Pierwszy łuk to cykl felietonów Zenona Plecha, znakomitego żużlowca, wicemistrza i brązowego medalisty Indywidualnych Mistrzostw Świata.
***
Jak tak sobie przeglądam nazwiska juniorów z kilku ostatnich lat to wychodzi mi na to, że te wybitne jednostki nie były efektem jakiegoś większego planu. Nie był to plon systemu szkolenia. Nie był to efekt pracy jakiegoś wybitnego trenera, bo też takich nie ma. Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski, Paweł Przedpełski, Krystian Pieszczek czy bracia Piotr Pawlicki i Przemysław Pawlicki to są owoce determinacji ich rodziców, głównie ojców. Dobra rada, całodobowa opieka, często jakiś znaczący nakład finansowy pomogły tym chłopakom osiągnąć naprawdę bardzo wiele. Tyle, że nie ma się z czego cieszyć, bo to pokazuje, że poruszamy się po kruchym lodzie.
Większość klubów nie przykłada wielkiej wagi do szkolenia. Nie ma tego kim robić, a poza tym szkoda im pieniędzy. Nie ma w klubach żadnych wypracowanych schematów, nie ma pomysłów na to, jak ogarnąć ten temat. Aż się dziwię, że nikt nie wpadł na prosty pomysł, żeby seniorzy po sezonie oddawali jeden ze swoich silników na szkółkę. Nawet jak dadzą coś słabego to na szkolenie się nada. Przecież negocjując kwotę za podpis można sobie ten jeden silnik zagwarantować.
Kiedyś szkolenie niewątpliwie było łatwiejsze. Mogę mówić o tym co sam przeżyłem, czyli o swoich początkach i setce chłopaków na naborze w Stali Gorzów. Z takiej liczby łatwiej było coś wybrać. W tamtych czasach nawet szkoleniowiec bez predyspozycji wyłuskałby ze dwa talenty. Z mojej grupy wyszło kilku naprawdę znaczących zawodników. Może nie rządzili na świecie, ale w lidze jak najbardziej. Radzili sobie na tyle, że kibice do dziś ich pamiętają.
ZOBACZ WIDEO Sergio Ramos znów uratował Real. Tytoń nie zatrzymał "Królewskich" [ZDJĘCIA ELEVEN]
Teraz ilości nie ma, więc są kłopoty. A są one tym większe, że nie ma ludzi, którzy z tej małej grupy potrafiliby coś wyłuskać, zrobić coś konstruktywnego. Brakuje mi wychowawców. Kiedyś niezły wydawał się Janek Ząbik, ale po tym, jak nie wyszło mu z synem Karolem to coś się zacięło. Stracił zapał, zgasł. Bardzo długo niezłe efekty miał Jan Grabowski. Może nie był mistrzem, gdy idzie o prowadzenie drużyny w trakcie meczu, ale do młodych miał rękę i potrafił tytaniczną pracą osiągnąć w miarę niezły efekt. Ząbika i Grabowskiego już jednak nie ma, a nowych nie widać. Żaden z trenerów PGE Ekstraligi nie ma się czym pochwalić, gdy idzie o wychowanków. Żaden ich nie ma. Ani Marek Cieślak, ani Piotr Baron, ani nikt inny. Trudno uznać tą wiadomość za krzepiącą.
Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->
Niestety praca z młodzieżą zwyczajnie się nie opłaca. Ludzie pracujący z drużynami lubią błyszczeć, lubią być na pierwszych stronach portali i gazet. Każdy chce się chwalić medalami i opowiadać, jak to sobie pięknie radzi pracując z drużyną, bo ma wyniki. Jak się pracuje z juniorami to tego nie ma. Tutaj można bowiem z kimś pracować miesiącami i nie będzie żadnego efektu. Trochę jednak szkoda, że nie ma osób, które wykazałyby się jakimś większym samozaparciem.
Nie ulega wątpliwości, że jest zadanie dla GKSŻ. Trzeba dyskutować z ludźmi i przygotować porządny system szkolenia. Trzeba też zrobić dobry kurs dla trenerów i menedżerów. Może produkujmy ich mniej, ale sprawmy, żeby mieli większą wiedzę i żeby chciało im się pomyśleć o przyszłości, a nie tylko o tym co tu i teraz.
Zenon Plech