Po okazaniu się tekstu, który w konsekwencji przyniósł wiele nieprzychylnych toruńskiemu klubowi komentarzy postanowiliśmy zapytać drugą stronę, jak widzi całą tą sytuację. Z pytaniem zwróciliśmy się do prezesa toruńskiego klubu, Wojciecha Stępniewskiego.
Jakub Michalski: Panie Prezesie, w prasie ukazała się informacja jakoby klub rozstał się z Łukaszem Stogowskim. Niewątpliwie to prawda, niemniej miało to miejsce chyba już jakiś czas temu…
Wojciech Stępniewski: Z Łukaszem Stogowskim klub rozstał się na początku listopada 2008, z tego co sobie przypominam było to kilka tygodni przed premierą filmu "Pierwsza prosta". Powodem rozstania był brak postępów Łukasza. Niestety ale selekcja to naturalny mechanizm w każdym klubie żużlowym w kontekście prowadzenia szkółki. Udział Łukasza w filmie nie miał tu żadnego znaczenia.
Niemniej film nie był chyba przychylny Waszemu klubowi?
- Co do samego filmu to nie zamierzam komentować subiektywnego spojrzenia reżysera. Mam wrażenie, że chciał zniechęcić ludzi do tego pięknego sportu. Nie pokazano wielu innych ciekawych momentów: stały wzrost umiejętności Damiana Celmera, zaangażowania Mateusza Lampkowskiego, czy wzlotów i upadków braci Pulczyńskich. Niestety ale zrobiono z Łukasza ofiarę. Każdy ma prawo, aby widzieć rzeczywistość na swój sposób, ja ją widzę zgoła inaczej, a przebywam z tymi młodymi chłopakami bez mała codziennie. To nie piłka nożna, gdzie jedynym kosztem utrzymania juniora to koszt trenera i pary butów na sezon.
To może warto nieco przybliżyć kibicom ile inwestuje się w młodych jeźdźców?
- Obecnie w żużlu to wydatek ok. 40.000 zł na jednego juniora - bez gwarancji na sukces... Klub z roku na rok utrzymuje na odpowiednio wysokim poziomie budżet szkoleniowy młodzieży, a to kwota około 350.000 zł! W obecnych czasach to nie lada wyczyn, aby go utrzymać.
Niemniej kiedyś Toruń słynął ze znakomitych juniorów, teraz to kuleje…
- Pamiętajmy też, że odziedziczyliśmy klub praktycznie bez juniorów. KS Apator, z przyczyn finansowych, nie szkolił prawie wcale w latach 2004-2006. Ostatnimi juniorami, którzy są ciągłością słynnej toruńskiej szkółki byli Karol i Adrian. Niestety ale szkolenie to proces ciągły, przerwanie go na taki okres jaki miał miejsce w Toruniu skutkuje tym co zastaliśmy w Klubie w listopadzie 2006: Klub bez sprzętu, warsztatu, mechanika klubowego, praktycznie dziura w ziemi. To wszystko powoli się odbudowuje. Młodzież, która w klubie została po selekcji w listopadzie 2008 rokuje na przyszłość i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie z ich jazdy dużo radości. Pamiętajmy, iż nie zawsze wszystko wygląda tak jak przedstawiają to media.