Walka o skład motywuje - rozmowa z Tobiaszem Musielakiem, zawodnikiem Fogo Unii

- Może dwucyfrówki, jakie notowałem w końcówce poprzednich rozgrywek się powtórzą - przyznał Tobiasz Musielak, który z optymizmem podchodzi do kolejnego sezonu. Leszczynianin rozpoczyna wiek seniora.

Michał Wachowski: Tobiasz, w wielu rozmowach dziękowałeś za pomoc doktorowi Misiakowi. Na czym polegają wasze zajęcia? Jak widać, ma on duży wpływ na twoją postawę na torze.

Tobiasz Musielak: Nie mogę zdradzić szczegółów pracy z doktorem, bo to tajemnica zawodowa. Z moim zdrowiem jest generalnie wszystko w porządku, ale doktora Misiaka odwiedzam regularnie. Pomaga mi odpowiednio przygotować się do sezonu i jestem z tej współpracy bardzo zadowolony. Z tego miejsca mu za wszystko, co dla mnie robi dziękuję.
[ad=rectangle]
Od najbliższego sezonu będziesz już seniorem. Czy twój cykl przygotowań uległ wobec tego zmianie?

- Nie, nic się nie zmieniło. Może jedynie to, że więcej pracowałem w listopadzie. Jak wiadomo poprzednie rozgrywki poprzedziłem długą rehabilitacją, dlatego teraz, przed nowym sezonem chciałem potrenować intensywniej. Prawdę mówiąc ostatniego obozu reprezentacji Polski w Wałczu tak mocno nie odczułem, bo cały czas jestem w cyklu treningowym i pod względem kondycyjnym na pewno nie "siadam". Czekam teraz na kolejny obóz, tym razem w Szklarskiej Porębie i myślę, że wszystko będzie dobrze.

Jesteś w kadrze jako senior. Powiedz, co to dla ciebie oznacza? Na pewno masz cichą nadzieję, że zaistniejesz w zawodach drużynowych kadry Marka Cieślaka.

- Może być ciężko załapać się do składu kadry, ale jak to się mówi: nadzieja umiera ostatnia. Ze swojej strony zrobię wszystko, by znaleźć się wśród najlepszych, bo nie ukrywam, że fajnie byłoby wystartować w Drużynowym Pucharze Świata. Moje wyniki musiałyby być na pewno równie dobre, a nawet lepsze niż w ubiegłym sezonie. Może dwucyfrówki, jakie notowałem w końcówce poprzednich rozgrywek się powtórzą. Wtedy na pewno zostałbym zauważony przez trenera Cieślaka i kto wie, czy nie pojechałbym w kadrze. Już teraz czuję się jednak zaszczycony, że jestem w tej reprezentacji. Nie jest o to łatwo, zwłaszcza gdy kończy się wiek juniora.

A jakie są twoje inne plany i marzenia odnośnie najbliższego sezonu? Domyślam się, że wiążą się one z Unią Leszno?

- Starty w Ekstralidze i innych ligach będą bardzo ważne. Oprócz tego powalczę choćby w eliminacjach do Grand Prix, ale wiem jedno: nie chcę robić niczego na siłę, tylko cały i zdrowy przejechać ten sezon. Mam duże grono bardzo zaufanych ludzi, którzy mi pomagają i wspierają zarówno w trudnych, jak i gorszych momentach. Wiem komu mogę zaufać i wszystkim, którzy okazywali mi w ostatnich latach pomoc, bardzo mocno dziękuję.

Czy obecny skład Unii Leszno robi na tobie wrażenie? Wzmocniliście się w porównaniu do ostatniego sezonu.

- To, że Unia się wzmocniła nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, bo wiedziałem już wcześniej, że na pewno tak będzie. Przyszło do nas dwóch bardzo mocnych zawodników (Tomas H. Jonasson i Emil Sajfutfidnow - przyp. red.). Walka o skład była, jest i będzie, a ja jestem z tym tematem oswojony. Sytuacja Unii Tarnów w poprzednim sezonie pokazała, że nie mając nikogo na rezerwie, w przypadku kontuzji nie da się nic zrobić. Dla mnie to dodatkowa motywacja do jeszcze lepszej jazdy i cięższej pracy. Zobaczymy jak będzie mi to wychodziło.

- Walka o skład była, jest i będzie, a ja jestem z tym tematem oswojony - zapewnia
- Walka o skład była, jest i będzie, a ja jestem z tym tematem oswojony - zapewnia

Musisz przyznać, że lepszego zakończenia wieku juniorskiego nie mogłeś sobie wymarzyć. Byłeś czołowym zawodnikiem Unii i nawet teraz, gdy będziesz seniorem nie stoisz na pewno na straconej pozycji.

- Nigdy nie stoi na straconej pozycji, to w dużej mierze kwestia nastawienia psychicznego. Ja czuję się mocny, ale z drugiej strony staram się nie być zbyt pewny siebie, bo to bywa dla człowieka zgubne. Staram się spokojne do wszystkiego podchodzić. Z umowy, jaką zaoferował mi jeszcze przed końcem sezonu zarząd jestem zadowolony i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko rzetelnie wykonywać swoją pracę i przykładać się do treningów.

Na koniec chciałem spytać się o Adama Skórnickiego. Czy wy, zawodnicy namawialiście go do tego, by pozostał na stanowisku menedżera? Wahał się podobno dość długo.

- Patrzyłem na to od troszeczkę innej strony. Nie wtrącałem się w tę sprawę, ale byłem zupełnie bez obaw...

Mrugnął ci po sezonie, że zostanie?

- Dokładnie, rozmawiałem z nim i wiedziałem, na czym cała sprawa stoi. Oczywiście nie mogłem tego nigdzie potwierdzić i się na ten temat wypowiadać. W każdym razie byliśmy przez cały czas w kontakcie i on sam był spokojny o dalszą pracę w Unii. Podobnie jak koledzy, bardzo się cieszę, że Adam zostaje w Lesznie i postaramy się powalczyć znowu o medale. Unia składa się z wielu osób, nie tylko zawodników, ale wszyscy pracujemy wspólnie na jeden dobry wynik.

Źródło artykułu: