Bartłomiej Jejda: Przed sezonem

Sezon zbliża się coraz większymi krokami, w mokrych butach i może dlatego zabłocony ganek mojej głowy rodzi czarne myśli. Tu i ówdzie daje się słyszeć głosy Panów Prezesów, że sezon ów może nie dojechać do mety, że juniorzy dużo kosztują, że sytuacja czarnego sportu rysuje się w czarnych kolorach. Ze wszech stron lecą szpryce obsypujące bezlitośnie kibica siedzącego spokojnie (lub nie) na swoim miejscu i czekającego na rozwój wydarzeń.

W tym artykule dowiesz się o:

Moje przerażenie wzrosło, gdy na karnecie jednego z klubów znalazłem napis - nabierający po tym wszystkim co działo się w sezonie ogórkowym groteskowego znaczenia: Karnet nie podlega zwrotowi. A jeśli sezon zakończy się przedwcześnie- przykładowo w maju? To tak przy okazji…

Jestem tylko kibicem, ale czuję się oszukany. Działacze toczyli w zimie walki o najlepszych zawodników, gwarantowali, że sytuacja finansowa ich klubów jest bardzo dobra, budżety pozamykane, tymczasem okazało się, że jest zupełnie inaczej. Rzeczywistość głęboko zajrzała Prezesom w oczy i przeraziła. Okazało się, że tytani biznesu są jedynie małymi krzykaczami - przepraszam za kolokwializm.

Postawa Panów Prezesów klubów żużlowych przypomina mi nieco postawę działaczy koszykarskich. Po sukcesie polskiej reprezentacji w 1997 roku koszykówka stała się modna. Telewizja nie szczędziła grosza, media żywo interesowały się tym sportem, istniało kilka czasopism, młodzież garnęła się do gry. Działacze koszykarscy zachłyśnięci tym co ich spotkało zrezygnowali z pracy u podstaw, na miejsce Polaków kontraktowali średniej klasy Litwinów, Łotyszy i miernych Amerykanów. Szkolenie leżało odłogiem. Huk eksplozji popularności basketu cichnął. Okazało się, że razem z popularnością zaczęli niknąć kibice. We wrześniu 2009 roku w Polsce rozgrywana jest najważniejsza impreza koszykarska na Starym Kontynencie - Mistrzostwa Europy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że... nie mamy składu... Działacze zorientowali się, że bez szkolenia daleko nie zajdziemy i wprowadzili w ubiegłym roku obowiązkową kwartę dla młodzieżowca, obowiązkowe miejsce w składzie dla Polaka... Sternicy kadry na gwałt szukają zawodników w Rosji i Ameryce, którzy mają jakieś polskie korzenie. Sytuacja marketingowa jest zła, ale działacze wydają się tego nie zauważać... Zamieszanie związane z Pucharem Polski, słabe działania marketingowe dotyczące promowania wrześniowej imprezy i ciągły uśmiech prezesów PZKosza...

Obawiam się, że za kilka lat polscy działacze żużlowi zorientują się, że praca z młodzieżą to podstawa… Oby nie było wówczas za późno. Zlikwidowanie Ligi Juniorów to zły krok. Podobnie jest z miejscem w składzie dla Polaka w aktualnej formie. Nie przekonują mnie tłumaczenia prezesów, że jeśli polscy młodzieżowcy będą lepsi to znajdą miejsce w składzie. Chciałbym przypomnieć lata, gdy polscy młodzieżowcy mieli obowiązkowe starty w meczach, gdy szkółki żyły... Młodzi Anglicy, Szwedzi, Czesi, Duńczycy dostawali od naszych takie baty aż miło. Co rusz powtarzano hasło, że w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów najtrudniejsze dla naszych zawodników są eliminacje rozgrywane na szczeblu… krajowym. To co działo się z naszymi juniorami później, jest to temat na inny artykuł, jednak niezaprzeczalnym jest fakt, iż COŚ się działo, a dzisiaj... Bezrybie...

Koszykówka przetrwa. Bez względu na to jaka będzie sytuacja finansowa klubów ludzie będą grać w kosza, bo nie wymaga to większych nakładów finansowych, boiska są ogólnodostępne... Żużel jest sportem elitarnym, nie każdego stać na utrzymanie sprzętu i nie każdy ma odwagę, aby jeździć po zamkniętym bandą owalu. Żeby sport żużlowy przetrwał potrzebujemy zaangażowania. Panowie Prezesi, zrozumcie to, kiedy w pierwszej kolejce na trybunach zasiądą setki kibiców. Jesteśmy przygotowani na szpryce... ale te spod kół zawodników, a nie te, którymi wy ranicie nasze oczy.

Ze sportowym pozdrowieniem

Bartłomiej Jejda