PLŻ 2: Kluby nie chcą umierać za zawodników

Drużyny w Polskiej 2. Lidze Żużlowej rozegrają zaledwie osiem meczów w rundzie zasadniczej nadchodzącego sezonu. - Zawodnicy będą narzekać, ale nic na to nie poradzimy - stwierdzają prezesi klubów.

Na piątkowym spotkaniu GKSŻ z przedstawicielami klubów dyskutowano o kształcie Nice Polskiej Ligi Żużlowej i Polskiej 2. Ligi Żużlowej. Żaden z prezesów najniższej ligi nie był zwolennikiem pomysłu, by wobec niewielkiej liczby uczestników rozgrywki zostały połączone. Ostatecznie w PLŻ 2. wystąpią jedynie Motor Lublin, Polonia Piła, KSM Krosno, Kolejarz Rawag Intermarche Rawicz i Wybrzeże Gdańsk. - Różne scenariusze podczas spotkania były rozważane, ale propozycja, jaką ostatecznie zaakceptowaliśmy była po prostu najrozsądniejsza - wyjaśnił prezes klubu z Lublina, Andrzej Zając, a podobne stanowisko zaprezentowali w rozmowie z naszym portalem przedstawiciele Polonii Piła.
[ad=rectangle]
Jedna z możliwości, o jakiej mówiono, zakładała, że drużyny w PLŻ 2. rozegrają podwójną rundę zasadniczą. Prezesi stwierdzili jednak jednogłośnie, że takowe posunięcie przyniosłoby straty finansowe. - Trudno byłoby zachęcić kibiców, by po raz drugi przyszli oglądać na stadion tego samego rywala. Na pewno byśmy na tych meczach nie zarobili, a wręcz przeciwnie, moglibyśmy się po prostu zadłużyć - podkreślił Andrzej Zając.

Jak tłumaczy prezes KSM Krosno, Janusz Steliga, kluczowe dla rozważań o systemie rozgrywek PLŻ 2. było dołączenie gdańskiego Wybrzeża, które otrzymało w poprzednim tygodniu licencję na starty w lidze. - Gdyby nie było gdańszczan i jechalibyśmy w czterech, wtedy moglibyśmy rozważyć podwójną rundę zasadniczą. Gdy jednak okazało się, że Wybrzeże otrzyma licencję, wszystkie inne propozycje odnośnie tego, jak miałaby wyglądać liga w zasadzie upadły - stwierdził.

Prezesi klubów zdają sobie sprawę, że najbardziej niezadowoleni z decyzji o ośmiu meczach rundy zasadniczej będą sami zawodnicy. Zarówno w Lublinie, jak i Krośnie zapowiadają, że ich kontrakty nie będą w żaden sposób renegocjowane. - Umowy zostały podpisane i tak już zostanie. Zawodnicy zarobią po prostu tyle, ile zdobędą punktów na torze - podkreślił Andrzej Zając. Janusz Steliga dodaje natomiast, że kluby muszą patrzeć przede wszystkim na własny interes. - Gdybyśmy zrobili to, co zadowoli zawodników, sami byśmy sobie po prostu zaszkodzili. Jadąc więcej meczów rundy zasadniczej żużlowcy więcej by zarobili. Nie moglibyśmy sobie jednak na takie ryzyko pozwolić, zwłaszcza, że z powodu tych komplikacji mieliśmy już spore problemy ze sponsorami - zaznaczył Steliga.

Na spotkaniu prezesów z GKSŻ wyrażono nadzieję, że nadchodzący sezon 2015 będzie przejściowy. Niewykluczone, że za rok do rozgrywek przystąpią zespoły z Poznania i Częstochowy. - Mam nadzieję, że będzie to ostatni sezon tego typu niespodzianek. Oby nastąpiło w końcu oczyszczenie. Nie możemy w to dalej brnąć, bo kibice są już tym wszystkim naprawdę zniechęceni - stwierdził Steliga. - Naprawdę czekamy na powrót Częstochowy i wejście do rozgrywek zespołu z Poznania. Dopiero gdy to nastąpi będzie można powiedzieć, że sytuacja w najniższej lidze się unormowała - podsumował Andrzej Zając.

Źródło artykułu: