Najpierw Putin, później Stalin. Takie prezenty podarował Polakowi

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Maksim Bogdanow po podpisaniu kontraktu z Orłem Łódź
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Maksim Bogdanow po podpisaniu kontraktu z Orłem Łódź

Maksim Bogdanow to jeden z najbardziej utytułowanych łotewskich żużlowców, którego kariera została brutalnie przerwana wypadkiem w 2018 roku. Mimo trudnej rehabilitacji nie poddał się i został przy czarnym sporcie.

W tym artykule dowiesz się o:

Maksim Bogdanow jest jednym z najbardziej utytułowanych łotewskich żużlowców ostatnich lat. Na swoim koncie ma między innymi brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Jego kariera została jednak brutalnie przerwana przez tragiczny upadek w 2018 roku, ale mimo to wciąż inspiruje on swoją nieustępliwością i wolą walki.

Bogdanow po raz pierwszy pojawił się w polskiej lidze w 2005 roku jako zawodnik Lokomotivu Daugavpils. Wtedy Łotysze dołączyli do polskich rozgrywek, a trzy lata później awansowali do I ligi, w czym znacząco pomogła świetna forma młodego zawodnika. W 2009 roku Łotysz zachwycał kibiców średnią biegopunktową na poziomie 2,2 oraz 215 zdobytymi punktami. Jego widowiskowe jazdy zyskały mu przydomek "Mad Max".

Przełomowy mógł być dla niego rok 2010. W cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów Bogdanow był jednym z faworytów. Po wygraniu pierwszej rundy z kompletem punktów i świetnym występie na domowym torze w Daugavpils wydawało się, że złoty medal jest w jego zasięgu. Jednak w Pardubicach Łotysz przegrał decydujący bieg z Maciejem Janowskim i Darcy Wardem, zdobywając ostatecznie brąz.

ZOBACZ WIDEO: Ogromne zarobki Thomsena. Tak zareagował na tę kwotę Pedersen

- Cóż, gdyby ktoś przed sezonem powiedział mi, że zdobędę brązowy medal IMŚJ, pewnie bardzo bym się ucieszył. Sytuacja jednak tak się ułożyła, że to nie ja wywalczyłem brązowy medal, a przegrałem złoto – przyznał z goryczą.

W 2012 roku zawodnik zdecydował się na przenosiny do ekstraligowego Lotosu Wybrzeże Gdańsk. Niestety, drużyna spisywała się poniżej oczekiwań i spadła z ligi, a sam Bogdanow nie zachwycił formą. Po tym nieudanym sezonie powrócił do Lokomotivu, gdzie kontynuował swoją karierę, słynąc z nieustępliwej jazdy i efektownych manewrów na torze.

Przed sezonem 2018 Bogdanow podpisał kontrakt z Orłem Łódź. Atmosfera w drużynie była znakomita, a współpraca z prezesem Witoldem Skrzydlewskim układała się świetnie. Przed jednym z meczów podarował sternikowi figurkę Józefa Stalina. To nie był pierwszy tego typu podarunek dla polskiego działacza. - Wcześniej otrzymał ode mnie Władimira Putina i teraz stoi w jego biurze - mówił Bogdanow w rozmowie z WP SportoweFakty.

I choć sam Skrzydlewski nie chciał niczego komentować, by nie być posądzonym o propagowanie komunizmu, to sam Bogdanow zdradził, skąd pomysł na tego typu podarunek dla swojego pracodawcy. - To nic wielkiego. Szef interesuje się tematem Rosji, a my mamy dużo takich gadżetów, więc dałem mu taki prezent. Bardzo się z tego ucieszył, on lubi historię. Dobrze wyszło. Na sto procent znajdzie się to na jakiejś specjalnej półce - mówił.

Niestety - sportowo 2018 rok był dla niego tym ostatnim. 29 kwietnia doszło do tragicznego wypadku. Podczas próby wyprzedzenia Mikkela Becha Łotysz zahaczył o tylne koło rywala i upadł, doznając poważnego uszkodzenia kręgosłupa i zerwania nerwów w ręce.

Bogdanow porównał swój wypadek do tragedii Darcy'ego Warda, który po podobnym incydencie został sparaliżowany. - Tyle że ja miałem więcej szczęścia - mówił w wywiadzie.

Po zakończeniu kariery pomagał Lokomotivowi Daugavpils. Nadal można spotkać go na żużlowych torach. Towarzyszył między innymi Andrzejowi Lebiediewowi podczas zawodów mistrzostw świata i Europy. Pojawiał się także na meczach swojego rodaka w barwach Cellfast Wilków Krosno.

Komentarze (2)
avatar
Yollo
3.01.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Podarunki adekwatne do osoby, grabarz też zwykł traktować własnych kibiców jak ci wodzowie swój lud. 
avatar
Möchomorek
2.01.2025
Zgłoś do moderacji
5
5
Odpowiedz
Fajne takie coś. Z Putina można by zrobić laleczkę Voodoo ...