- Moim zdaniem najlepiej było już rano odwołać ten mecz. Nikt by nie musiał czekać, a goście przyjeżdżać. Ostatecznie tor udało się trenerowi przygotować bardzo fajnie. Można była bezpiecznie podjąć rywalizację. Przyszła ulewa i wszystko zepsuła. Zostało tylko się spakować - powiedział na gorąco i od razu dodał - Co by później nie zarządzono raczej bylibyśmy świadkami wielu upadków. Nawierzchnia namokła i zrobiło się niebezpiecznie - dodał.
[ad=rectangle]
Oba zespoły miały przystąpić do rewanżu w mocno osłabionych składach. Po stronie gości w parku maszyn zabrakło Kennetha Bjerre i Mikkela Michelsena. Gospodarze byli zmuszeni radzić sobie bez Grega Hancocka, a świeżo po kontuzjach są kolejni. Dlatego według Rosjanina, na obecną chwilę nie ma stuprocentowego faworyta do awansu z tego dwumeczu, tym bardziej, że Jaskółki mają do odrobienia dziesięć oczek straty z pierwszej potyczki. - Nie będzie łatwo ponieważ my też mamy swoje problemy. Chłopacy nie są w pełni sił, nie jeżdżą na sto procent. Jesteśmy bez Grega. Te kilka dni zadziała na naszą korzyść, bo Martin Vaculik i Krzysiek Buczkowski zaprezentuje się lepiej - uważa.
Jednym z powodów, dlaczego tarnowianie muszą u siebie gonić wynik była słabsza postawa na "Smoku" właśnie młodszego z braci Łagutów. To już jednak niemal tradycja, że "Tiomka" rozpoczyna zawody tam od biegowego zwycięstwa, by później kompletnie się pogubić. - Chyba nigdy w Lesznie nie pojadę tak jakbym chciał. Nie wiem co ten tor ma takiego w sobie, że nie mogę na nim porządnie zapunktować. Za każdym razem powtarzam sobie: dzisiaj będzie ta "dycha". I znów nic (śmiech). Zawsze odwrotnie - tłumaczy.
Na starcie rozgrywek Artiom zgłaszał szkoleniowcowi klubu z Małopolski - Markowi Cieślakowi, że jest bardzo zadowolony z pobytu w Tarnowie i bardzo chętnie, najszybciej jak to tylko możliwe przedłużyłby umowę z zespołem Grupy Azoty Unii. Do wiążących spotkań i konkretów jeszcze jednak daleka droga. - Pewnie, że chciałbym zostać w Tarnowie. Nawet w sobotę rozmawialiśmy z prezesem o przyszłości. Ale na razie nic nie wiadomo. Czy będą sponsorzy, jak dalej zaangażowana będzie Grupa Azoty. Na razie najważniejsze dla nas jest dostać się do finału i wywalczyć złoty medal - zdradził.
24-latek podobnie jak reszta ekipy z Mościc złapał rowerowego bakcyla. Za namową szkoleniowca również zaopatrzył się w dobrej klasy "górala" i w przerwach od speedwaya nie śmiga już tylko na swoim ulubionym motocyklu crossowym. - Jest urozmaicenie (śmiech). Fajnie, że cała drużyna zaczęła jeździć, bo samemu trochę nudno. W Bydgoszczy nie ma też dobrych dróg, żeby się wypuścić jednośladem. Albo trafisz na dziurawe drogi, albo zaraz cię hamuje czerwone światło - przekazał.
Zwieracze puściły