Podopieczni Piotra Palucha w konfrontacji z gdańszczanami nie przegrali drużynowo choćby jednego biegu, a aż osiem gonitw zakończyło się podwójnym zwycięstwem żółto-niebieskich. - W Gdańsku zawsze ciężko się jedzie, więc dobrze, że udało nam się bezpiecznie ukończyć zawody i wygrać. Pod koniec meczu rozwalał się tor, bo jest tam taka gruba granulacja, że im więcej leje się wody, tym nawierzchnia bardziej się rwie. Dobrze, że wszystko tak się skończyło - skomentował Krzysztof Kasprzak w rozmowie z Radiem Gorzów.
[ad=rectangle]
"KK" w niedzielę wystąpił w czterech wyścigach, w których zdobył dziewięć punktów i bonus. Reprezentant Polski słabiej spisał się jedynie w swoim pierwszym starcie, kiedy to przyjechał do mety na trzeciej pozycji. - Trudno było się dopasować do toru. W moim pierwszym biegu chciałem sprawdzić nowy silnik, ale nie pasował do tej nawierzchni. Następnie wziąłem inny motocykl, trochę się męczyłem - przyjechałem wprawdzie drugi, ale nie byłem szybki. Później zmieniliśmy dyszę i zębatkę, zrobiłem najlepszy czas dnia, choć ostatnie dwa okrążenia jechałem bez gazu. Zostało nam osiem meczów i będzie długa zima, więc dajemy z siebie wszystko, byśmy zdobyli medal - dodał Kasprzak.
źródło: Radio Gorzów