Waluty szaleją. W Rybniku bez paniki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Rybnicki Klub Motorowy ROW Rybnik, głównie za sprawą działań Dariusza Momota i Michała Pawlaszczyka może spać spokojnie, a stale rosnące kursy euro czy też funta brytyjskiego nie wywołują u nich nerwowości.

- Aktualnie za większość części do motocykli trzeba płacić w euro, ponieważ te są sprowadzane bezpośrednio z innego kraju. Jednak my składając zamówienia jakiś czas temu od razu do podpisywanej przez nas umowy z dostawcą sprzętu wpisaliśmy kwotę do zapłaty w polskich złotych, przeliczoną po ówczesnym kursie euro. Dzięki temu dla nas jest bez znaczenia to, że sprzęt trafi do nas w przyszłym tygodniu bo i tak płacimy taką kwotę jaka została ustalona w umowie - powiedział dla SportoweFakty.pl Dariusz Momot.

Manewr natychmiastowego przeliczenia kwoty do zapłaty na złotówki okazał się strzałem w dziesiątkę rybnickiego zarządu. Oczywiście klub mógł też na tym stracić, jeżeli kurs euro od czasu zawarcia umowy gwałtownie by spadł. Włodarze wykazali się jednak prawdziwym nosem w tej sytuacji, dzięki czemu udało się uniknąć strat dla klubowego budżetu. Również nie ma "zagrożenia walutowego" jeżeli chodzi o samych zawodników RKM ROW Rybnik, o czym wspominał na konferencji prezes Michał Pawlaszczyk. Większość zawodników klubu ma podpisane kontrakty w rodzimej walucie, gdyż obcokrajowców w kadrze ROWu Rybnik jest zaledwie trzech. To właśnie głównie zawodnicy zagraniczni w polskich klubach generują największe koszty, które trzeba opłacać w zagranicznych walutach. Jak się okazuję, jednak czasami warto stawiać na Polaków.

Źródło artykułu: