez kilka dni w tygodniu, jak to jest obecnie. Czasami zawodnicy jeżdżą w poniedziałki, środy, czwartki czy piątki. W pewnym momencie może się okazać, że jest tego zbyt wiele. Wydaje mi się, że skupienie się na jednym dniu i zrobienie wszystkiego, żeby przyciągnąć kibiców na stadiony byłoby dobrym posunięciem.

Komentarze (0)