Kamil Brzozowski w Ostrowie jeździł w 2014 roku, awansując wówczas z ŻKS Ostrovia do Nice PLŻ. Pochodzący z Gorzowa żużlowiec mógł wtedy liczyć na pomoc jednej z lokalnych firm, której właścicielem jest obecny wiceprezes TŻ Ostrovia. - Owszem, pomoc sponsora i jego zdanie było ważne, ale to nie była decyzja mojego sponsora. Wszystko zaczęło się od tego, że zadzwonił do mnie Mariusz Staszewski. Usłyszałem, że trener widziałby mnie w swojej drużynie. Doszliśmy do porozumienia w pięć minut. Cieszę się, że ponownie będę ścigał się dla klubu z Ostrowa - powiedział Brzozowski.
Sezon 2016 nie był może najlepszy w wykonaniu 29-letniego żużlowca, ale wcześniejsze dwa lata miał naprawdę znakomite jak na warunki drugoligowe. - Chciałbym właśnie nawiązać do tych dobrych czasów. Zależy mi na tym, by odnaleźć szybkość na ostrowskim torze z końcówki sezonu 2014, kiedy naprawdę znalazłem dobre ustawiania. Praca mi nie straszna. Mogę trenować dzień i noc, byle tylko znaleźć właściwe ustawienia i dobrą prędkość - dodał powracający do Ostrowa żużlowiec.
Zdaniem Brzozowskiego przy wyrównanym układzie sił w PLŻ 2 o sukcesie mogą decydować detale, w tym również atmosfera w parku maszyn. - Według mnie lepiej, że nie stawia się nas w roli faworyta. Rozczarowanie boli, a miłe zaskoczenie sprawia radość. My po cichu będziemy robić swoje. Każdy z nas potrafi jechać. Kluczem jest dobra atmosfera i współpraca w parku maszyn. Jeśli będziemy sobie wzajemnie pomagać i podpowiadać ustawienia, na torze powinno być nam łatwiej. Bez dobrej atmosfery w parkingu nie ma sukcesów na torze - zakończył zawodnik TŻ Ostrovia.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Bajerski: Faza play-off to plan minimum
{"id":"","title":""}