- Patrzyłem w telewizji na te żenujące obrazki, kiedy jechał na czołgu, paląc ostentacyjnie cygaro na stadionie, a więc w miejscu publicznym, gdzie obowiązuje zakaz palenia i trzymając puchar tak, jakby zasługa tego wszystkiego była tylko w jednych rękach. Nie wyobrażam sobie, abym ja wybiegł na podium, ganiał z pucharem i przypisywał sobie wszystko, co najlepsze, pokazując się na przodzie drużyny i ceremoniału wręczenia złotych medali - powiedział na temat zachowania Władysława Komarnickiego po niedzielnym finale PGE Ekstraligi Robert Dowhan. Rozmowa została przeprowadzona przez TvZG.pl.
Na reakcję Komarnickiego nie trzeba było długo czekać. Były prezes gorzowskiej Stali stwierdził, że słowa Dowhana wynikały z zawiści. - Najpierw płakał, że jego klubu nie ma w finale i ma z tego tytułu ogromne straty. To jest odpowiedź, z czego biorą się jego wypowiedzi - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Komarnicki. - Zaczepki pana Dowhana są powszechnie znane i z reguły ich nie komentuję. Jego wypowiedź świadczy o nienawiści i zawiści wobec naszego klubu. Gratulacje, które złożył, były oczywiście sztuczne - dodaje.
Prezes honorowy gorzowskiego klubu uważa, że w jego zachowaniu po niedzielnym meczu nie było nic niestosownego. - Zostałem zaproszony przez mojego następcę, z którym pracowałem 11 lat. On doskonale wie, ile włożyłem wysiłku w działania na rzecz Stali Gorzów. Reakcje naszych kibiców w trakcie niedzielnego meczu też były bardzo wymowne. Każdy, kto nie jest człowiekiem zawistnym, mógł zaobserwować jak jestem odbierany. Na rosomaka poza zarządem zaprosili mnie również zawodnicy. To była jedyna zapłata za moją pracę. Dla klubu wszystko robiłem zawsze bezinteresownie. Zaczynam zresztą rozumieć pana Dowhana. On mojego zachowania nie pojmuje, bo nie rozumie, że można pracować bezinteresownie - podkreśla Komarnicki.
- Po niedzielnym meczu odebrałem mnóstwo telefonów i smsów z gratulacjami. To dowód na to, że w Gorzowie pamiętają o mojej pracy. A co do palenia cygara, pan Dowhan powinien być mi wdzięczny. Jako ktoś, komu sprzedaż wyrobów tytoniowych nie jest obca, powinien się z tego powodu cieszyć. Nigdy nie ukrywałem, że sięgam po cygaro, kiedy dzieje się coś wyjątkowego. To musi być specjalna okazja i taka była w niedzielę - dodaje na zakończenie Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO: Brak możliwości awansu Lokomotivu pokazuje słabość dyscypliny